Piątek, 16:30
Drużyny Death League oraz Alpha League za pół godziny miały zacząć turniej.
Tymczasem w drugiej z nich panował mały konflikt, ponieważ Jinx zabrała Rengarowi jego burgera i uciekała przez cały drużynowy apartament.
Perspektywa Jinx:
- Oddaj mojego burgera!! - po pomieszczeniu rozległo się kolejne warknięcie Rene. Weszłam szybko na czubek szafy, chcąc uniknąć siniaków.
Usiadłam na środku, biorąc kęsa przekąski towarzysza, kiedy szafa na której siedziałam zaczęła się trząść.
- Jinx idiotko złaź stamtąd! - Rengar wraczał z dołu, równocześnie trząsąc moją kryjówką.
- Nie trząś tym mały kurwiu! - zawołałam, biorąc drugiego z kolei gryza.
- Oddaj. Tego. Burgera! - ryknął z dołu.
- Zjadłam go - mruknęłam zaczynając się śmiać.
Ren ryczał i warczał tak, że nic innego nie było słychać, a ja tarzałam się u góry ze śmiechu.
- Dosyć! - krzyknęła Katarina, wchodząc do pokoju.
- Macie dosłownie chwilę, żeby się ogarnąć. Rengar, zamknij japę i idź coś ze sobą zrobić, za dwadzieścia minut wychodzimy. A ty Jinx, złaź stamtąd i idź zrób mu nowego burgera. I ani słowa więcej! Inaczej przybije was do ściany.
Zeskoczyłam z szafy gniewnie spoglądając to na Rengara, to na Katę. Poszłam szybko zrobić tego cholernego burgera, po czym skierowałam się do garderoby, aby wcisnąć się w "Slayer". W pokoju czekała już na mnie Sona, ubrana w błyszczący się metalicznie, fioletowo - fiołkowy kombinezon, a w ręku trzymała coś na styl hełmu. Włosy związane miała w dwie kitki.
- Co ty dajesz? Wyglądasz... - pogładziłam się po brodzie, patrząc na dziewczynę krytycznym wzrokiem - CZADOWO!
- Dzisiaj pobawię się w Dj! Mamy jeszcze te koloryzujące spray'e do włosów? - spytała Sona, łapiąc kosmyk swoich niebieskich włosów.
- Kim byłaby nasza drużyna bez tego! - zawołałam, po czym sięgnęłam do jednej z szuflad wyciągając oliwkowo - turkusowy, oraz różowy spray do włosów.
Kiedy nawzajem skończyłyśmy sobie koloryzować włosy, Sona podeszła do swojej osobistej szafy z bronią, po czym wyciągnęła z niej "keyboard" przypominający stanowisko Dj'a.
Gotowe wyszłyśmy z garderoby zaprezentować się reszcie.
Perspektywa Dravena:
Zaczęliśmy po kolei wychodzić z naszego drużynowego internatu. Przechodząc koło pokoju Alpha League, usłyszałem krzyki. Zachichotałem, wiedząc już, że to my wygramy, jako że oni się notorycznie kłócą. Szedłem za moim bratem - równocześnie kapitanem drużyny. Zmierzaliśmy na salę turniejową. Weszliśmy do środka. Z trybun było słychać brawa i krzyki. Co jak co, ale czasami naprawdę lubię być popularny.
Sala była ogromna. Do jej wnętrza prowadziły wielkie, mosiężne drzwi. Dookoła były trybuny, na których zasiadali ludzie (i nie ludzie) ze szkoły. Na jednej ze ścian zawieszony był ogromny ekran, na którym uczniowie mogli oglądać mecze. Po tej samej stronie co ekran, znajdowały się również dwie platformy teleportacyjne, które w czasie teleportacji świeciły - jedna na czerwono, druga na niebiesko. My stanęliśmy na tej, która miała świecić się na niebiesko.

CZYTASZ
Alpha League
FanfictionHej. Nazywam się Jinx Jin Kessi, chodzę do Riot United High i właśnie tutaj zaczniemy naszą opowieść. Szkoła organizuje cotygodniowe zawody, polegające na wysyłaniu nas do drugiego, wirtualnego świata. Jesteśmy podzieleni na drużyny, nie chcę się pr...