*Luna*
Spędziłam z Matteo cały ranek. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Było tak jakbyśmy znali się od dobrych paru lat, luźno, swobodnie.
Kiedy chłopak poszedł do swojej siostry, ja poszłam wziąć szybki prysznic i zrzucić ciuchy ze wczorajszej randki. Kiedy skończyłam nakładać makijaż, udałam się do mojej obszernej garderoby. Nagle w tle usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki 5 Seconds of Summer ,,Good Girls". Odnalazłam mojego Iphona pod stertą spodni, taa muszę poprosić Meredit (moją gosposie) żeby tu ogarnęła, i przyciągnęła zieloną słuchawkę.-Hej słońce, jak tam po randce? - po drugiej stronie słuchawki usłyszałam podekscytowany głos mojej przyjaciółki.
-Było naprawdę dobrze - uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszo-dzisiejszego wyjścia.
-Dobrze? Huh.. Żądam wszystkich pikantnych szczegółów.
-Ale z Ciebie jędza, wiesz? - zaśmiałam się - Zero prywatności.
-Jędza? Już nie powiem kto mnie zostawił na pastwę losu - śmiech Ambar wypełnił moje uszy.
-Dobra, ok masz racje, ale...
-Minuty mi się kończą, będę za jakieś pół godziny. Hmm... Co powiesz na mały shopping?
-Wspaniale. Brakuje mi chodzenia po sklepach i ciuchów - rozłączyłam się i rzuciłam telefon w kąt. Postanowiłam, że założę białe szorty z wysokim stanem i przewiewną koszulę. Na nogi wcisnęłam sandałki na koturnie, wygodna podczas długiego chodzenia po sklepach na pierwszym miejscu. Zwinęłam torebkę z wieszaka i poinformowałam Meredit, że wychodzę.
*Naomi*
-Nel! - wydarłam się widząc moją przyjaciółkę z dzieciństwa w parku. Dziewczyna obróciła się w moją stronę. Biegiem rzuciłam się w jej stronę, zamykając ją w szczelnym uścisku. Łzy popłynęły ciurkiem po mojej twarzy. Dziewczyna też płakała. Po chwili odsunęłyśmy się, uśmiechając się do siebie.
-Naomi. Jejku jak Ty wyrosłaś. Nie widziałam Cię przez tyle lat - zaśmiałam się i przyjrzałam rudej. Wypiękniała. Nie nosiła już okularów i dobrze było widać jej brązowe, duże oczy. Jednak jedna rzecz była niepokojąca. Strasznie schudła. Jednak nie zamierzałem teraz drążyć tego tematu.
-A Ty? Spójrz na siebie. Wypiękniałaś - zaprzeczyła głową, i nie dała mi dojść do słowa.
-Co u Ciebie, maluszku? - zaśmiałyśmy się, jednak zaraz przyjęłam ( a raczej spróbowałam, gdyż uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy) gniewny wyraz twarzy.
-Jest między nami rok różnicy...
-Ok, ok - podniosła ręce w geście obronnym.
-Jak się czujesz?
-Skąd...
-Matteo mi powiedział i... - dziewczyna spuściła głowę, jednak zaraz ją podniosła uśmiechając się. Nie, nie kupuje tego ,,uśmiechu". - Ej, co jest?
-Nic. Wszystko ok - spojrzałam na nią podejrzliwie - Hej, maluszku. A co to za chłoptaś zabija mnie wzrokiem, huh? - zaśmiałam się, zapominając o sytuacji sprzed chwili.
-Oczy Ci błyszczą, mów kto to jest? - dopytywała Nel.
-To Gastón. Mój... - nie musiałam kończyć dziewczyna pisnęła i mnie przytuliła.
-Nie przeszkadzam w randce - poprawiła moje włosy, zakładając jedno pasmo za ucho, cmoknęła w powietrzu i odeszła z uśmiechem.
-Odezwiesz się do mnie? - krzyknęła za nią.
-Jasne, że tak MALUSZKU...
-Ej, przestań...
-Nadal jesteś niska - potrząsnęłam z poirytowaniem głową i ruszyłam w kierunku mojego chłopaka.
*dwie godziny później*
Zaszłam do domu cała w skowronkach. Kocham Gastóna. Jest moim wielkim oparciem.
-Matteo! - wydarłam się zamykając drzwi.
-Matko, Naomi. Pali się czy co? - mój brat wychylił się zza drzwi.
-Paliło wczoraj... - zrobił dziwną minę. Jednak ja zachowałam powagę - Nie wróciłeś na noc. Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
-Och, tak - podrapał się po karku. - Byłem z Luną.
-Całą noc? - zabrzmiałam jak rodzący delfin, albo jak ... dobra mniejsza o to. Chyba rozumiecie?
-Dobra daj spokój co?! - zaśmiałam się. Niech nie myśli, że tam łatwo mu.odpuszczę ten teante. Ale zostawię Go na później. Mój brat ruszył w głąb pokoju.
-Poczekaj!!!
-O co jeszcze chodzi? - był mega zirytowany.
-Musisz spotkać się z Nel - mina mojego brata zrzedła. - Musisz ją przeprosić, porozmawiać - westchnął.
-Masz rację. Zrobię to dzisiaj.*po południu*
*Nel*
Ubrałam czarne spodnie z dziurami od pana Johnsona i siwy crop top z cytatem z piosenki Bars&Melody. Włosy związałam w wysokiego kucyka i wyszłam z domu. Już po paru chwilach byłam w galerii. Wypatrzyłam Naomi w tłumie i do niej podeszłam. Dziewczyna uśmiechnęła się i mnie przytuliła. Kiedy się od niej odsunęłam zobaczyłam JEGO. Osobę, której nie chciałam spotkać. Podszedł do nas i podrapał się po karku.
-Hej Nel, możemy porozmawiać - zrobiłam obojętną,minę i pokiwalam twierdząco głową. No, bo co innego mogłam zrobić?
-Zaraz wrócę muszę sobie kupić nową parę spodni- posłałam Naomi wściekłe spojrzenie. Jednak Naomi już wpadła do jakiegoś butiku.
-Jak się czujesz? - zapytał ON. Prychnęłam. I zignorowałam to idiotyczne pytanie. Jak on może? Pyta się mnie jak się czuje. Gdyby nie Liam... Liam. Kurczę mogłam mu okazać więcej wdzięczności. A ja co? Nawet nie mam jego numeru żeby jakoś się umówić i godnie mu podziękowa...
-Nel?! - Matteo zagrodził mi drogę.
-Przepraszam, co mówiłeś? - chciałam brzmieć normalnie, ale chyba coś mi nie wyszło. Chłopak westchnął.
-Przepraszam - oczy wyskoczyły mi z.... z tego w czym są oczy. Bravo Nel, było uważać na biologi. Ale wracając do tematu. O co chodzi z moim zdziwieniem. To Matteo Balsano. Chłopak, który złamał mi rękę, spowodował tysiące silników podczas gry w piłkę, zabierał moje zabawki...
Po prostu NIGDY mnie nie przeprosił. Jednak po chwili zrozumiałam. Naomi.
-Mówisz to szczerze? - zawahał się. - Tak myślałam. Po prostu zrób coś raz, RAZ dla mnie. Ja robiłam dla Ciebie tysiące razy, wiele rzeczy. Zrób coś dla mnie chociaż RAZ i sprowadź tu Naomi - spojrzał na mnie dziwnie i odszedł. Odetchnęłam. I zamrugałam oczami. Nagle ktoś mnie potrącił.
-Przepraszam - powiedziała dziewczyna. - Jesteś Nel?
-Tak
-Słuchaj mam prośbę.
-Słucham?
-Możesz powiedzieć Matteo, żeby do mnie zadzwonił, bo przed chwilą gdzieś poszedł a ja muszę iść na zajęcia dodatkowe - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-A mogę spytać kim jesteś, jesteście? - zauważyłam blondynkę obok niej.
-Ambar Smith jestem... - powiedziała ta druga.
-Jestem Luna, dziewczyna Matteo - zakręciło mi się w głowie. Wszystko przez ten wypadek. Po prostu nie wierzę, że znowu mnie okłamał. Luna złpała mnie za ręce.
-Co się tu dzieje? - och, znwou ON
-Nic, rozmawiałyśmy i Nel nagle zaczęła mdleć...
-Nel wszystko ok? - och, nie udawaj już, że Cię to interesuje. Olałam Go i wstałam. Posłał wrogie spojrzenie Lunie.
-Nic jej nie zrobiłam - powiedziała.
-Luna...
-Bosz, serio? Nic mi nie jest. I ani Luna ani Amabr nic mi nie zrobiły - powiedziałam zirytowana.
-Okłamałaś mnie, mówiłaś, że jest Ok...
-Wiesz co? Mam prośbę. Odwal się od mojego życia, moich spraw, moich problemów. Zostaw mnie w spokoju. I więcej się nie odzywaj. Zrobisz przysługę nam wszystkim. Mam już dość problemów. Nie potrzebuje żeby jeszcze osoba, która mnie zostawiła kiedy jej potrzebowałam, która mnie okłamuje od lat mnie oskarżała- wykrzyczałam i ze łzami w oczach biegiem skierowałam się do wyjścia. Łzy zasłoniły mi pole widzenia. Wpadłam na czyjąś klatkę piersiową w drzwiach wyjściowych. Rzuciłam szybkie przepraszam i chciałam pobiec dalej jednak ktoś mnie zatrzymał.
-Nie jesteście już nie rozłączni co? - znam ten złowieszczy śmiech. MAIA.
CZYTASZ
Nadzieja Jest Bronią
Teen Fiction-Wszystko dobrze? - zapytałam. -Nie Twój interes. - na ton Jego głosu przeszedł mnie dreszcz. -Dlaczego taki znowu jesteś? -Jaki? O co Ci do cholery chodzi?! -BEZUCZUCIOWY. Najwyżej notowane : #1 w Lutteo - 22.06.2018 #118 Dla Nastolatków - 15...