Wróg na sali

282 18 2
                                    

Katrina ciągle siedziała w Norze. Ostatnie kilka miesięcy odmieniło jej życie bardziej niż mogłaby się spodziewać. Liczba jej sojuszników urosła, miała po swojej stronie siedmiu innych pionierów których sama przeciągnęła oraz dwudziestu czterech będących pod władzą Sladea, który dobrowolnie podlegał jej. Miała na swoje rozkazy kilka tysięcy wampirów, a to wiązało się ze sporymi obowiązkami. Zwłaszcza teraz, kiedy w istocie zarządziła przygotowania do ewentualnej wojny.

Danny i jego oddział również byli nieco zajęci, w ostatnim czasie pełnili rolę pośrednika między „Smokiem i jego wampirami", jak zaczęto określać Katrinę, a cała wielką organizacją łowców. Wampirzyca oczywiście natychmiast posłała im ostrzeżenie o groźbie ze strony królowej, treść wiadomości wskazywała na to, że władczyni szykuje się do mobilizacji i kolejnego większego ataku. Nie dostała żadnej, choćby grzecznościowej odpowiedzi ale nieszczególnie ją to dziwiło, tylko mała grupa łowców przestała traktować ją jak wroga.

Właśnie dyskutowała na temat treningów walki, do których zobowiązała wszystkie dorosłe wampiry, z Isabelle, specyficzną i silną wampirzycą o charakterze żołnierza, której powierzyła czuwanie nad tą kwestią.

-Stare wampiry wolno się uczą - marudziła Isabelle. - Wprawdzie tych powyżej trzystu lat mamy mało ale są naprawdę oporni. Sprawa jest tylko o tyle prostsza, że znają podstawy bo inaczej nie dożyliby tego wieku.

Katrina już miała jej odpowiedzieć, kiedy drzwi się otworzyły i do środka weszła łowczyni Jennefer wraz z Michaelem. Nie dało się nie zauważyć jak napięci są w swoim towarzystwie, za wszelką cenę unikali nawet przypadkowego kontaktu.

-Dokończymy później. - Rzuciła Katie, a Isabelle jedynie kiwnęła głową ze zrozumieniem i wyszła. - Hej Jenny, usiądź. -Zaprosiła.

Łowczyni również się przywitała i usiadła, a Michael stanął pod ścianą za dziewczyną.

-Mam wieści, Dannego wezwali na jakieś spotkanie więc Steve wysłał mnie. - Odezwała się Jenny.

Dziewczyna ewidentnie źle się tu czuła, cała jej osoba emanowała napięciem i podenerwowaniem, a oczy były niespokojne.

-Nie czujesz się tu dobrze. - Stwierdziła Katrina. - Możemy rozmówić się poza Norą, jeśli tylko chcesz.

Jenny się zmieszała.

-Nieee, to nie szkodzi, pewnie muszę przywyknąć. - Powiedziała pospiesznie. - Danny lepiej to znosił co?

-Po prostu doskonale wiedział, że na tym terenie nie ma wampira wystarczająco głupiego by odważyć się go w jakikolwiek sposób skrzywdzić. Już zabijałam w obronie tych których kocham i bez wahania zrobię to znowu jeśli będzie trzeba. Niemniej –wampirzyca wstała – chodźmy gdzieś indziej, znam nawet całkiem przyjemne miejsce. No wiesz, wokół sami ludzie, może nie licząc mnie. - Uśmiechnęła się.

Ostatecznie łowczyni nie upierała się dłużej. Niecałe pół godziny później siedziały w kameralnej restauracji lepszej klasy. Wnętrze było pogrążone w przyjemnym półmroku, a wystrój elegancki, usiadły w jednym z wydzielonych z reszty pomieszczenia cienkimi ściankami i ciemnoczerwoną kotarą małych pokoików.

-Więc, mam przeczucie, że chodzi o coś ważnego. - Powiedziała Katrina kiedy złożyły już zamówienie. - Inaczej pewnie jednak poczekalibyście na Dannego.

Łowczyni przez chwilę patrzyła na własne dłonie, jakby zastanawiała się co powiedzieć.

-Sytuacja jest nieciekawa, jak sama wiesz. - Zaczęła niepewnie. - Szykuje się bitwa jakiej jeszcze nie wiedzieliśmy.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz