~Najdłużej w pamięci pozostają chwilę, których się nie planowało ~
*Matteo*
-Tak... Dziękuję. Naprawdę jestem Ci wdzięczna. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko ukazując szereg swoich białych zębów. Jak ślicznie wygląda w tych opadających na jej twarz, mokrych włosach.
Co się ze mną dzieje? Chłopie... Czemu jestem taki.... miękki? Czemu nie mogę się z Niej nadzwyczajnie śmiać, tak jak z innych. Czemu???
Ale Ja po prostu musiałem Jej pomóc, no musiałem. Nie mogłem patrzeć jak ta drobna istotka może sobie coś zrobić.*Luna*
Nie mogłam oderwać wzroku od Jego mokrego T-shirtu, który przyległ do Jego ciała. Mogłam dobrze zobaczyć Jego umięśniony tors. Kiedy się w końcu otrząsnęłam spóściłam wzrok, gdyż moje policzki zaczynały przybierać czerwoną barwę.
Mam nadzieję, że chłopak nie zauważył jak wlepiałam w Niego wzrok.*Matteo*
-Luna? Czy napewno nic Ci nie jest? - wydukałem.Serio? Nie stać Cię na nic więcej???
-Ach, zamknij się!!!!-Tak nic mi nie jest. Wszystko w porządku. Dziękuję! - dziewczyna chciała mnie przytulić, ale momentalnie się cofnęłem. Speszony podrapałem się z tyłu głowy.
-Yyy..... Jeśli chcesz możemy pójść do mnie. Osuszysz się. Mieszkam Tu zaraz za rogiem. Nie będziesz chyba szła taki kawał w deszczu. - Sam się dziwię, że to powiedziałem.Jesteś Matteo Balsano niezależny. Czemu Jej pomagasz??? - moja podświadomości znowu się obudziła.
Szatynka uśmiechnęła się szeroko i podążyła za mną w stronę mojego domu. Po krótkiej chwili dotarliśmy na miejsce. Otworzyłem drzwi i przepuściłem dziewczynę pierwszą.
Ty i kultura?- ponownie odezwał się głosik w mojej głowie
Moja ulubiona, ukochana siostrzyczka nocuje dzisiaj u Gastona. Ufam mu i wiem, że Jej nie skrzywdzi. Mam 100% pewności. Chodzi ze mną do klasy i jest naprawdę spoko. Poza tym spotykają się już ponad rok a moja siostra ani razu nie cierpiała z Jego powodu. A przyjaźnią się od kołyski. Ich relacja jest piękna, szczera, prawdziwa.
-Usiądź- wskazałem dłonią kanapę- Przyniosę Ci coś suchego do ubrania.*Luna*
Kiedy chłopak poszedł mi po ubrania miałam okazję rozejrzeć się po pomieszczeniu, mieszkaniu. Stare meble, wytarta kanapa, mała kuchnia ze starym aneksem kuchennym. O co Tu z tym wszystkim chodzi? Czemu Balsano tak się zachowuje wobec innych. Czemu jest miły tylko dla niektórych?
Moje przemyślenia przerwał chłopak, który przyniósł mi niebieskie w czarne grochy, krótkie spodenki Naomi i jakiś duży czarny T-shirt. Przypuszczam, że Góra od ubioru należała do Niego. Poszłam da łazienki. Ubrałam to na siebie i opuściłam małe pomieszczenie.Chłopak siedział na kanapie. Miał spuszczoną głowę i mnie nie zauważył. Podeszłam do Niego i usiadłam obok. Matteo poszedł do kuchni. Super Luna. Sprawiłaś Go. Jednka po chwili wrócił z dwoma kubkami w ręce. Podał mi biało -czrany kubek z nadrukiem.
Ostrożnie wzięłam łyka gorącej cieczy. Musiałam uważać żeby się nie poparzyć. Jak to ja!
-Dziękuję. - powiedziałam i wzięłam kolejny łyk. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
Wow! Jak Mu cudownie w uśmiechu... Po prostu... Awww.. - Nie przeszkadza Ci to, że spędzę u Was święta? - chłopaka widocznie zdziwiły moje słowa. Super! Brawo Luna. Jak Ty umiesz popsuć atmosferę. Czyli Naomi jeszcze nic Mu nie mówiła???Nada ;)
CZYTASZ
Nadzieja Jest Bronią
Fiksi Remaja-Wszystko dobrze? - zapytałam. -Nie Twój interes. - na ton Jego głosu przeszedł mnie dreszcz. -Dlaczego taki znowu jesteś? -Jaki? O co Ci do cholery chodzi?! -BEZUCZUCIOWY. Najwyżej notowane : #1 w Lutteo - 22.06.2018 #118 Dla Nastolatków - 15...