Nowe porządki

389 27 0
                                    

OD AUTORKI:

Witajcie kochani, długo nic nie wstawiałam bo musiałam zrobić sobie przerwę w pisaniu tej opowieści. Czasami zdarza mi się taka blokada weny, że za nic nie umiem nawet kilku zdań wydusić. W tedy przerywam na dłuższy czas i piszę coś innego, a po jakimś czasie znów mogę normalnie pisać, (nie pytajcie, sama nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje).  Taka przerwa to moja metoda na to, ważne że skuteczna ;)

Więc, miłego czytania!



Od przejęcia władzy przez Katrinę minęły cztery dni. Noce które jak dotąd spędzała włócząc się, teraz mijały jej w Norze. Doskonale wiedziała co teraz zrobi, dokładnie ustaliła sobie jak wykorzysta nowo nabytą władzę. Tego wieczoru miało odbyć się zbiegowisko, tak nazywano zwołanie przez pioniera podopiecznych. Katrina miała zamiar odwrócić wszystko do góry nogami i musiała wyjaśnić to swoim podwładnym. W głębi siebie obawiała się tego, byłaby naprawdę szczęśliwa gdyby nie musiała ich przymuszać do wypełniania swojej woli. Szansa jednak, że będą chcieli to robić była w jej przekonaniu naprawdę mała. Mogła ich zmusić, władza pioniera była praktycznie absolutna ale wolałaby uniknąć takiej konieczności. Krążyła nerwowo po swoim gabinecie, nie przepadała za przebywaniem w głównej sali ale Nora była dość rozległym kompleksem pokoi, można by to przyrównać do małego hotelu. Urządziła sobie jedno z pomieszczeń i to w nim  spędzała większość czasu. Rozległo się pukanie.

-Wejść.

Drzwi się uchyliły i do środka wszedł Michael, nie był jednak sam. Towarzyszyła mu Lucy, dziewczyna którą Katrina widziała skuloną obok krzesła pioniera w dniu w którym zabiła go w pojedynku. Gdy przyszła do nory jako pionier po raz pierwszy, uwolniła ją i dała nową funkcję. Teraz Lucy była jedynym człowiekiem który mógł wejść do głównej sali, a nawet dalej, przynosiła Katrinie co ważniejsze wiadomości od prowadzących bar do których też należała.

-Wiadomość. – wyjaśnił Michael i zachęcił Lucy gestem

Katrina popatrzyła na nieco wystraszoną dziewczynę i uśmiechnęła się przyjaźnie.

- O-ostatnio w barze pojawiło się dwóch łowców. - powiedziała w końcu Lucy – Nie węszyli ale wydawali się być dość ostrożni i wszystkich czujnie obserwowali.

-To wszystko?

-Tak.

-W porządku, możesz odejść.

-Jest się czym martwić? - zapytał Michael kiedy drzwi się zamknęły

Pełnił teraz rolę jej prawej ręki.

-Nie, to zwykły patrol. Kiedy łowcy szukają wampirów, często przychodzą do barów, pubów i tym podobnych. Wiadomo, że niektórzy z nas zamiast szukać nieostrożnych samotników flirtują w takich miejscach i próbują wyprowadzić ofiarę w odosobnione miejsce. Właśnie takich szukają.

Wampir skinął głową ze zrozumieniem.

-Muszę cię o coś poprosić – powiedział nagle wyraźnie zmieszany

-Powiedz czego potrzebujesz, ty akurat nie musisz o nic prosić. -uśmiechnęła się

-Antidotum – wypalił - dawno nie polowałem.

Bez zbędnego gadania sięgnęła pod blat swojego biurka i wyciągnęła z szuflady podłużne czarne pudełko.

-Tu jest siedem dawek. – rzuciła wręczając mu je – Wystarczy na jakiś czas. Pamiętaj, musisz podać odtrutkę jak tylko skończysz, im dłużej zwlekasz tym bardziej rozprzestrzeni się trucizna, lepiej nie ryzykować.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz