*Nel*
Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się na pięcie.
-Czego chcesz Maia? - zapytałam z pogardą żeby zakryć chwilę słabości.
-Słuchaj, może ciut grzeczniej SŁOŃCE - jej szyderczy śmiech doprowadził mnie do jeszcze większej złości.
-Skończ i mów czego chcesz - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Sprawa jest prosta - założyła ręce na piersi. - Zostawię Matteo w spokoju, jeśli.... Czekaj! No chyba ,że chcesz się ze mną na nim zemścić. Wiesz z tego co widziałam...
-Widziałaś! Nie słyszałaś - wydarłam się.
-Spokojnie SŁONECZKO - zaśmiała się, a ja blokowałam napływające mi do oczu łzy.
-Maia, czego w końcu chcesz?!
-Zostawię Go w spokoju, jeśli się do mnie przyłączysz, albo...
-Nigdy w życiu - prychnęłam.
-Posłuchaj mnie do końca, dobra? Jest druga opcja....
-Maia na jakiej podstawie mam Ci wierzyć. Już nigdy nie uwierzę w żadne Twoje słowo.
-Chciałam dobrze, ale cóż. Powiem Ci jedno - złapała za mój nadgarstek mocno go zaciskając - Pożałujecie tego. Nie, nie Wy. Ty tego pożałujesz. To zaboli każdego. A w sumie, gdyby nie Ty wszystko było by inaczej. Ale musiałaś się wtrącić i powiedzieć Matteo, że go wykorzystuje. Pfff... Jednak czekaj przecież ON ci nie uwierzył. Jednak nawet nie wiesz jak dużo o Tobie wiem dzięki związkowi z Matteo. To sprawiło, że zainteresowałam się Twoimi nocnymi posiedzeniami. Muszę przyznać jesteś bardzo skryta, ale... Uwierz mi wiem o Tobie co nie co SŁOŃCE - poczułam pulsujący ból w nadgarstku, ponieważ dziewczyna zscisnęła swoją dłoń jeszcze mocniej, a próba wyrwania go sprawiała większy ból. Nagle łzy zaczęły spływać po moich policzkach, niszcząc mój mur.
-Nel! - spojrzałam w tamtym kierunku. Oczy Matteo, Luny, Ambar i Naomi były skierowane w naszym kierunku. Jednak to nikt z tej czwórki mnie zawołał. Ktoś inny mnie ,,uratował".
-Porozmawiamy później, SŁOŃCE - Maia póściła mój nadgarstek i odeszła. Spojrzałam na przyjaciół. Wszyscy mieli przejęte miny. Matteo stał z rozłożonymi ramionami. Pobiegłam w ich kierunku. Schyliłam się pod jego (Matteo)rękami i pobiegłam kawałek dalej wpadając w ramiona Liama. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Może dlatego, że drugi raz mnie uratował. Jednka zaraz się odsunęłam zdając sobie sprawę z tego jak załośnie wyglądam. Cała zapłakana. Spóściłam wzrok i rozmasowałam nadgarstek.
-Przepraszam... - wydukałam nadal na niego nie patrząc.
-Daj pokaż - powiedział Liam delikatnie przechwytując moją dłoń.
-Mogę spytać kto to był? - podniosłam na niego moje zapłakane oczy. Już chciałam coś powiedzieć kiedy on po prostu mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, bardzo tego potrzebowałam.
-Nel nic Ci nie jest? - usłyszałam głos Naomi. Przekręciłam głowę w bok. Pokiwałam twierdząco głową i rozmasowałam nadgarstek.
-Pokaż - Luna złapała moją rękę. - Możesz mi nie ufać, ale powinniśmy to opatrzyć. U mnie obecnie jest tylko gosposia. Możemy się tam tym zająć.
-Nie trzeba dam sobie radę...
-Nel co Ona Ci mówiła? - zapytał Matteo.
-Opatrzmy to - odezwała się Luna.
-Boli Cię coś? - kolejne pytanie tym razem od Ambar.
-Nel chcesz się napić wody??
-Ludzie - Liam odsunął mnie od siebie - Przypominam, że Ona nie dawno wróciła ze szpitala, a przed chwilą jakaś laska jej prawdopodobnie groziła. Czy Bóg wie co robiła. Nie wiem co się tu dzieje, ale należy w pierwszej kolejność opatrzyć Nel nadgarstek tak jak mówi Luna, a potem zająć się ,,śledztwem" - zrobił cudzysłowie w powietrzu. - Poza tym spójrzcie na nią. Dajcie jej odetchnąć.
-Nie wiem kim jesteś, ale masz rację - pierwszy raz od dłuższego czasu zgadzam się z Matteo.
-Ufam mu. Powiem wam wszystko, a potem zajmiemy się mniej ważnymi rzeczami np. tym nadgarstkiem.
-Nel teraz najważniejsze jest twoje zdrowie - powiedziała Naomi z niedowierzeniem. Machnęłam ręką.
-Najważniejsze jest wasze bezpieczeństwo. Jedźmy - ruszyłam w kierunku wyjścia.
Kiedy dotarliśmy do domu, co ja mówię VILLI Luny odpowiedziałam im co się wydarzyło. Po wywnioskowaniu kilku hipotez głowy nam pękały. Więc zrobiliśmy sobie przerwę. Usiadłam na kanpie obok Naomi i Ambar. Luna i Matteo zajmowali drugą.
-Ok. Nadal nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi, ale zanim mi ktoś to łaskawie wyjaśni opatrzę Ci w końcu tę rękę - westchnął Liam. W sumie musiał się czuć dziwnie. Ktoś szturchnął mnie w ramię.
-Kto to?
-Naomi to jest Liam. Liam zadzwonił po pomoc kiedy wykrwawiałam się na chodniku - uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie dalszy ciąg wydarzeń - Potem czekał 48h na wieści o mnie i odprowadził mnie do domu, kiedy wypisałam się na własne rządanie - powiedziałam na jednym wdechu.
-Wow! Historia jak z filmu romantycznego - zgromiłam ją wzorkiem. - No co? - podniosła ręce w geście obronnym. Nie odpowiedziałam, ponieważ Liam wrócił z apteczką w ręce i przykucnął obok mnie.
-Kiedy ja zajmę się tą ręką, może mi ktoś to wszystko wyjaśnić?
-Sorry stary, ale...
-Matteo proszę. Powiedziałeś Lunie, powiedziałeś Ambar...
-Bo ufam Lunie a Ona ufa Ambar.
-A ja ufam Liamowi, ale nie można mu ufać, bo JA mu ufam, tak?
-Nel wiesz, że to nie o to chodzi...
-Nie wiem. Zostawiłeś mnie. Nic już nie wiem. Nie wiem czy Cię znam.
-Nel...
-No co?
-Nel... - tym razem odezwał się Liam.
-Co? - powiedziałam trochę niegrzecznie.
-Proszę nie ruszaj dłonią - spojrzał na mnie z troską. - Nie chce Ci sprawić bólu albo większej krzywdy. Możesz mi ją podać - spojrzałam na niego i niepewnie podałam dłoń.
-Nel - Matteo do mnie podszedł - Przepraszam. Teraz szczerze. Naprawdę Cię przepraszam, tyle się dzieje....
-Rozumiem. Wybaczam - przytulił mnie - Ale ten odsuń się trochę, bo Luna mnie zabije wzrokiem - szturchęłam go w ramię. Uśmiechnął się.
-Nel proszę nie ruszaj ręką.
-Przepraszam Liam....*w następnym więcej Lutteo*
CZYTASZ
Nadzieja Jest Bronią
Teen Fiction-Wszystko dobrze? - zapytałam. -Nie Twój interes. - na ton Jego głosu przeszedł mnie dreszcz. -Dlaczego taki znowu jesteś? -Jaki? O co Ci do cholery chodzi?! -BEZUCZUCIOWY. Najwyżej notowane : #1 w Lutteo - 22.06.2018 #118 Dla Nastolatków - 15...