~Nie przestawaj walczyć.
Jeśli się cofasz to tylko po to,
Żeby wziąść większy rozbieg... ~*Luna *
Spojrzałam na Naomi. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie.
-Naomi o co chodzi?
-Nie przestaniesz węszyć co?- dziewczyna uśmiechnęła się szeroko a ja się roześmiałam kiwając twierdząco głową.
-Proszę Cię za nim Ci to powiem obiecaj że to zostanie między nami. - pokazałam głową a dziewczyna zaczęła - Maia Simonetti jest córką.... - Naomi zamrugała oczami, powstrzymując łzy i mówiła dalej - jest córką tego, przez którego to się stało...
-Ale czy...
-Nie mogę Ci nic więcej powiedzieć Luna. On sam musi to zrobić. On sam musi Ci zaufać.*Matteo*
Wreszcie wróciłem ze spzitala. Czuję się już dobrze. Znaczy czułem.
-Naomi!!! - nawołuje moją siostrę. Nie wierzę....
-Co się tak drzesz?- wyszła z niebieską twarzą z łazienki, pewnie od jakiejś maseczki czy czegoś.
-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, co? - byłem mega wściekły
-Ale o czym? - zapytała poprawiając ręcznik na włosach, tak zwany turban.
-O Tym, że Ona wróciła.*Naomi *
- O tym, że Ona wróciła!!! - Skąd On.... Jak....
- Matteo nie chciałam Cię martwić.... A skąd Ty o Tym wiesz? - rzucił mi przed oczy gazetę i wyszedł z trzaskiem drzwi. Zaskoczona podniosłam trzęsącymi dłońmi kawałek papieru. I zaczęłam czytać :,,Córka słynnego przestępcy wraca do Buenos Aires. Dziewczyna mówi, że wróciła po zemstę..."
Nie czytałam dalej. Zamarłam.
*Matteo *
Jak mogła to przede mną ukryć? Jak?
*Maia*
Nareszcie. Kupa lat Buenos Aires. Co? Zaśmiałam się w duchu. Już nie mogę się doczekać widoku miny tego.... Jak mu tam było??? Mattew? A tak... Matteo Balsano. Wreszcie. Po tylu latach, miesiącach knucia planu zemsty wszystko zaczyna się układać. Jeszcze muszę załatwić parę formalności i BUM. Zapłacisz mi za wszystko. Wchodzę właśnie do sali więziennej mojego ojca i Pana Balsano.
-Maia.... Skarbie - zaśmialiśmy się wszyscy na słów mojego ojca.
-Och tatusiu.... Skarbie? Pobyt tutaj Cię psuje. - zaśmiałam się ponownie i przywitałam się z Panem Balsano.
-Dobra... Koniec. Mów lepiej czego sie dowiedziałaś o tym Balsano.
-To Pański syn.
-Przynosił mi tylko wstyd. - uśmiechnął się. Zrobiłam to samo.
-Więc tak... - usiadłam na łóżku i zaczęłam swój monolog - Kręci się koło niego jakaś dziewczyna. Jednka do niczego między nimi NA RAZIE nie doszło. Ta... Chwila... Jak Jej tam?- podrapałam się po głowie. - A tak Naomi. Cały czas chodzi z tym Gastonem. A jeśli chodzi o Matteo nadal niczego nie się nie spodziewa. Od osób trzecich dowiedziałam się, że raczej z nikim nie rozmawia i jest zimny... - śmiech ponownie rozniósł się po sali.
-Nieźle namieszałaś mu w głowie. Jestem dumny. - powiedział z udawanym wzruszeniem.
-Dobra starczy.... Teraz już na poważnie....
-Tak tato....*Luna*
Po telefonie Naomi, w którym poinformowała mnie o zaistniałej sytuacji z powodu powrotu Mai, natychmiast ruszylam na poszukiwania mojego przyjaciela. Tak... Przyjaciela. Chciałabym, żeby było między nami coś więcej.... Zaraz STOP! Luna wróć z księżyca.
Idę właśnie alejką parkową w poszukiwaniu Matteo. Po paru minutach wędrówki znalazłam Go. Siedział na trawie przy strumyku i rzucał kamieniami. Podeszłam, najciszej jak umiałam, do chłopaka. Usiadłam obok Niego.
-Matteo... - chłopak spojrzał na mnie i dwa razy zamrugał oczami. Czy On płakał??? On? Matteo Balsano? Płakał? Nie, nie... Tak?
-Luna?! Nie słyszałem jak przyszłaś. - powiedział zmartwiony i odwrócił się.
-Matteo. Zrozum Naomi chciała dobrze...
-Wiem... Jednka tak nic nie zrobi.... Tylko nam zaszkodziło. Jednka mam do Ciebie prośbę. - Naprawdę? Do mnie? Cieszyłam się w duchu jak dzieci. Jednka starałam się tego nie okazywać z powódu powagi sytuacji.
-Jaką? - Matteo przez dłuższą chwilę nic nie mówił - Zaczynam się bać.
-Luna... Widisz... Dla mnie... Najgorszą rzeczą jest strach przed stratą osoby, która w tak krótkim czasie stała się dla Nas najważniejsza.... -zrobił przerwę - Taką osobą stałaś się dla mnie Ty Luna i musimy przestać utrzymywać ze sobą kontakt...
-Nic nie rozumiem. Najpierw mówisz, że....
-Nie chcę żeby Ona Ci coś zrobiła Luna. Nie chcę pakować Cię w to bagno.
-Czasami lepiej zaryzykować niż potem żałować, że się nie spróbowało...
-Ale Tu chodzi o Twoje bezpieczeństwo. Przestrzegaj zasad a nic Ci nie będzie grozić.
-Ach, Matteo. Gdybym przestrzegała wszytkich zasad, nigdy do niczego bym nie doszła.
-Luna proszę. Martwię się o Ciebie. Za dużo już straciłem w życiu.
-Coś jeszcze Cię męczy.... Zaufaj mi. - położyłam moją dłoń na Jego. Była taka mała. Taka idealna. Zaraz....
-Widzisz Luna nie łatwo jest mówić o swoich uczuciach.
-Ale lepiej jest podzielić się nimi z kimś bliskim. Wtedy jest nam łatwiej.
-Po prostu boję się, źe pewnego dnia wszyscy mnie opuszczą. Nie wiem komu mogę ufać. Boję się, że wszyscy dookoła są fałszywie. Nie chcę kolejnych rozczarowań. Nie potrafię.... Jednka Ty coś we mnie zmieniłaś. Dlatego Ci to mówię, bo dzięki Tobie znowu zaczynam czuć... Ale nie potrafię zaufać ludziom. - Matteo spóścił wzrok i ponownie wrzucił kamień do wody. A ja? Siedzę tam i nie wiem co powiedzieć. Zaskoczył mnie.
-Matteo.... Proszę Cię spójrz na mnie. - chłopak podniósł wzrok
-Luna posłuchaj...
-Nie! Ty mnie posłuchaj. Nie odsunę w się od Ciebie. Nie dam Ci spokoju. Nie po tym wszystkim. Proszę. Zaufaj mi. Pozwól mi przywrócić dawnego Matteo. Takiego jakim byłeś przed tym wszystkim....
-Przed tym wszystkim.... Nigdy nie było spokoju. Nie miałem Go...
-Jak to? Naomi....
-Naomi nie wiem jak było przed tym. Często wywoziłem Ją na nocki do koleżanek. Była za młoda żeby przez to przychodzić. Musiałem wcześniej dorosnąć Luna. Ojciec gnębił mamę. Wielokrotnie mówiłem Jej żebyśmy się wyprowadzili, ale Ona się bała. Kazała mi jeździć z Naomi. Nie potrafiłem Jej zostawić. Zrozum.... To wszystko nie jest proste. Wtedy przyjmowałem zasadę, że najlepszym sposobem na ukrycie smutku jest uśmiech, ale już tak nie potrafię...
-To powiedz mi całą prawdę...
-Nie wiem czy mogę Ci ufać Luna a poza tym nie chcę Ci sprawiać problemów...
-Matteo. Zależy mi na Tobie. A Tobie zależy na mnie? Kochasz mnie?Nada
CZYTASZ
Nadzieja Jest Bronią
Teen Fiction-Wszystko dobrze? - zapytałam. -Nie Twój interes. - na ton Jego głosu przeszedł mnie dreszcz. -Dlaczego taki znowu jesteś? -Jaki? O co Ci do cholery chodzi?! -BEZUCZUCIOWY. Najwyżej notowane : #1 w Lutteo - 22.06.2018 #118 Dla Nastolatków - 15...