Konieczność

433 28 0
                                    

Przypominała przyczajonego dzikiego kota, skupiona i zdeterminowana obserwowała niczego nie świadomą ofiarę.

A raczej ofiary.

Młody mężczyzna i młoda kobieta, najwyraźniej para, czuli się bezpiecznie bo przecież wampiry atakują tylko pojedynczych ludzi. Katrina wyczekawszy odpowiedniego momentu rzuciła się z wielką prędkością i skoczyła na mężczyznę. Powaliła go na ziemię i uderzeniem w głowę pozbawiła przytomności tak szybko, że kobieta ledwo zdążyła zauważyć co się dzieje, a on już leżał nieruchomo. Krzyknęła przerażona i próbowała uciec ale wampirzyca już była przy niej, chwyciła ją mocno za ręce i przyciągnęła do siebie pochylając się nad jej szyją.

-Czekaj! Błagam! Nie!!! - krzyczała rozpaczliwie ale urwała kiedy długie wampirze kły utonęły w jej szyi

Kiedy skończyła, ułożyła ostrożnie kobietę na ziemi i wyjęła z kieszeni sporą strzykawkę z przejrzystą żółtawą substancją w środku, przyklękła i zaaplikowała jej zawartość do jednej z większych tętnic ofiary. Podeszła do nieprzytomnego mężczyzny.Ugryzła i jego, a gdy wypiła dość wyjęła drugą strzykawkę i wpakowała mu w żyłę taki sam środek. Uśmiechnęła się pod nosem patrząc na swoje dzieło, robiła to co konieczne, musiała się karmić ale niekoniecznie zabijać. Już nie. Pozostawiła tym ludziom dość krwi by bez problemu przeżyli, a jej jad już im nie zagrażał w ich żyłach krążyło już bowiem antidotum.

Kochany profesorek

Oblizała się pochłaniając ostatnią kroplę krwi, to było za mało. Żeby ich nie zabić musiała się powstrzymać przed wypiciem wszystkiego, normalnie jednak to by wystarczyło nawet z jednej osoby teraz jednak nie było normalnie. Katrina potrzebowała pełni swoich sił, a wydobycie całej siły wymagało krwi, dużo krwi. Zajrzała do swojej torby, wciąż miała sporo surowicy więc nie było przeszkód.


Danny uważnie badał ranę po ugryzieniu na szyi młodej, zaledwie piętnastoletniej dziewczyny, dziewczyny która przeżyła atak wampira i sama się nim nie stała. Podobnie jak jedenaście innych osób zaatakowanych w przeciągu jednej nocy. Miał mętlik w głowie, nikt nie rozumiał jak to się stało.

-P-proszę pana... - odezwała się nieśmiało nastolatka

Wciąż była w lekkim szoku i cała się trzęsła.

-Tak? - łowca zakończył oględziny i zaczął ostrożnie opatrywać ranę

-N-na pewno nie stanę się w-wampirem?

-Gdybyś miała się przemienić już byś nim była. - odpowiedział uśmiechając się ciepło – Nie martw się, masz szczęście, wszystko będzie w porządku.

Oddał ją pod opiekę kręcącym się wokół lekarzom i podszedł do innych stojących na boku łowców.

-I co? - zapytał Brandon

-To co u innych zaatakowanych. Rana wygląda normalnie ale z jakiegoś powodu dziewczyna przeżyła i nie jest wampirem, nie ma też śladu zakażenia.

-To wygląda tak jakby wampir nie chciał ich zabijać, - odezwała się cicho Jennifer, najlepsza łowczyni w oddziale – ale z drugiej strony nie ma sensu, ugryziony zawsze umiera. Trochę przypomina mi to sprawę z Dave'em i Grace z tym, że tamta wampirzyca ich nie ugryzła.

Danny słyszał o tym, ich duet został zawieszony w służbie do czasu aż wykluczy się ich ewentualną zdradę.

-Nie podoba mi się to. - burknął Brandon – Dzieje się coś czego nie rozumiemy i absolutnie mi się to nie podoba.

Czerwona Łowczyni !!!Stara Wersja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz