Bijące serce szaleństwa

249 15 0
                                    

Rajski ptak spokojnie obserwował smoka. Gad wcześniej był mniejszy ale to nie miało znaczenia.

Katrina pewnie stanęła na czterech łapach. Istigh obdarzyło ją wielkim cielskiem, które znów było trochę lepsze, duże, mocne łuski opancerzyły też brzuch, szyję, część głowy, łapy i ogon. Kilka kolców zmieniło się w cały rząd wielkich ostrzy, a na głowie pojawiły się dwa piękne rogi. Ptak wydawał się miękki i bezbronny, mimo, że był nieznacznie większy, miał przecież jedynie szpony i dziób.

Królowa jedynie stała i obserwowała, więc Katrina pamiętając, że ma mało czasu zaatakowała pierwsza. Wzbiła się w powietrze i z rykiem rzuciła w dół wprost na głowę przeciwniczki. Ptaszyna naprawdę nie wyglądała groźnie, a mocniejsze i większe ciało dało Katrinie cień nadziei, że może jednak nie umrze tego dnia.

Myliła się.

Najpierw wyciągnięte szpony, a potem całe ciało z impetem uderzyło w niewidoczną barierę. Smok zsunął się po niej na ziemię i szybko wstał, a skrywająca się pod nim Katrina poczuła jak jej nadzieja rozpada się na drobne kawałeczki.

Królowa przebudziła swoje istigh.

Dla świata nie było już nadziei.

Porażony prawdą smok zastygł w miejscu, jego łapy zaczęły nieznacznie drżeć, a otaczające walczących wampiry nagle odezwały się gromkim, upiornym śmiechem. Ta walka już była skończona, a wojna przegrana. Wszyscy łowcy zginą, ludzie zostaną zniewoleni i skazani na życie bydła hodowanego dla krwi. Wszystko czego dokonywała Katrina od początku było pozbawione sensu.

Wreszcie ptak się znudził. Katrina poczuła jak niewidzialna siłą unosi ją w powietrze, a potem ciska o ziemię z niesamowitą siłą. Smok jęknął z bólu, a po chwili znów się podniósł w górę i znów uderzył o ziemię. Królowa rzuciła Katriną jak szmacianą lalką jeszcze kilkanaście razy, a potem postanowiła zmienić sposób zabawy. Jedna z łap leżącego na grzbiecie, półprzytomnego smoka samoistnie nieznacznie się uniosła i złamała w kilku miejscach.

Katrina ryknęła z bólu i szarpnęła się desperacko, kiedy jej druga łapa, również się tak uniosła, a później strzaskała. Błona lewego skrzydła rozdała się nagle w kilku miejscach, jakby ktoś ją pociął, prawe wygięło się w nienaturalny sposób. Smok ryczał i próbował się szarpać, a nawet gryźć niewidzialną siłę, a tortury trwały nadal. Slade wrzeszcząc tłukł pięściami o niewidzialny klosz, którym królowa osłoniła pole bitwy, by nikt przypadkiem nie przeszkodził jej w rozrywce. Wreszcie moc chwyciła za koniec ogona i powlekła połamane i okaleczone ciało po nierównym podłożu zadając dodatkowe cierpienie. Potem smok znów się podniósł w powietrze i kilka razy uderzył o ziemię.

Nagle królowa przestała. Ptak zamrugał i lekko przekrzywił głowę, po czym leniwym krokiem przespacerował się po ziemi podchodząc do połamanego cielska które ledwie przypominało majestatycznego smoka. Katrina popatrzyła na oprawcę jednym okiem i jakimś cudem zdołała machnąć skrzydłem, obryzgując śnieżnobiałe pióra własną krwią. Ptak ukarał ją, dziobnięciem odcinając kończynę, a smok nie miał już sił krzyczeć. Królowa spojrzała w stronę Sladea, który klęczał, oparty o barierę i patrzył na wszystko jak przez szybę z wyrazem niewyobrażalnego cierpienia na twarzy. Niewątpliwie wiedziała, co go z nią łączy.

Katrina patrzyła z dołu na nieco upapraną krwią pierś rajskiego ptaka i nagle przypomniało jej się wspomnienie, w które wdarł się Vincent. Wspomnienie jej rodziny, rodziców, ukochanego brata, przypomniało jej się jeszcze, że mieli kiedyś psa, ślicznego milutkiego beagle, który pewnego dnia odszedł przez chorobę. Tęskniła za tym czasem, szczęśliwymi latami jej dzieciństwa, zanim wydarzyła się tragedia i za każdym razem jak o tym myślała robiło jej się ciepło na sercu. Sercu? Serce... Serce... Serce! Co się dzieje z jej sercem!?

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz