Rozdział 4

1.1K 57 2
                                    

~Miłość rodzi się często
Ze spotkania,
Od którego
Nikt nie oczekuje cudów ~

-Matteo... Ja C.....

-Czmu mi pomagasz? - nie dał mi dokończyć.
-Bo poznałam Twoją siostrę i...
-Mówiła Ci coś.
-Nie. A poza tym co miała mi niby mówić?  Czy Ty coś ukrywsz. - chłopak potrząsnął głową,  przecząco - Jednka wiem, że nie jesteś taki na prawdę. Jesteś inny.  Nie taki jak przy wszystkich.
-Jaki niby jestem przy wszytkich?
-Zimny. - chłopak spóścił wzrok po czym gwałtownie wstaje z fotela i kieruje się do wyjścia.  Rzuca jeszcze ledwo słuszne,, Dziękuję". 
Ach, czemu On z dnia na dzień bardziej mnie pociąga. Czemu ciągnie mnie do kogoś takiego jak On. Czemu nie mogę pokochać kogoś innego?

*Matteo*
Czemu ta dziewczyna tak na mnie działa.  Czemu nie potrafiłem Jej wygarnąć, czegoś. Czego kolwiek. Czemu Jej uległem. Znowu. Czemu z nią poszedłem. Czy ja zaczynam znów czuć?  NIE. STOP! Znasz tę dziewczynę bliżej,  jeśli można to tak określić, od niedawna. A już masz czuć. Pfff.... Śmieszne.
Chodzi o to,  że....
Po prostu Ona jest tak bardzo do Niej podobna. Aż za bardzo. Kiedy na nią patrzę wszystko wraca.  Wspomnienia z tamtej nocy.  Nocy, w której starałem wszystko. Czuję jak łzy cisną mi się do oczu. 
Matteo,  musisz być silny. - Mówi głos w mojej głowie.
Czemu Nikt nie może długo nosić maski?
Ona nie chciała by byś się smucił. Kochała Cię.  Nada Kocha. Maria Cię kocha. - znów ten głos jednak teraz ogarniam się momentalnie.
Wchodzę do domu. W oczy rzuca mi się od razu moja siostra. Leży na na kanapie i czyta jakieś czasopismo modowe. Serio? Ugh, czy wszystkie dziewczyny interesuje wygląd?  Ludzie!  Chłopcy nie patrzą tylko na wygląd,  ale na wnętrze...
-Hej!- moja siostra mnie zauważa,  uśmiecha się i dziwnie przygląda się mojej ręce - Zaraz!-  rzuca w kont magazyn i podnosi się do pozycji siedzącej, aby kontynuować swój monolog. - Czy ja o czymś nie wiem? Kto Ci opatrzył....
-To jest bardzo długa historia. Daj spokój. - macham ręką.
-No mów. - posłała mi jedno z tych swoich,, kocich" spojrzeń.
Naomi jest jedyną dziewczyną, której ufam. W końcu jest moją siostrą. Gdyby nie Ona pewnie już by mnie TU nie było.
-No więc szedłem sobie...
-Nie wierzę! - wydarła się kiedy skończyłem moją dość długą opowieść dotyczącą osoby nijakiej Panny Valente.
-Co? - zapytałem zdziwiony, zatykając przy tym moje uszy. Jej pisk obudził by nawet zmarłych.
-Matteo,  Ty Jej.....No ten.  Ty Jej uległeś. Ty ją....
-STOP! Naomi - powiedziałem stanowczo - Ja już nic nie czuję. Zapomniałaś?  Nie wiem jak to jest kochać.  Już nie. Zapomniałem co to za uczucie. To po prostu chwila słabości. Po za tym jak można kochać osobę,  którą tak NAPRAWDĘ poznało się parę dni temu?
-Słyszałeś o czymś takim jak miłość od pierwszego wejrzenia,  Braciszku. - zaśmiała się - Jest też takie pojęcie jak przeznaczenie...
-Naomi przestań, proszę - ten temat po mału zaczynał mnie drażnić.
-Dobra,  ale powiedz chociaż co Ty  sobie w tą rękę zrobiłeś. Hm? No słucham!
-Naprawiłem nasz stary ścigacz.
-Tego grata...
-Już gratem Go nie nazwiesz. - powiedziałem oburzony.
-To mam na Niego mówić motor.
-Motor to silnik  Naomi.
-Och,  motor czy motocykl.... Co za różnica? - posłałem Jej spojrzenie typu,, Serio ". - No dobra mów co ten MOTOCYKL ma do rzeczy.  - zaakcentowała słowo motocykl.
-Po prostu silnik się trochę zastał po tylu latach stania i po prostu zanim wszedł na pełne obroty musiałem Go trochę rozruzzać i przychaczyłem łokciem o asfalt.
-Nie pozwolę....
-Dobra. Powiedz mi lepiej jak tam Ci się się układa z tym.... - tym razem siostra posłała mi spojrzenie typu,, Serio " i uderzyła mnie poduszką w brzuch. - Hej spokojnie. Spokojnie.  Pamiętam.  Gaston, czyż nie?
-Tak. Och, On jest świetny...- oczy mojej siostry momentalnie się rozszerzyły a na Jej twarzy promieniował uśmiech.  Chciałabym kiedyś móc znowu się tak poczuć.  Ale ja już chyba nie potrafię.
-Hej.... Słuchasz mnie. - pyta mnie zirytiwana Naomi machając mi ręką przed oczami. - Czyż byś myślał o Lunie? - Zaraz czy ona powiedziała,  Lunie?  Jak mogła.....Przecież nie mogę o Niej myśleć. Ach,  Matteo ogarnij się. Jesteś Matteo Balsano niezależny. Nic nie czujesz. 
-Oszalałaś?!  Nigdy,nie  - rzuciłem w nią poduszką. Chciała mi oddać Jednak powstrzymałem ją.
-Co powiesz na jakiś film i gorącą czekoladę?
-Jasne.  To może... Obejrzymy,, Last Song"? - uśmiech nie schodził z Jej twarzy.
-Jakieś kolejne romansidło?- westchnąłem.
-No proszę.- w sumie i tak jestem na pół obecny.  Muszę przemyśleć parę spraw,  więc się nie chętnie zgodziłem. Moje myśli zaprzątały słowa mojej siostry dotyczące Luny Valente..

xoxo
Nada

Nadzieja Jest BroniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz