ROZDZIAŁ 35

196 22 10
                                    

Piątek, 15:20




Nadszedł oczekiwany dzień zawodów, w którym Death League mieli zetrzeć się z Alpha League. Tego dnia ci pierwsi byli wyluzowani, pewni wygranej. Z kolei ci drudzy nie do końca wiedzieli co tak naprawdę zamierzają zrobić. Nie mieli zamiaru poddać się bez walki.




Perspektywa Katariny:




Siedzieliśmy wszyscy w pokoju. Dzisiaj pojawiła się tutaj każda jedna osoba należąca do naszej drużyny. Do końca nie wiedzieliśmy co począć z tym faktem, że Sona nie może wziąć czynnego udziału w meczu, a Jinx i Zoe po prostu nie mogą być razem na linii. To w ich przypadku niewykonalne! 

- Powie mi ktoś co mamy w końcu zrobić? Zawody zaczynają się za niecałą godzinę - mruknęłam, zatrzymując się na chwilę, gdyż ze zdenerwowania chodziłam w te i we wte po salonie.

- Jinx, Zoe, na pewno nie możecie iść razem? - jęknęła z przejęciem Sona.

- Nie ma takiej opcji - zaprotestowały dziewczyny w tym samym czasie. To czy się lubiły, czy nie (a wydawało się, że zdążyły się już porządnie zakumplować) nie miało w tym momencie żadnego znaczenia. Problem tkwił w tym, że Zoe rzucała się po zabójstwa, chociaż miała zastąpić wspierającego naszą Jinx, która z kolei zirytowana robiła potem głupoty (oczywiście jak sama twierdziła - nie z własnej woli).

- Ja nie mam zamiaru oddawać wygranej tylko przez to, że Jini nie potrafi obejść się bez Sony - warknął Rengo, pomiędzy jednym a drugim kęsem burgera.

- Nie można poprosić kogoś z innej drużyny, żeby ją zastąpił? - spytała Zoe, która jeszcze do końca nie była obeznana z zawodami. Nigdy nie widziała, ani tym bardziej nie uczestniczyła w żadnym meczu.

- Tak nie można, musielibyśmy mieć zwerbowane do drużyny daną osobę, żeby mogła zagrać. A nawet jeśli można by było zrobić tak, jak powiedziałaś, to wątpię, aby ktokolwiek się zgodził. Wiesz, każdy chce wygrać, a jak kogoś wywalą z ligi... - zaczęłam.

- To nie będą musieli się przejmować daną drużyną - dokończyła za mnie blondynka, która najwidoczniej zrozumiała, co miałam na myśli. - A grupy z którymi macie sojusz na czas konkursu? 

- To co innego - powiedziała Jinx. - Jeśli o tą kwestię chodzi, to nikt nie odważyłby się nam pomóc w meczu.

- A to dlaczego? - Zoe zadała kolejne pytanie, na które jednakże już nie otrzymała odpowiedzi.

- Nie chcę wam przerywać, ale za dobre kilka minut musimy wychodzić - do rozmowy wtrącił się Aatrox, który chwilę wcześniej zgniótł puszkę po energetyku.

- Co robimy? - Jinx podniosła się z fotelu, nie mogąc już dłużej usiedzieć na miejscu. Przebywaliśmy jeszcze przez chwilę w ciszy, nie mogąc wpaść na porządne rozwiązanie.

- Wiecie co, tak sobie myślę... - ciszę przerwał Kayn, który odezwał się jako pierwszy od dobrych kilku minut. Wszyscy przenieśli na niego spojrzenie. - Wątpię w to, żeby Rengar z własnej woli kiedykolwiek odstąpił swoją dżunglę na choćby jeden mecz więc... - w tym momencie chłopak na chwilę przerwał, jakby nie mogąc dobrać odpowiednich słów.

- Kontynuuj - mruknęłam, przyglądając mu się uważnie.

- No więc może mógłbym spróbować dzisiaj posupportować Jinx - dokończył ciemnowłosy, obserwując naszą reakcję.

Alpha LeagueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz