*Liam*
Spoglądam na białą niczym śnieg, w obecnej chwili, niewinną twarz Nel i zastanawiam się, dlaczego akurat ją musiało to spotkać. Do tej pory odganiałem od siebie wszelkie większe uczucia do niej, ale od kiedy tu leży, wiem, że to co do niej czuje to coś głębszego.
Bardzo mocno tęsknię za jej oczkami, uśmiechem, zdmuchiwaniem włosów z twarzy tworząc przy tym dziubek. Tęsknię za sposobem jej poruszania się, za jej dotykiem, za kuśtańcami w bok. Brakuje mi jej zaczepek, jej rumieńców, jej śmiechu. Brakuje mi jej widoku kiedy zawzięcie biega po parku przeskakując przez płotki, korzenie, konary drzew i inne przeszkody.
Uhhh..
Po prostu brakuje mi jej całej. Jej w pełni obecnej. Potrzebuje jej motywacji, podejścia, woli walki, siły...
Biorę do ręki jej lodowatą dłoń i bawię się jej palcami. Wpatrując w drobne blizny, które zdobią jej wewnętrzną część dłoni jaki nadgarstek. Uśmiecham się smutno i pogrążam się w swoich myślach.
-Wiesz co kruszynko? - szepce sam do siebie, a właściwie do dłoni Nel, mając jakiś cień nadziei, że może jednak mnie słyszy - Bardzo mocno mi na Tobie zależy... - wtedy dzieje się coś czego nigdy się nie spodziewałem,a moje oczy robią się wielkie jak spodki, a pojedyncze łzy spływają po moich policzkach, a ja nie mogę ich opanować.
*Matteo*
Wszyscy razem wchodzimy przez główne drzwi szpitalne robiąc dość duże widowisko ze względu na nasze balowe stroje. Aczkolwiek Madds to pasuje. Obraca się w kółko po korytarzu i uśmiecha do pacjentów.
-Wraca do siebie - mówi Katy uśmiechając się do mnie i przytulając do mojego boku. Obejmuje ją i również się uśmiecham.
-Może wszystko zaczyna wracać do normy? - szepce z nadzieją.
-Nie wiem, Katy... - szepce zamyślony - Jednak, mam taką nadzieję.
-A ja natomiast, jestem pewien, że wszystko już niedługo się ułoży - mówi Max i porywa Katy obracając ją wokół własnej osi i całując w usta. Uśmiecham się i pochodzę do Amabr i Caleba.
-Ludzie trzeba z nią coś zrobić - duka dziewiętnastolatek i biegnie w kierunku wirującej Mads, ściągając jej koronę z głowy. Na co dziewczyna przystaje i mierzy Caleba groźnym spojrzeniem. Wraz z Ambar śmiejemy się z zaistniałej sytuacji i powoli pochodzimy do przyjaciół. Wysłuchujemy przez chwilę sprzeczki Caleba i Maddy po czym rozdzielamy ich i kroczymy dalej białymi korytarzami. Razem. Brakuje mi tu jeszcze Luny, która wtulona w mój tors szłaby przy mnie i zapewniała, że będzie dobrze. Zatrzymuje się na chwilę i biorę wdech na wspomnienie jej z Zackiem dzisiejszego wieczoru.
-Ej Matt idziesz? - pyta się mnie Maddy. Przytakuje i podchodzę do dziewczyny przekrzywiając jej koronę.
-Ughh! Jesteście okropni - mówi groźnie, jednak po chwili ponownie się śmieje i ciągnie mnie za rękę do reszty, ponieważ zdążyli się już od nas trochę oddalić.
Zatrzymujemy się pod salą 216,w której znajduje się moja rudowłosa ,,siostrzyczka",a nasze uśmiechy lekko bladną.
-Razem... - mówi ledwie słyszalnie Mads i uchyla drzwi po czym posyłając mi delikatny uśmiech wchodzi do pomieszczenia. Biorę wdech i jako ostatni wkraczam do sali. Liam siedzi na krześle tuż przy łóżku Nel, a jego twarz spoczywa na drobnej dłoni Nel.
-Liam? - kładę dłoń na jego ramieniu informując go o naszej obecności. Chłopak podnosi głowę i mierzy wzrokiem naszą grupkę, na końcu przenosi swoje spojrzenie na mnie.
Ma podpuchnięte oczy i mokre policzki. W moim umyślę zaczynają kłębić się najgorsze myśli więc lekko się cofam i czekam na jakiś gest ze strony chłopaka. Ten jednak po chwili się uśmiecha, a jego oczy błyszczą.
-Ona... - zaczyna z wielkim uśmiechem, który promienieje z każdą kolejną chwilą. A my stoimy w napięciu oczekując na wieśći, które Liam chce nam przekazać - Złapała moją dłoń .... - Madds wzdycha i kładzie głowę na ramieniu Katy,a obie dziewczyny się uśmiechają - Lekarz powiedział, że to dobry znak, że się jej poprawia, że się wybudza - pojedyncza łza spływa po moim policzku. Łza szczęścia a Maddy rzuca się mi w ramiona. Obracam ją w górze wokół własnej osi.
-Nareszcie - szepce - Nareszcie coś dobrego zaczyna się dziać - mówi w moje ramię. Odsuwam ją od siebie i patrzę w jej zaszklone oczy.
-Nic mi nie jest. Spokojnie - oznajmia Mads już głośniej - Carter odszedł, ale to nie znaczy, że go nie ma - wlepiamy duże oczy w blondynkę - Hej, on nigdy mnie nie opuści. Was też nie! On zawsze będzie w nas. W naszych wspomnieniach i NIGDY, PRZENIGDY nie chciałby, aby te wspomnienia wywoływały w nas smutek. Zginął tak jak zawsze sobie wymarzył. Wyznał to czego zawsze się bał! Zginął będąc sobą - mówi dobitnie i bez żadnego zająknięcia Maddy - A to jedna z ważniejszych rzeczy. A oprócz wspomnień, które nam zostawił... On zawsze będzie z nami, będzie nas wspierał. A wiecie dlaczego? Bo nas kochał, a my kochaliśmy jego, kochamy go. I najpiękniejszym prezentem dla niego jest to, że jesteśmy razem, że potrafimy znajdować promyczki NADZIEI i się po prostu uśmiechać, ale pamiętając o nim. I to najważniejsze, bo on zawsze będzie w nas. Będzie w naszych sercach. W każdej chwili, akcji, imprezie... No po prostu zawsze! Zawsze będzie z nami, będzie dla nas - łzy spływają po moich policzkach,a Maddy tylko szeroko się uśmiecha - Kochał każdego z nas i dla tej miłości musimy walczyć i się uśmiechać.
Wszyscy, całą siódemką, tworzymy krąg wokół Mads i mocno ją przytulamy. Do uścisku dołącza również moja siostra, która wbiegając na sale, skacze na moje barana i dołącza do nas. Śmiejemy się i cieszymy sobą. Odrywamy się od siebie kiedy aparatury Nel zaczynają pikać.
*Nel*
-Wiesz co kruszynko? Bardzo mocno mi na Tobie zależy.... - Liam. Śni mi się Liam.
-Kochał każdego z nas i dla tej miłości musimy walczyć i się uśmiechać.... - Ale zaraz czy to Maddy?
O jeju! Ja-a-a-a- to słyszałam. TO, to, to, to nie może mi się śnić. TO jest takie wyraźne. Takie dobitne. Jestem pewna, że jestem jakoś obecna. Obecna tam gdzie Oni. Z nimi.
Całą siłę wkładam w uchylenie powiek. Widzę zamzane i jasne obrazy. Wiele świateł. Jednak po chwili dostrzegam prze piękny obrazek. Moich przyjaciół, którzy są razem. Tulą się i cicho śmieją. Również się uśmiecham.
-L-l-l-i-a-a-a-m - próbuję wykrzyczeć z radością jednak żaden dźwięk nie opuszcza moich ust. Biorę głęboki wdech jednak coś mi to uniemożliwia,a moje powieki ponownie się zamykają i widzę tylko ciemność...
CZYTASZ
Nadzieja Jest Bronią
Teen Fiction-Wszystko dobrze? - zapytałam. -Nie Twój interes. - na ton Jego głosu przeszedł mnie dreszcz. -Dlaczego taki znowu jesteś? -Jaki? O co Ci do cholery chodzi?! -BEZUCZUCIOWY. Najwyżej notowane : #1 w Lutteo - 22.06.2018 #118 Dla Nastolatków - 15...