Z miłości

358 27 0
                                    

OD AUTORKI:

No więc... wróciłam! Ostatnimi czasy cierpię na braki weny twórczej i ogólne zniechęcenie do wszystkiego i pewnie jeszcze długo by nic tu nie było, gdyby nie chęć do czytania moich wypocin, wyrażona w komentarzach pod poprzednim rozdziałem. Dlatego jednak, zgodnie z waszym życzeniem, zmusiłam się  i skleciłam parę zdań.

Smacznego :P


Katrina milczała, nie poruszyła się, nawet jej twarz nie zmieniła wyrazu,tylko oczy nabrały dziwnego błysku. Wiktoria była nieco zdezorientowana, po chwili poczuła przeraźliwe zimno, jakby wyszła z sauny i nagle wskoczyła do lodowatej wody. Dziwne uczucie zniknęło po chwili, równie gwałtownie jak się pojawiło, a nieco uniesiona głowa wampirzej pionierki opadła na poduszkę. Ciężka cisza nadal trwała, wreszcie Wiktoria nie wytrzymała.

-Pomyślałam... - zawahała się, bo jej głos zdawał się bezprawnie zakłócać milczenie – że powinnaś o tym wiedzieć... on nigdy by się nie przyznał... - oczy Katriny nagle znów na nią spojrzały, a ona irracjonalnie poczuła, że powinna się jak najszybciej wycofać

Wreszcie wampirzyca posłuchała instynktu, wstała i nic już nie mówiąc wyszła.


Danny obudził się w nieznanym sobie pomieszczeniu, szybko usiadł i zorientował się ze leży na kanapie w salonie, a ktoś przykrył go kocem. Ziewnął, przeciągnął się i wstał, nieco kręciło mu się w głowie, nie wiedział ile spał, ale raczej niezbyt długo bo było dopiero wczesne popołudnie. W domu było bardzo cicho, nigdzie wokół żywego ducha. Nagle w jego kieszeni rozdzwoniła się komórka, a on omal nie dostał zawału, wyjął urządzenie i spojrzał na ekran.

-Co do cholery... - przed jego oczami widniał nieznany mu numer podpisany „Michael", po chwili wahania odebrał

-Kto?! - warknął do słuchawki, choć już się domyślał

-To ja, Michael. – usłyszał znany głos wampira – Dobrze, że już nie śpisz, musisz nam pomóc.

-Co tym razem? - spytał łowca pocierając skroń, bo nagle zaczęła boleć go głowa

-Twoja siostra. – padła ponura odpowiedź – Widziałeś ją już?

-Nie, przed chwilą się obudziłem. - Danny czuł rosnący niepokój– Znowu coś się stało? Co? Gdzie ona jest?

-Prawdopodobnie dalej siedzi w swoim pokoju. – mruknął wampir –Co się stało nie wie nikt, ale teraz tylko człowiek może do niej podejść. Pewne zauważyłeś już, że dom jest pusty, nikt z nas nie może tam wytrzymać, nawet ja, Jeff gdzieś się stracił, więc tylko ty możesz z nią porozmawiać i dowiedzieć się o co chodzi.

-Dlaczego nie możecie tu wytrzymać, co masz na myśli? Nie czuję nic niezwykłego.

-Bo jesteś człowiekiem, na coś takiego tylko wampiry są wrażliwe. Chodzi o coś w rodzaju aury, która otacza każdego z nas, usilniejszych, jak Katrina, czy Slade, jest ona bardzo... intensywna, wywołuje strach u każdego ze słabych, kiedy się zbliżą. Normalnie ją tłumią dlatego bez problemu, możemy przebywać obok, z jakiegoś powodu Katrina uwolniła swoją. W dodatku ta aura jest jeszcze gorsza niż wcześniej, kiedyś potrafiłem ją znosić, ale teraz to po prostu niemożliwe. Tylko ty możesz do niej podejść i dowiedzieć się czemu tak zrobiła.

-W porządku. – młody łowca jeszcze raz pomasował skroń –Michael, czy ty grzebałeś mi w telefonie?

-Uznałem, że powinniśmy mieć ze sobą kontakt. - burknął wampir– Danny, nie podoba mi się to wszystko, pospiesz się.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz