Rozdział 22

649 37 6
                                    


*Luna*

Weszłyśmy do wielkiej fabryki mieszczącej się na obrzeżach miasta. W środku znajdowała się cała masa materacy, poręczy, lin, komputerów, mat i wielu innych tego typu rzeczy. Moje usta przypominały teraz literę O. 

-Jeju, Nel tu jest... - zabrakło mi słów - Po prostu genialnie - dziewczyna nie zareagowała. Spojrzałam na nią. Miała puste spojrzenie. Powędrowałam za jej wzrokiem. 

Nie, nie, nie! Tylko nie to. Błagam Was!!! Ambar, co się z Tobą dzieje?!!!

Moja przyjaciółka właśnie miała zamiar pocałować Liama. Błagam, nie! Nie myśląc wiele trzasnęłam solidnie metalowymi drzwiami, przez które weszłyśmy, zwracając tym samym na nas dwie uwagę innych zgromadzonych.Nel wyglądała tak jakby obudziła się z głębokiego snu. Rzuciła mi pośpieszny uśmiech i owinęła dłonie, bodajże, bandażami, umoczyła je w czymś co przypominało mąkę, po czym zwinnie wskoczyła na najwyższą barierkę. Zakręciła się na niej wielokrotnie i wybiła w powietrze. Jeju, spadnie! Pisnęłam, jednak dziewczynie nic się nie stało. Wylądowała płynnie na dwóch nogach na materacu, rozkładając ręce. Spojrzała na mnie zaszklonymi oczami i się uśmiechnęła. Chciałam do niej podejść, jednak czyjeś silne ramiona objęły mnie od tyłu, a przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz.

-To co gotowa?

-Mam zrobić to co Nel? - zapytałam ze strachem. mojego chłopaka. Kocham to stwierdzenie. Mój chłopak ♥

-Nie. Nel to Nel, ona ryzykuje dużo...

-Zakładasz, że tak nie zrobię? - zapytałam z wyrzutem, stając na przeciwko niego.

-Nie. Jasne, że nie. Luna, źle mnie zrozumiałaś. Chodzi o to, że Nel ćwiczy odkąd pamiętam.

-Na zajęciach? 

-Nie no, coś Ty, sama!

-Sama się tego nauczyła? 

-Tak. Luna cieszę się, że jesteś, ale chyba muszę pomóc Calebowi, więc tam jest Naomi Ona Ci pokaże podstawy, a ja potem do Was dołączę.

-Komu? - mój mózg próbował przypomnieć sobie cokolwiek związanego z imieniem Caleb.

-Caleb to mój przyjaciel. Ma 18 lat. Poprosiłem Go żeby przyjechałam nam pomóc, jest specem.

-Ach, tak? To gdzie On jest?

-Szczerze nie wiem, ale przypuszczam, że będzie pomagał Nel... Luna? Co się jej stało? - pokazał głową w kierunku Nel, która zawzięcie ćwiczyła na poręczach, jednak na jej policzki były lekko wilgotne.

-Zaprosiłeś tu Ambar, prawda?

-Tak jest Twoją przyjaciółką..

-W sumie chyba była! Już nią nie jest a i następnym razem skonsultuj ze mną czy zapraszać moją przyjaciółkę psuje - prychnęłam i poszłam poszuakć Naomi. 

*Nel*

Otarłam pojedynczą łzę i wstałam. Usłyszałam pojedyncze oklaski dobiegające z oddali.

-Jestem pod wrażeniem Panno Amercio, kiedy ostatni raz się widzieliśmy musiałem Cię łapać żebyś niczego sobie nie złamała - powiedział ktoś poważnym tonem. Zaśmiałam się. Znałam ten głos. 

-Caleb! - obróciłam się i wskoczyłam na plecy Caleba.  

-Atak z zaskoczenia? Huh? - próbował mnie zrzucić, jednak na marne. Po męczarniach, koniec końców, oby dwoje wylądowaliśmy na materacu śmiejąc się w niebo głosy. 

Nadzieja Jest BroniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz