Szarża

210 16 2
                                    

OD AUTORKI:

Witam! Nie będę ukrywać, że w ostatnim czasie naprawdę przysiadłam nad tą opowieścią i... właściwie to ją skończyłam. Mam już wszystkie rozdziały dlatego od dziś będę publikować po jednym na jeden-dwa dni. Co do tego, to szczerze mówiąc napisałam go dosłownie jednym tchem i jestem z niego całkiem zadowolona. No ale dość tego gadania, smacznego!



Wampiry w mundurach łowców, uzbrojone jak łowcy, idące ramię w ramię z prawdziwymi łowcami i niebo zasnute chmurami. Wielki lew kroczący między maszerującymi oddziałami i kilka innych wampirów „odzianych" w swoją prawdziwą formę w ciszy posuwających się za nim. Gdzieś w górze łopot skrzydeł nietoperzowatej istoty lecącej pośród chłodnego wiatru. Wszyscy oni w zgodzie zmierzający ku polu bitwy.

Wreszcie dotarli, za chwilę miało nastąpić zajęcie pozycji ale wszyscy czekali i patrzyli w niebo. Najpierw usłyszeli szum i pojedyncze, ciężkie łupnięcia, dźwięki narastały aż tuż nad ich głowami z przeraźliwym rykiem przeleciała olbrzymia bestia o wyglądzie legendarnego smoka. Wampiry odpowiedziały jej wściekłym wrzaskiem jakiego nie wydałoby ludzkie gardło, bestie rykami z których ten lwi był najpotężniejszy, a ludzie wojowniczym krzykiem. Smok był silniejszy niż kiedykolwiek, urósł, na ogonie pojawiło się kilka kolców, a grzbiet osłonił pancerz wielkich grubych łusek. Usiadł na chwilę na ziemi i rozejrzał się po swoich podwładnych, po czym skinął głową w stronę kilku łowców dowodzących akcją i z powrotem wzbił się w powietrze. Gdzieś wyżej śmignął jeszcze drugi, wielgachny cień, ale ludzie wiedzieli, że gryf słucha smoka.

Oddziały ludzi i nieludzi zaczęły rozchodzić się na określone pozycje, sprzęt był rozstawiany, specjalne wozy bojowe przemieszczały się by utworzyć szyk. Wreszcie wszystko ustało i zapadła głęboka cisza, wszyscy patrzyli w jednym kierunku.

Szeregi czarnych, szybkich i niemal bezgłośnie poruszających się postaci pojawiły się na horyzoncie. To były najbardziej zabójcze wampiry na ziemi, wyszkolone, zaprawione w walce, doświadczone i pozbawione jakichkolwiek skrupułów czy wahania. Zbliżyły się i uruchomiły pułapki. Po stronie wroga rozległy się wściekłe wrzaski i skowyty, kiedy specjalny gaz je poparzył, chwilę później na oślepionych wrogów spadł grad maleńkich, bardzo ostrych strzałek wystrzelonych specjalnymi działkami, należącymi do najnowszych wynalazków. Kilka pierwszych szeregów zostało unieszkodliwionych, ale na tym skończyła się dobra zabawa, oddziały królowej już wiedziały, że walka się zaczęła,

Czarne cienie rzuciły się naprzód z wampirzą szybkością i kolejne salwy z działek nie były już tak skuteczne. Umieszczone na przedzie oddziały łowców rozpoczęły ostrzał, a kiedy tylko jakiś wampir królowej się do nich dostał zostawał szybko unieszkodliwiony przez broniące ich wampiry smoka. Przez pierwsze minuty ludzie mieli przewagę ale szybko liczba czarnych cieni była już zbyt duża. Gdy na przedzie rozległy się pierwsze krzyki ginących ludzi pojawiły się wampiry w prawdziwej formie. Pierwsze zostały natychmiast zabite wystrzałami z umieszczonych na szybkich pojazdach dział, Gdy jeden przeskoczył nad nimi dopadł go lew i po krótkiej walce rozpadł się w pył. Wielki kot ryknął i na ten znak kilka małych grup najlepiej walczących wampirów rzuciło się do ataku, a wraz z nimi również część oddziałów łowców oraz wozy ofensywne. Wyjątkowo wielka bestia zmiażdżyła jeden z wozów, a na jej grzbiet spadł smok, jednym ruchem pozbawiając ją głowy.

Rozpętało się piekło, ziemia pokrywała się trupami i pyłem. Bestie gryzły się między sobą, na niebie śmigały myśliwce i latające wampiry, smok i gryf walczyły na ziemi w pierwszej linii, siejąc spustoszenie i przerażając swoją siłą. Nagle kilkadziesiąt pojazdów bojowych zostało zmiecionych przez olbrzymiego węża.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz