Trucizna

419 29 1
                                    

Tego dnia Katrina była w stanie myśleć już tylko o jednym, drugim rodzaju wampirzego jadu. Była tak przejęta, że zapomniała denerwować się powrotem do domu za dnia. Naciągnęła kaptur, wybrała dość okrężną trasę wiodącą przez wszelakie zaułki i idąc miała spuszczoną głowę, tyle wystarczyło. Po powrocie zastała Jeffa wraz z Maksem i Jessicą zawzięcie dyskutujących nad jakąś kwestią dotyczącą projektu.

-Cześć. – przywitała się

Maks i Jessica popatrzyli na Jeffa z minami pod tytułem „przeszło jej?" na co on tylko się uśmiechnął.

-Hej, yyy... jak samopoczucie? - zapytała w końcu Jessie

-Świetnie! - wampirzyca błysnęła długimi kłami w uśmiechu i z rozbawieniem obserwowała jak cała trójka się wzdrygnęła.

Nie chciała im przeszkadzać. Wspięła się więc na piętro i zadzwoniła do Michaela. Zrelacjonowała mu wszystko przez telefon i okazało się, że on również nie miał pojęcia o istnieniu drugiego jadu. Poprosił nawet żeby zapytała profesora czy nie chciałby zbadać i jego. Później się odświeżyła i obejrzała jakiś nudny program telewizyjny, a gdy się skończył zaczęła skakać po kanałach. W pewnym momencie natrafiła na dziennik informacyjny w którym właśnie pokazywali kolejną manifestacje przeciwko „tolerowaniu przez łowców wampirów w miastach". Skrzywiła się, nie było się czemu dziwić, ludzie mieli dość życia w ciągłym strachu i zagrożeniu ale prawda była taka, że łowcy byli bezsilni. Większość z nich walczyła w otwartej wojnie tocząc bitwy, niewielu było tych którzy mogli siedzieć w miastach i polować na ukrytych. W dodatku jedynym co mogli zrobić było patrolowanie i łowy na pojedynczych których udało się zdemaskować. Oczywiście mogliby zorganizować czystkę, zebrać się w liczny oddział i przesiać miasto zaglądając do każdego domu, wyłapując pijawki. Mogliby, gdyby nie fakt, że wampiry też potrafiły działać w sposób zorganizowany. Po czymś takim pionierzy zebraliby swoich podwładnych by całym „stadem"uderzyć na łowców, wybić ich, a potem jeszcze mścić się na bezbronnych już ludziach. Można powiedzieć, że panował cichy kompromis. Wampiry się ograniczały by nie drażnić zanadto łowców, a łowcy polowali tylko na pojedyncze sztuki by nie wkurzyć za bardzo wampirów. Katrina, mająca niegdyś spory kontakt z jednostką łowców, doskonale wiedziała, że nienawidzą tego przymusowego impasu. Zmieniła kanał, nie przepadała za dziennikami bo 70% informacji w nich podawanych była negatywna. Ostatecznie doszła do wniosku, że nie leci nic interesującego i zatopiła się w książce, którą czytała już trzy razy ale co tam.

W końcu nadszedł wieczór, jak zwykle nie mogła się doczekać bo przecież ile można siedzieć w domu, polubiła to włóczenie się. Już miała zejść na dół kiedy poczuła znajome i głęboko znienawidzone uczucie. Głód krwi. Od razu pomyślała o preparatach profesora, wyciągnęła wszystkie trzy po czym sięgnęła po ten wyglądający jak woda. Otworzyła buteleczkę i powąchała płyn, intensywny i nieprzyjemny zapach uderzył jej nos jak pięść. Błyskawicznie odsunęła go od twarzy krzywiąc się tak bardzo, że pojęcie „skrzywić się" nabiera tu nowego znaczenia.

-Uhhh... - łypnęła na cuchnący preparat – No dobra...

Zatkała nos po czym jednym haustem opróżniła naczynie. Paskudztwo! Wykrzywiona jeszcze bardziej niż po powąchaniu tego, pognała do łazienki i zwróciła wszystko pochylona nad ubikacjom. Wypłukała dokładnie usta, ten bez wątpienia był do niczego. Pozostałe dwa przyniosła sobie do łazienki, tak na wszelki wypadek. Jako następny do wypróbowania wzięła zielonkawy płyn, on na szczęście nie miał zapachu, a smakował... trudno by jej było to do czegoś porównać. Nie był szczególnie niedobry ani nie zwymiotowała go ale nie czuła żadnej różnicy, nadal pragnęła ludzkiej krwi. Zastanawiała się dłuższą chwilę czy działa ale było go za mało, czy też jest po prostu neutralny ale ostatecznie postawiła na to drugie bo jej pragnienie powinno chociaż zmaleć. Trzeci płyn pachniał słodko i tak samo smakował ale również nie przyniósł żadnego efektu. Teraz kiedy wiedziała prawie na pewno, co zabija ofiary wizja polowania ją drażniła, przecież na pewno dało się coś poradzić na jad. Profesor powiedział, że zbada substancje i jeśli zgodnie z podejrzeniami okaże się ona trucizną spróbuje zrobić antidotum. Problem w tym, że coś takiego z reguły trwa. Trudno, postanowiła powstrzymać swój głód tak długo jak będzie potrafiła, a nuż widelec profesor zdąży wytworzyć odtrutkę zanim pragnienie stanie się nie do zniesienia. Mogłaby podać ją ofierze i dzięki temu ta osoba by przeżyła.

Noc była przyjemna, dziś przyszło jej włóczyć się samotnie bo Michael miał jakieś tam swoje sprawy do załatwienia, kręciła się więc jak zwykle gdzie nogi poniosą. Idąc rozmyślała o Dannym, o tym, że wrócił do służby, denerwowała ją myśl, że mogłaby się na niego natknąć. Ciekawiło ją też co u Grace i Dave'a, w końcu airgidier na pewno był zainteresowany faktem, że przeżyli. Miała nadzieję, że nie mieli z tego powodu kłopotów. Nagle ktoś na nią wpadł i zarówno ona jak i ta osoba się wywróciły. Katrina usiadła i jej wzrok padł na twarz tej osoby.

O wilku mowa, to była Grace.

-Przepraszam... - mruknęła łowczyni – zamyśliłam się. -usiłowała wstać

-N-nie szkodzi – odpowiedziała wampirzyca

Wstały i Grace popatrzyła na nią, przez moment Katrina myślała, że ją rozpozna ale łowczyni jakby nieprzytomna przeprosiła ją jeszcze raz i odeszła. Wampirzyca patrzyła za nią dłuższą chwilę po czym przezornie odwróciła się i umknęła w gęstwinę ulic.

Następnego dnia rano Katrina znów poszła do profesora. Gdy otworzył drzwi wyraźnie ucieszył się na jej widok.

-Katrina, to rzeczywiście jest trucizna! - walnął prosto z mostu ledwo weszła – W dodatku bardzo silna. Dawka która była w fiolkach zabiłaby dorosłego człowieka w przeciągu pół godziny, uszkadza przede wszystkim układ nerwowy. - i w tym momencie zaczął się ożywiony naukowy słowotok z którego nie zrozumiała ani słowa

W spokoju wysłuchała wszystkiego udając, że rozumie, a potem profesor poprosił ją o jeszcze jedną dawkę jadu.

-Im więcej mam materiału badawczego tym lepiej – powiedział podając jej urządzenie

Wtedy przypomniał jej się Michael.

-Wspomniałam o naszym wczorajszym odkryciu mojemu przyjacielowi –zaczęła niepewnie – on też został kiedyś przemieniony. Powiedział, że też nie miał pojęcia o istnieniu tego drugiego jadu i poprosił mnie bym zapytała pana czy nie zbadałby pan i jego.

Robert zastanowił się chwilę.

-Jeffrey tobie ufa i dlatego postanowiłem również ci zaufać. Wciąż jednak, przyznam się, trochę mnie przerażasz. - był nieco zakłopotany – Jestem tylko człowiekiem Katrina, boję się wampirów ale zastanowię się.

Również poczuła zakłopotanie, nie spodziewała się takiej szczerości profesora. Kolejna dawka jadu okazała się być jeszcze obfitsza od poprzedniej. Robert dobrze zabezpieczył próbki.

-Próbowałaś moich preparatów? - zapytał przekładając różne przedmioty

Skrzywiła się na wspomnienie tego o barwie wody.

-Tak, były do... yyy... bezskuteczne.

-Tak jak się spodziewałem, ale nie ma się co łamać, teraz z twoją pomocą wszystko jest trochę łatwiejsze. Popracuje nad tą kwestią ale sądzę, że najpierw powinniśmy zając się trucizną.

-Zająć? - obrzuciła go badawczym spojrzeniem

-Spróbuje wyprodukować odtrutkę, to na pewno ale myślałem też nad stałym usunięciem problemu. Puki co każdy twój posiłek pozbawia kogoś życia, niestety... - posmutniał nieco – ale gdyby udało się jakoś pozbyć tego jadu, zablokować kanały czy coś takiego. W tedy nawet gdybyś kogoś ugryzła, zadanie śmierci...zależałoby wyłącznie od ciebie. Oczywiście jeśli taka opcja w ogóle cię interesuje...

-Mogę pana zapewnić, że zrobię wszystko żeby przestać zabijać.- powiedziała spokojnie choć z lekkim wyrzutem

-Przepraszam... - profesor się skrzywił – Ta sugestia nie była w porządku.

-To już nie ważne - uśmiechnęła się lekko


Tym razem gdy wyszła wciąż było wczesne rano. Szła pospiesznie kiedy ktoś podszedł tyłu i złapał ją lekko za ramie. Obróciła się, to był Michael, wyraźnie czymś przejęty i zaniepokojony Michael.

-Mamy małe spotkanie. - powiedział widząc jej pytające spojrzenie

-Co masz na myśli?

-Pionier zwołuje wszystkich, każdy musi się stawić.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz