Rozdział 10

938 58 6
                                    

~Zapomieć chce na jedne dzień,
O tym co nie zdarzy się.... ~

*Luna*
Nasze twarze dzielimy milimetry.  Wtedy do pomieszczenia wpadła płaczącą ze szczęścia Naomi.  Szybko odskoczyłam od chłopaka obok,  którego znajdowała się dziewczyna. Jednka nie przytuliła Go... Strach przed dotykiem... Czemu???  Nie ma pojęcia.
Powolnym krokiem skierowałam się do wyjścia. Miałam nacisnąś szarą klamkę, ale zatrzymał mnie zachrypnięty głos wypowiadający moje imię. Głos Matteo. Wzięłam rękę z klamki.
-Zostaniesz?- poczułam motylki w brzuchu. Przytaknęłam i usiadłam obok Naomi. Po paru godzinach zostałyśmy wyproszone,  gdyż skończyła się pora odwiedzin. Udałam się z dziewczyną do bufetu aby dokończyć naszą rozmowę.
-A więc?  Co wiesz o Mai Simonetti? -wzięłam łyka herbaty,  którą przyniosła nam na oko 19-letnia blondynka.
-Ambar?
-Luna!? - przytuliłam moją przyjaciółkę.
-Co Ty tu robisz??? - zapytałam odbywając się od Niej.
-Wydałam wszytskie oszczędności podczas świątecznych wyprzedaży i muszę jakoś uzbierać,  bo kieszonkowe dostanę dopiero za trzy tygodnie. - Ambar pochodziła z bogatej rodziny. Spojrzałam kontem oka na posmutniałą Naomi. Takkkk... Ambar narzeka,  że wydała kieszonkowe kiedy Jej brat się poświęca żeby Ona miała na jedzenie. W tym właśnie momencie zdałam sobie sprawę,  że to nie jest odpowiednia czas na rozmowę z Ambar.  Tym bardziej,  że mam do obgadania pewną dość ważną sprawę z brunetką.
-Yyy... Ambar co Ty na to żebyśmy się jutro spotkały po szkole???  Nie chce żebyś prze ze mnie straciła pracę. - uśmiechnęłam się do blondynki i dyskretnie zerknęłam w stronę Naomi.
-Jesne. Trzymaj się kochana - pocałowałam przyjaciółkę w policzek i usiadłam na moim miejscu.
-Przepraszam,  ale widzisz...
-Luna przestań. - powiedziała. - Ty i Ja to zupełnie dwa światy.  Tak jak Ty i mój brat. Nie rozumiesz o co się rozchodzi,  więc lepiej daj spokój. - zrobiło mi się przykro,  ale wiem,  że była w tym prawda.  Dziewczyna podniosła się z krzesła.
-Ona wróciła Naomi.... - dziewczyna zbladła i ledwo utrzymując równowagę usiadła z powrotem na krzesło. Podeszłam do Niej. Wtedy zrozumiałam,  że ta sprawa nie jest ciekawa. Skrywa mroczną tajemnice...
*Matteo *
Po kolejnej serii badań zmęczenie dawało o sobie znać. Przewróciłem się na bok i zamknąłem oczy.

...trzyletni szatynek przyglądał się całej sytuacji z boku a łzy ciekły Mu po policzkach. Jego ojciec wyzywał Jego kochaną mamusie słowami dla Niego obcymi,  odległymi. Opiekun w górze,  w prawej ręce trzymał nóż. Czuć było silny odur alkoholu kiedy z Jego ust wydobywalo się coraz to nowe,  gorsze wyzwisko. Chłopiec zamknął małe zaszkolne oczka. Nagle poczuł silne, obślizgłe dłonie na swoich rękach. Ktoś szarpnął Go z całej siły zmuszając Go do stania na drobnych, trzęsących się nóżkach.
-Wiesz? - chłopiec otworzył oczka a do Jego nozdrzy dostawał się nieprzyjemny zapach - Nigdy nie chciałem mieć dzieci, chłopca. Byłeś wpadką. Teraz będę miał drugie. Córeczkę. Moją córeczkę. Dwójkę dzieci. To o jedno za dużo. O chłopca za dużo. Może powinieneś spotkać się z babcią Elwirą???- zszokowany chłopczyk nie wiedziała co się wokół niego dzieje. Wtedy Jego matka wyrwala Go z objęć ojca i razem z chłopcem na boso w samych piżamach uciekli z domu... Od tamtego czasu przytulić chłopca mogła tylko mama. Płakał podczas bliższego kontaktu z innymi...

-Mamo!!!

Nadzieja Jest BroniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz