ROZDZIAŁ 43

115 11 13
                                    

Piątek, 15:49




Kiedy mecz wreszcie dobiegł końca i niebieski Nexus został zniszczony, obie drużyny biorące udział w zawodach pojawiły się z powrotem na platformach teleportacyjnych. Drużyna Alpha League, z pierwszą w tym sezonie porażką na karku pojawiła się na niebieskiej, zaś zwycięska drużyna Team Royal na czerwonej. Jinx nie mogła pogodzić się z tym, że nie udało im się w tym roku wygrać sto procent gier, jak w poprzednim roku, kiedy koniec końców w zawodach mieli egzekwo pierwsze miejsce wraz z Death League.




Perspektywa Jinx:




Kiedy w końcu znaleźliśmy się ponownie z tej kurewsko wielkiej sali, chciałam rzucić Rybeńką o ziemię, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałam, jako że przypomniało mi się, że na trybunach znajdowała się cała populacja naszej świetnej, NAPRAWDĘ ŚWIETNEJ szkółki. Udałam więc, że wszystko mi jedno i podałam spokojnie dłoń każdemu z członków Team Royal.

Po tym, jak skończyliśmy sobie nawzajem gratulować (Chociaż czego oni mogliby nam pogratulować? Tej przegranej na DUŻYM ekranie, na oczach CAŁEJ szkoły? No idealnie!) dyrektor Riot zabrał głos i ogłosił (Głos ogłosił - masło maślane hmm iksde) iż nasz długo oczekiwany konkurs rozpocznie się za jakieś mniej więcej pół godziny, jako że chciałby UWAGA CYTUJE "aby nasze dwie niezwyciężone drużyny chwilę odpoczęły". Niezwyciężone... FAKTYCZNIE.

Wyszłam na chwilę z sali chcąc odetchnąć od tych wszystkich ludzi (i nie ludzi) nie zamykając za sobą drzwi. Zamachnęłam się Rybeńką za głowę i kiedy już miałam nią rzucić, żeby porządnie i z impetentem rypnęła w podłogę, czyjąś ręka mnie powstrzymała łapiąc od tyłu MOJĄ wyrzutnię rakiet.

- Co do cholery..! - ryknęłam, odwracając się na pięcie do osoby, a raczej osób które nie pozwoliły mi się wyżyć na mojej własnej broni!

- Jinx, opanuj się, przecież to nie wina Rybeńki - powiedziała Katarina, która właśnie odstawiała wspomnianą pukawkę na podłogę.

- A czyja! No chyba nie moja! - pisnęłam jeszcze bardziej zirytowana.

- Kata nie to miała na myśli - do rozmowy włączyła się Lux.

- Ale.. - zaczęłam, aczkolwiek dziewczyny mi przerwały.

- Jinx, nie dramatyzuj, szło ci naprawdę dobrze. Przecież jedna przegrana na koncie to jest nic - mruknęła Kata.

- Przypomnij sobie początek gry, jak dostałam z twojej rakiety - dodała Lux.

- To nie jest rakieta. To jest Super Mega Rakieta Śmierci. - odburknęłam.

- No dobra nie łap mnie za słówka - mruknęła z przekąsem Demacianinka.

- Ej tak w ogóle mam pytanie - zagadnęłam.

- Co takiego? - spytała Du Coteau.

- Od kiedy wy dwie normalnie gadacie i się ze sobą nie kłócicie skoro wcześniej byłyście gotowe się pozabijać nawzajem..? - zapytałam, jednakże nie otrzymałam już odpowiedzi, tylko wzruszenie ramionami. Aha.

- Oki to chodźcie - powiedziałam w tym samym momencie podnosząc z podłogi moją Rybeńkę. - A ty Katarino Du Coteau nie waż się nigdy więcej kłaść MOJEJ RYBEŃKI na podłodze - dodałam chwilę przed ponownym wejściem na salę, podkreślając słowa "moja" i "Rybeńka".





Perspektywa Dravena:




Konkurs zaczął się jakieś pół godziny temu. Najpierw dyrektor pieprzył przez chwilę jakieś pierdoły na temat zasad i osób biorących udział, potem zaprezentowała się grupa numer jeden "Czarodziejki gwiazd", potem zaczęła grupa numer dwa która również nazywa się "Czarodziejki gwiazd" (jakże oryginalnie). Kiedy te drugie Czarodziejki gwiazd skończą prezentację (w tym praktycznie cała moja drużyna) to nadejdzie chwila na mój projekt. Jako że nie chciałem się ośmieszyć jak reszta mojej drużyny, postanowiłem, że wystartuje w konkursie sam. No i startuje sam. Projekt "DRAAAVEEEN" przebije wszystkie inne projekty.

Alpha LeagueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz