ROZDZIAŁ 8

360 37 8
                                    

Czwartek, 19:27



Perspektywa Jinx:



Wpadłam do swojego mieszkania trzaskając drzwiami (jak zawsze). Zaciągnęłam się głęboko powietrzem, po czym ryknęłam:

- Rybeńko, wróciłam! - wparowałam w butach do środka, przy okazji brudząc podłogę. Zaczęłam przekopywać cały salon w poszukiwaniu mojego skarbeńka.

- Rybeńko? Gdzie ty się znowu podziałaś?

- Jestem tutaj, gdzie mnie zostawiłaś. Może w końcu przestaniesz być taka roztrzepana i byś tu trochę posprzątała, co?

- Stul pysk! Ani mi się śni tutaj sprzątać! Lepiej siedź cicho, bo wymienię cię na nowszy model!

- Spokojnie, spokojnie. Powiedz mi tylko, gdzie się wybieramy?

- Idziemy się troszeczkę pobawić! - wykrzyknęłam radośnie podnosząc broń z podłogi, po czym wybiegłam z mieszkania, uprzednio je zakluczając, a klucz wrzucając w paprotkę, która stała przed budynkiem.



*W tym samym czasie Ekko i Vladimir grali w koszykówkę na boisku szkolnym. Oprócz nich, na trybunach siedziała Ahri, przyglądając się im i grzebiąc w swoim smartfonie.*



Perspektywa Ekko:



Rzuciłem piłką do kosza, jednak ona nie wpadła po raz kolejny, więc postanowiłem użyć innej taktyki. Złapałem piłkę po czym mruknąłem:

- Cofnij - i cofnąłem się z piłką w czasie, rzucając po raz drugi, aczkolwiek tym razem celnie.

- Hej to nie fer! - krzyknął oburzony Vlad.

- Przecież nie pierwszy raz naginamy zasady używając mocy poza zawodami - prychnąłem.

- No tak, ale ty użyłeś jej przeciwko mnie! - syknął, wysuwając na mnie swoje kły.

W końcu Ahri nie wytrzymała i wstała, po chwili do nas podchodząc.

- Ogarnijcie się! - jęknęła.

- Albo co? - spytałem.

- Albo to - dziewczyna warknęła rzucając na mnie zaklęcie, przez które o niemal nie wszedłem do szmyra.

Nagle gdzieś od strony sali do ćwiczeń usłyszeliśmy wybuchy. Spojrzeliśmy się na siebie porozumiewawczo, po czym weszliśmy do środka budynku od strony szatni. Ahri podeszła do uchylonych drzwi, zerkając kto o tej godzinie postanowił sobie poćwiczyć.

Chwilę później przywołała nas do siebie ruchem dłoni. Kiedy podszedłem, postanowiłem zerknąć przez szparę. W środku była Jinx, która skacząc na różne strony strzelała ze swojej wyrzutni rakiet.

Nasza lisia przyjaciółka wyciągnęła telefon, zaczynając nagrywać wariatkę z ukrycia.

- Co ty robisz? - spytałem szepcząc.

- No chyba widzisz - odburknęła równie cicho.

- Po co ci to? - ciągnąłem dalej już nieco głośniej.

Ahri zatrzymała nagrywanie odwracając się do mnie.

- Nadal nie czaisz? - jęknęła znudzona.

- Ej ludzie - Vladimir chciał coś powiedzieć, ale nie daliśmy mu na to szansy.

- Serio nie możesz powiedzieć? Co może pokażesz to reszcie, żeby mieć większe szanse na wygraną i przy tym oszukiwać? Wiesz że mogą nas za to wywalić?

- Ekipooo - chłopak lisicy dalej próbował nas o czymś powiadomić.

- Szczerze, to chciałam to pokazać Dravenowi, powiedzieć mu że przyjaźnię się z Jinx i mieć nad nim większą kontrolę żeby w końcu zaczął z nami normalnie trenować... Ale twoje brzmi jeszcze lepiej!

- Ahri, Ekko! - Vlad odezwał się po raz kolejny.

- No co znowu? - zapytaliśmy równocześnie.

I wtedy w jednym momencie rozległ się jego wrzask typu "padnijcie" i huk w ścianę obok nas. Po chwili słychać było głośny śmiech wariatki, która obrała nas za nowy cel do ćwiczeń.

- W nogi! - zawołała Ahri, uciekając z budynku, po czym rozległ się kolejny huk.

Spojrzałem w stronę Jinx, jej oczy błyszczały z ekscytacji. Rozejrzałem się i zauważyłem, iż moi towarzysze zdążyli już uciec.

- Dupki... - mruknąłem pod nosem. Chwilę później rakietka walnęła w drzwi stojące koło mnie.

- Padnij! - usłyszałem krzyk niebieskowłosej. Po chwili znowu zaczęła się śmiać - Jakby to mogło w czymś pomóc!

- Jinx, co się z tobą stało... - szepnąłem, po chwili zrywając się do biegu.



Perspektywa Ahri:



Biegłam z Vladem jak najszybciej, chcąc trafić do jego mieszkania. Za naszymi plecami, nadal było słychać wybuchy i ironiczny śmiech. W końcu zatrzymaliśmy się na chwilę, aby zaciągnąć powietrza.

Staliśmy tak dobre pięć minut wpatrując się w stronę miejsca, z którego wcześniej uciekaliśmy. Zza rogu wyszedł zmachany nieco Ekko, którego oczy płonęły, zapewne ze złości.

- Zostawiliście mnie! - krzyknął, stając przed nami.

- I tak sobie poradziłeś - powiedział Vladimir, z trudem powstrzymując śmiech.

- To nie zmienia faktu, że zostałem sam!

- Przecież panujesz nad czasem, nic wielkiego by ci się nie stało - zachichotałam - a teraz już chodźcie, jutro będziemy musieli się zmierzyć z tą świruską...



// Ktoś chętny do grania? xD

LOL - Madzixxooon

Następny rozdział w środę (:

Alpha LeagueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz