OD AUTORKI:
Witajcie moi wierni czytelnicy, przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału. Po naprawdę długich mękach związanych z kompletnym brakiem weny, udało mi się wreszcie coś wydusić. Niestety to raczej jeden z gorszych kawałków ale cóż ... miłego czytania!
Bez wątpienia był wampirem, bił od niego charakterystyczny wampirzy zapach. Wysoki, przystojny, szatyn o niesamowitych, bursztynowych oczach przyglądał się Katrinie spokojnie i uśmiechał się do niej.
-Przyjemna noc, prawda? - zagadał podchodząc bliżej
Katrina stała przodem do niego cała napięta, to nie był byle kto, jej aura pioniera nie robiła na nim wrażenia.
Albo sam też był pionierem albo...
Lordem.
-Nie denerwuj się tak, nie jestem twoim wrogiem. - zapewnił i uśmiechnął się jeszcze bardziej – Chcę tylko porozmawiać. -wyciągnął ramię w bliżej nieokreślonym kierunku – Spacer?
Bała się odmówić, za żadne skarby nie chciała go przypadkiem wkurzyć. Nie skierował się w żadne konkretne miejsce, szli wolnym spokojnym krokiem, przez parę minut się nie odzywał.
-Mam na imię Slade – powiedział wreszcie
-Katrina - przedstawiła się uprzejmie w odpowiedzi – miło mi poznać. - dodała choć nie była pewna czy zgodnie z prawdą
O tym się dopiero przekona. Nastało pół minuty milczenia po czym on znów podjął rozmowę.
-Zacznijmy od tego, że muszę ci pogratulować, bo zdaje się że niedawno stałaś się pionierką, a to przecież nie jest byle co. -jego wargi wygięły się w przyjaznym uśmiechu
-Dziękuję. - odpowiedziała niepewnie – ty jednak chyba też nie jesteś byle kim. - dodała
Miły uśmiech stał się szerszy.
-To prawda, jestem lordem.
Drgnęła, brała taką możliwość pod uwagę ale jak dotąd chyba nie do końca w to wierzyła. Lord?! Lordowie byli najpotężniejszymi wampirami ze wszystkich nie licząc oczywiście królowej. Wybierała ich sama, było ich co najwyżej kilkunastu, a by stać się lordem trzeba było któregoś z nich zabić w pojedynku, tak jak odbywało się to z pionierami. Słowem właśnie stała przed jednym z najpotężniejszych wampirów na świecie
Slade położył dłoń na jej ramieniu.
-Spokojnie Katrino, jak już wspomniałem nie jestem twoim wrogiem. -powiedział zupełnie poważnie
Nagle zrozumiała.
-Czy raczej, nie będziesz nim dopóki będę skłonna spełniać twoje polecenia razem z innymi twoimi zjednanymi. - stwierdziła
Zwykłe wampiry podlegały pionierom, pionierzy zaś byli poddani lordom, wyżej stała już tylko królowa bądź król. Władza lordów niebyła jednak terytorialna tak jak w przypadku pionierów. Każdy pionier podlegał któremuś z lordów, mógł jedyne zdecydować któremu, lordowie zjednywali ich sobie i w razie sporu którego nie chcieli rozwiązywać pojedynkiem potrafili toczyć ze sobą wojny posługując się zjednanymi i ich podwładnymi jak armią. Szczęśliwie nie zdarzało się to zbyt często.
-Nie chcę cię zwerbować. – powiedział rozbawiony – Możesz być moją zjednaną bądź nie, mało mnie to obchodzi.
-Dlaczego więc ktoś tak potężny zadaje się z takim śmieciem jak ja? - z początku była zaskoczona i nieco wystraszona ale teraz nie miała zamiaru się patyczkować, chciała wiedzieć czego od niej chce
CZYTASZ
Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!
VampireCo zrobić, kiedy w życiu zdarza się tragedia, która obraca je do góry nogami? Co zrobić, kiedy twoim najbliższym grozi śmiertelne niebezpieczeństwo? Co zrobić, kiedy ktoś zmieni cię w potwora i jesteś prawdziwym przekleństwem dla świata? Odpowiedź j...