Smok i Gryf

317 18 0
                                    

Nocne niebo przysłonił przerażająco olbrzymi kształt latającej bestii, a sekundę później wielgachne monstrum usiadło na kilkupiętrowym budynku, dokładnie naprzeciw Katriny i jej przyjaciół. Potwór otworzył pysk i wydał z siebie wrzask tak okropny, że zarówno ludzie jak i wampiry skulili się z bólu, a szyby uleciały z okien najbliższych budynków. Wyglądał bardzo dziwacznie. Miał cztery nogi z ptasimi łapami, podłużny tułów, parę wielkich skórzastych skrzydeł, długi, kolczasty ogon, szyję węża i paskudną, zębatą mordę niepodobną do niczego znanego.

Wampirzyca spojrzała na niego i poczuła jak istigh wręcz w niej wrze, była gotowa.

-Królowa chyba zaczęła mnie traktować poważnie. - mruknęła –Dla mnie za późno, wy uciekajcie jak najdalej stąd. - spojrzała na łowców, a jej oczy zajarzyły się w ciemności ognistą czerwienią

-Nigdzie się nie wybieramy! - powiedział stanowczo Danny, a pozostali wyraźnie się z nim zgadzali

-Zginiecie. Nie róbcie mi tego i nie każcie patrzeć jak was zabija. To lord, nie macie z nim szans.

Miała rację i wszyscy o tym wiedzieli.

-Nie możesz z nim walczyć, nie pokonasz go! - zaprotestował Michael– Uciekajmy!

-Jeśli tak zrobię zginie połowa miasta. On chce mnie, a ja buntując się wiedziałam, że to się może tak skończyć. Uciekajcie jak najdalej stąd, to moja ostatnia prośba. - nie czekając już dłużej, ruszyła w kierunku potwora

-Ja cię nie puszczę! - Danny wyciągnął Brandonowi jeden z pistoletów i pobiegł za nią

-Michael!

Zaskoczony wampir poczuł jak coś zmusza go do ruchu, skoczył i chwycił Dannego od tyłu, krępując mu ręce, po czym odciągnął go nie zważając na szarpanie i przekleństwa. Był w szoku.

Katrina użyła Hołdu Krwi.

Na ich oczach wampirzyca zaczęła biec, wokół niej zabłysło na chwilę czerwone światło, a gdy zniknęło na ulicy stał smok. Katrina zadarła głowę i ryknęła wściekle. Jeśli jego istigh nie było przebudzone jej szanse graniczyły z zerem.

Jeśli władał mocą, już była martwa.

Lord popatrzył na nią z pogardą i zeskoczył na ziemię, była przy nim żałośnie malutka. Smok syknął wściekle i skoczył, poprawiając odbicie machnięciem skrzydeł. Mierzyła w szyję przeciwnika, który jednak jakby od niechcenia machnął łapą posyłając ją w ścianę jakiegoś biurowca. Huk wstrząsnął miastem, z okolicznych budynków wybiegali ludzie i rzucali się do ucieczki, wybuchła panika i odezwały się syreny. Katrina wygrzebała się z gruzów i spojrzała ponuro na potwora, mógłby zabić ja od razu, ale najwyraźniej należał do kotów bawiących się żywą myszą. Ryknęła wojowniczo i upozorowała atak po czym skoczyła w powietrze, zaczęła z całych sił bić skrzydłami, chciała odciągnąć go za miasto. Nie zdążyła jednak nawet się wzbić wyżej, kiedy lord capnął jej ogon i rzucił nią o ziemię jak szmacianą lalką. Siła uderzenia była tak ogromna, że na chwilę ogłuszyła wampirzycę, potwór stanął nad jej bezwładnym ciałem i skierował pysk ku głowie.

Michael puścił Dannego i sprintem rzucił się ku lordowi. W biegu przybrał formę wielkiego lwa, skoczył na głowę potwora wczepiając się pazurami i zatapiając zęby w ciele. Bestia ryknęła wściekle i zarzuciła łbem usiłując pozbyć się nieproszonego gościa. Po chwili jednak w drugi bok jego głowy uderzył grad srebrnych pocisków, wymierzonym przede wszystkim w oko. Danny i pozostali nie próżnowali.

Lord się wściekł. Łapą zdarł wściekle ryczącego lwa ze swojego pyska i rzucił gdzieś w bok, po czym zaszarżował na bezczelnych łowców. Rzucili się w różnych kierunkach wciąż jednak oddając strzały, wampir wrzasnął i zamiast biec pokulili się zasłaniając uszy. Zamierzył się na znajdującą się najbliżej łowczynię, kiedy w jego pysk uderzyła salwa oddana przez jedną z tych pcheł, która zdołała zajść go od tyłu. Machnął wściekle ogonem zmiatając problem, chwilę później na jego grzbiet spadł ten przeklęty smok.

Katrina z całą możliwą siłą ugryzła go w grzbiet chcąc uszkodzić kręgosłup. Ryknął z bólu i wykręcił głowę usiłując dosięgnąć jej szczękami w nagrodę otrzymując jedynie smagnięcie ogonem którego koniec trafił w rozerwane prze srebrne kule oko. Wrzasnął ale wampirzyca skuliwszy uszy jedynie z większą zawziętością kąsała grzbiet, jej zęby drapały kość kręgów. Spodziewała się ataku ze strony głowy ale nie ogona. Nie zdołała wykonać uniku i potężny cios trafił w jej grzbiet. Tak jak cofnął się ogon tak i ona wyjąc z bólu, nabita na kolce jak na widelec. Lord strząsnął ją jak przywiany przez wiatr liść i bezwładnie opadła na ziemię. Lew znów zaatakował, ugryzł i podrapał skrzydło potwora po czym został odesłany kopniakiem, srebrne kule łowców kuły gdzieniegdzie ale chyba kończyła im się amunicja. Zirytowany potwór przydepnął smoka i złapał zębami głowę by ją odgryźć, wampirzyca w ostatnim desperackim ruchu wyrwała łeb z jego paszczy przedłużając swoje życie o kilka sekund.

To był koniec.

Skwir, podobny do głosu jastrzębia rozdarł niebo razem z nurkującym ogromnym cieniem. Wielki przeciwnik spadł na zaskoczonego Lorda jak grom, potężne szpony rozerwały skrzydła, tylna łapa przydepnęła ogon, a olbrzymi, ostry niczym brzytwa dziób odciął jego głowę jak nożyczki. Wraz z urwanym wrzaskiem ciało kata królowej rozpadło się w pył. Nowy potwór, mający formę łudząco podobną do legendarnego gryfa stanął nad nieruchomym ciałem Katriny i zerknął na lwa, który zatrzymał się dwadzieścia metrów od niego i patrzył osłupiały. Smoczyca uniosła lekko głowę i przez moment węszyła, po czym upadła z powrotem.

Gryf spojrzał w ku całemu oddziałowi łowców wezwanego zapewne przez uciekających ludzi, który zatrzymał się na brzegu pobojowiska, rozpostarł skrzydła, podskoczył i wzbił się w powietrze.

-Katrina! - Danny sprintem dopadł zakrwawionego cielska

Lew skoczył i wylądował obok już jako solidnie poharatany Michael.

-Katrina, wracaj i to już! Tak tylko bardziej krwawisz! - wampir usiłował zachować zimną krew i potrząsał jej łbem – Nie rób tak! Nie zniosę tego drugi raz!

Smok otworzył oczy i po chwili zniknął pozostawiając po sobie wątłe, zakrwawione ciało Katriny. Łowcy zbiegli się wokół, a Dave tłumaczył im co się stało.

-Danny... - Michael podniósł ciało półprzytomnej wampirzycy –Zabieram ją do Nory, tylko tam możemy jej pomóc. Wiesz gdzie to jest.

Młody łowca zacisnął zęby, otarł łzy i skinął głową. Oddział rozstąpił się przed Michaelem przepuszczając go. Jenny położyła dłoń na ramieniu Dannego, a gdy na nią spojrzał w milczeniu wskazała leżące nieopodal w kałuży krwi ciało. Łowcy powoli otoczyli je pozostając w ciszy, Danny podszedł i nogi się pod nim ugięły.

Brandon nie żył. Nie miał szans przetrwać tak silnego ciosu ogonem, który nie dość, że zmiażdżył jego wnętrzności to jeszcze pozostawił dziurę po jednym z kolców. W głowie Jenny odbiły się słowa Katriny, kiedy kazała im uciekać, ale szybko odpędziła tę myśl. Może nie zdali się na wiele ale gdyby uciekli ta bitwa mogłaby skończyć się jeszcze gorzej.

Przez królową znów polała się krew.

Zarówno ludzi jak i wampirów.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz