Kolejny wielki punkt historii

250 18 0
                                    

Katrina biła wielkimi skrzydłami powietrze lecąc z zawrotną prędkością. Dwa myśliwce siedziały jej na ogonie, były blisko i jeden manewr pozwoliłby jej strącić oba. Odnotowała tą obserwację w pamięci i zanurkowała, samoloty ślepo podążyły za nią popełniając kolejny błąd, ludzie nie zdawali sobie sprawy jak zwinne są latające wampiry. Teraz wystarczyłoby jej gwałtownie rozłożyć skrzydła i być może zdołałaby ogonem lub szponami strącić jedną z maszyn w chwili gdy z rozpędu by ją mijały. Oczywiście pilotom pewnie wydawało się to niemożliwe ale wampiry były dostosowane do wykonywania ruchów tak szybkich, że złapanie muchy w locie to dziecinada. „Bawiła" się z myśliwcami w ten sposób jeszcze pół godziny po czym razem z nimi skierowała się na lotnisko.

Od pierwszej narady wojennej minęły dwa dni i Katrina wraz z grupą innych, wybranych przez nią wampirów brała udział w swego rodzaju specjalnych treningach, by łowcy byli jak najlepiej przygotowani do zetknięcia się z podwładnymi królowej. Samoloty z którymi się ścigała były w istocie specjalnie zaprojektowanymi i uzbrojonymi maszynami do walki z wampirami mogącymi przybrać prawdziwą formę. Jej zadaniem było wykrycie błędów pilotów które mogły się okazać śmiertelne w skutkach, teraz kiedy już lądowali miała przekazać swoje obserwacje, które później zostaną przedstawione na szkoleniach.

Samoloty wylądowały, a Katrina przysiadła na kawałku wolnej przestrzeni niedaleko pasa startowego, po chwili z powrotem przybierając „ludzką" postać. W jej stronę już zmierzała dwójka łowców kapitan Beatrice Rainhound oraz jej zastępca pierwszy oficer John Sanders.

-Ile razy nasi piloci byli by już martwi? - Zapytała Rainhound z lekkim uśmiechem.

-Dokładnie dwadzieścia trzy. - Odpowiedziała Katrina. - Ale to tylko licząc, że trafiam przynajmniej jednego. Sytuacji w których mogłam pozbyć się obu jednocześnie było jedenaście.

-Dalej o wiele za dużo. - Stwierdził Sanders. - Trzeba to wszystko omówić, proszę z nami.

Po godzinie dyskusji, rozważań i poglądowego szkicowania Katrina byławolna, jeszcze dzisiaj wszystkie jej uwagi zostaną omówione z pilotami nietypowych myśliwców. Wampirzyca skierowała swe kroki na pole znajdujące się spory kawałek od bazy gdzie odbywał się trening trochę innego rodzaju. Stanęła na wzniesieniu skąd doskonale widziała jak między grupami wampirów i łowców rozgrywa się bitwa. Michael też tam był pod postacią lwa, a wraz z nim inny wampir w prawdziwej formie przypominający mierzącą dziesięć metrów od pyska do ogona, kolczastą fretkę na sterydach. Obok skakała także pewna wampirzyca jako siedmiometrowy napakowany nietoperz z mordą przypominającą psią, wyposażonym w jadowite żądło ogonem, a także wielkimi hakowatymi pazurami. Krwiopijcy zadawali udawane ciosy, a łowcy zamiast srebra używali paintballa. Zasady były proste, wampir trafiony w głowę albo serce kładł się na ziemi i grzecznie leżał „martwy" do końca rundy, żołnierze którzy oberwali „śmiertelnie" robili dokładnie to samo.

Na jej oczach Michael dostał dokładnie pod lewą łapę, podniósł się na tylne i radośnie obalił na grzbiet teatralnie rycząc i machając kończynami w powietrzu, świetnie się bawił.

Ta potyczka chyba dobiegała końca, Katrina z pewnym rozbawieniem zauważyła, że wampiry umazane są kilkoma kolorami farby. Żeby nie tracić czasu ma mycie po każdej rundzie, łowcy po prostu zmieniali barwnik. Wieki czarny lew upstrzony czerwonymi, niebieskimi, zielonymi, żółtymi, pomarańczowymi, a nawet różowymi kropkami wyglądał dość kuriozalnie. Pionierka zaczęła się zastanawiać kiedy skończą im się kolory. „Walka" się zakończyła, a wszystkie wampiry zebrały w jednym miejscu, zainteresowane jej pojawieniem się.

-Chloe! - Zawołała Katie schodząc w ich kierunku.

Napakowany i niemniej od pozostałych usmarowany farbą nietoperz podleciał i zmienił się w wampirzycę.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz