ROZDZIAŁ 23

307 25 16
                                    

Środa, 11:53




Perspektywa Vi:




Leżałam na plaży, opalając się razem z Cait. Przez najbliższy tydzień powinnyśmy mieć spokój od jakichkolwiek potyczek z członkami naszej, bądź też przeciwnych drużyn. Na myśli mam treningi, jak i wkurzających ludzi. Dziwię się że jeszcze nikomu nie roztrzaskałam głowy o ścianę.

Swoją drogą uznałam, że dobrze jest wypocząć po tym wszystkim co zdziałałam razem z dziewczyną leżącą na ręczniku niedaleko mnie i z Camille, która nie mam pojęcia gdzie się teraz znajdowała. Chciałam żeby przyszła na plażę razem z nami, ale podobno miała już jakieś plany. No cóż, w końcu mamy upragniony tydzień wolnego, nie ma co narzekać.

Jednakże kiedy nasz kilkudniowy wypoczynek dobiegnie już końca, przyjdzie nam się zmierzyć z Death League, bądź też z Alpha League, zadecyduje to, która z tych dwóch drużyn wyjdzie cało z ich następnego meczu. Ostatnio poszczęściło się tej drugiej, biorąc pod uwagę, że mieli bardzo dopracowaną taktykę, jak sami stwierdzili.

Nie ważne z którą z nich przyszłoby nam się zmierzyć - będzie ciężko. Ale myślałam nad wczorajszą przegraną Death League.. Jest u nich jakiś konflikt. Jakby nam się poszczęściło i udało się z nimi zmierzyć, a on nadal by trwał, oczywiście że poszłoby prosto. W końcu podstawą jest dogadywać się ze swoją drużyną - bez tego wygranej nie ma.

Odprężyłam się, czując delikatne promienie słoneczne na plecach, kiedy to ni stąd ni zowąd nagle poczułam na nich cień. Dosłownie po chwili zostałam okradziona ze stanika, słysząc równocześnie pisk Cait i jakiś chichot z góry. 

W ekspresowym tempie odwróciłam głowę w lewą stronę, a moje oczy napotkały blade nogi ze zwisającymi z góry, długimi, niebieskimi warkoczami. Spojrzałam nieco wyżej i ujrzałam śmiejącą się Jinx, która trzymała w ręku górne części naszych bikini. Dziewczyna pomachała do nas z szyderczym uśmiechem, po czym zerwała się do biegu.

W jednej chwili Caitlyn złapała za swój pistolet na wodę, a ja nie czekając chwili dłużej zaczęłam biec, wyprzedzając ją i wykrzykując imię niebieskowłosej wariatki, która uciekała ile sił w nogach.

Już nie żyjesz Jinx...




Perspektywa Dariusa:




Siedziałem na swoim fotelu w drużynowym internacie, czekając aż moja drużyna - w sumie już drużyna Ahri - zbierze się w pokoju. Na fotelu naprzeciw mnie siedziała lisica, piłująca paznokcie i wywiercająca dziurę w mojej głowie samym spojrzeniem. Odwróciłem wzrok nie chcąc bardziej jej burzyć, żebym nie skończył jak ostatnio. A mianowicie po przegranej z Royal Team. Nasza ukochana różowo włosa pani kapitan zmusiła mnie, Dravena i Ekko do zmywania podłogi za karę. Próbowaliśmy się jakoś z tego wywinąć, ale wszystkie próby poszły  na marne. Dziewczyna dołożyła nam jeszcze więcej pracy.

Do pomieszczenia weszli spóźnieni Ekko z Dravenem, przepychając i warcząc na siebie równocześnie. Przestali jednak, kiedy dostrzegli zabójcze spojrzenie Ahri. Zajęli miejsce po obu stronach Vlada, na kanapie. Lisica wstała z fotela mierząc wszystkich krytycznym wzrokiem. 

Alpha LeagueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz