Wiadomość

406 24 5
                                    

Łowcy patrzyli po sobie wielkimi jak spodki oczami. Zeznanie nastolatka który uciekł z domu i przypadkiem stał się świadkiem czegoś ważnego, nie tylko dostarczyło im informacji. Obudziło też prawdziwe przerażenie.

Walka pomiędzy dwoma wampirami które przybrały prawdziwą formę.

Nie było by to aż tak przerażające gdyby nie wyraźna przewaga jednego z nich nad drugim. Według słów chłopaka zwycięzca był wielki jak dom i co do tego jednego był pewien mimo niewielkiej ilości światła. Jakże często okazywało się, że rozmiar jaki może osiągnąć przemieniony wampir jest wprost proporcjonalny do jego siły. Im większa była prawdziwa forma tym większe było prawdopodobieństwo, że wampir prędzej czy później obudzi swoje istigh, czyli nic innego niż pewnego rodzaju paranormalną siłę. Można by to porównać do posługiwania się magią, niewiele wampirów miało do tego dostęp tak samo jak niewiele posiadało takie rozmiary. Pokonanie pijawki posługującej się mocą istigh graniczyło z cudem, w całej historii udało się to zaledwie kilka razy.

-Mamy problem... - mruknęła Jennifer

-Myśli pani, że tamten wampir może posłużyć się istigh –zapytał jeden z młodszych członków oddziału, żółtodziób który ledwo ukończył szkolenie

-Nie sądzę, choć należy brać taką możliwość pod uwagę, bez wątpienia jest silny i to też jest problem.

Zapadła niezręczna cisza, którą po dłuższej chwili nagle przerwało ponowne pojawienie się świadka.

-Chciałem jeszcze powiedzieć... - zaczął niepewnie chłopak – że ten wampir który wygrał, to była ona. Jeśli ma to jakieś znaczenie... słyszałem jak mówiła damskim głosem i w pewnym momencie dość wyraźnie ją widziałem. Chociaż twarzy niestety nie.

-W porządku i tak nam bardzo pomogłeś, wracaj do domu. - dowódca lekko klepnął go w po plecach

Łowcy odczekali aż chłopak się oddali.

-Więc co robimy? - Danny właściwie nie skierował tego pytania do nikogo ale to nie miało znaczenia

Steve był na stanowisku airgidiera, czyli dowódcy jednostki, od ponad piętnastu lat, decyzja w tej sprawie należała do niego ale po raz pierwszy od dawna czuł się niepewnie.

-Nie możemy tego tak zostawić... - zaczął powoli – ale nie należy działać pochopnie. Na razie trzeba to przemyśleć i trzymać rękę na pulsie. Bądźmy czujni ale nie podejmujmy bezmyślnych działań.

Powinni zlikwidować tą wampirzyce zanim obudzi swoje istigh, jednak istniała niewielka szansa, że już tego dokonała.

Bez istigh zabicie jej będzie trudne i może zginąć spora część oddziału, a nawet cały.

Jeśli posługuje się mocą wybije ich wszystkich bez trudu.


Michael szedł zamyślony z wzrokiem wbitym w chodnik. Od początku było ustalone, że jeśli Katrina zginie on ostrzeże łowców przed kontratakiem królowej. W prawdzie wygrała ale była zbyt wyczerpana żeby chodzić, a co dopiero zająć się tym, miał jednak jeden problem, mianowicie za nic nie mógł wymyślić jak to zrobić. Jak przekazać taką wiadomość anonimowo i jednocześnie przekonać łowców, że to nie jest manipulacja?

-Może ja znam odpowiedź...

Wampir zatrzymał się momentalnie, zesztywniał, po chwili jednak potrząsnął głową i ruszył dalej jak gdyby nigdy nic.

-Ej, no weź, wiem że mnie słyszysz. Jestem częścią ciebie nie odwracaj się ode mnie przy każdej możliwej okazji.

Zacisnął zęby i uparcie udawał, że nic się nie dzieje.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz