Rozdział 6

286 24 3
                                    

*Matteo*

-Dzieciaki, wasza przyjaciółka zaczęła samodzielnie oddychać - powiedział lekarz wychodząc z sali mojej przyjaciółki. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Mads rzuciła się w moje ramiona, kurczowo trzymając się mojej szyi. 

-Nareszcie... - szepnęła, a ja poczułem jak pojedyncza łza spływająca z jej twarzy zmoczyła moją szyje. Lekarz zaśmiał się cicho i poklepał nas po ramieniu. 

-Dziewczyna ma do kogo wracać, więc na pewno niedługo się obudzi i znowu będzie z Wami - zwrócił się jeszcze do nas po czym odszedł, zostawiając nas samych. 

-To co? - zaczął Caleb - Nasza zgraja wraca do żywych - zaśmialiśmy się, a ja objąłem moją siostrę.

-Musicie się jakoś nazwać, bo stwierdzenie ,,ZGRAJA" jest mało taktowne - zaatakowała Caleb'a moja młodsza siostra. 

-Czekaj, jak to MUSICIE? - zapytał dwudziestolatek. 

-Caleb, Naomi wyjeżdża z Gastonem do Paryża na tamtejszą uczelnie - oznajmiła dumnie Ambar - To dla niej wielka szansa.

-No nie mów, że będziesz za mną płakał? - Naomi trąciła go w ramię i objęła - Poza tym... Mam piętnaście lat, ludzie jestem tu najmłodszym osobnikiem, a do tego nie jestem ani trochę tak dojrzała jak np. Nel. Potrzebuje szalonych dzieciaków, a nie szalonej dorosłej paczki - zaśmiała się i zaczęła żegnać z przyjaciółmi.

Oddaliłem się w kąt korytarza i obserwowałem ją z boku. Patrzyłem jak się uśmiecha, śmieje. Jak poprawia kucyka, popsutego przez Max'a. Jak wymienia jeszcze ostatnie poglądy, argumenty na temat ostatniego odcinka Teen Wolf'a z Mads. Z uśmiechem ją obserwowałem i z założonymi na piersi rękoma czekałem aż ja będę musiał się z nią pożegnać. 

Siostrzyczka podeszła do mnie i złapała dłonie. Uśmiechnąłem się i próbowałem złożyć wszystkie myśli w całość, którą dam radę wypowiedzieć. 

-Wiesz co, braciszku? - zaczęła - Cieszę się, że mi ufasz, bo dzięki temu mogę spełnić jedno z największych marzeń i pójść na wymarzoną uczelnie... - uśmiecha się do mnie szczerze,ale w kącikach jej oczu zbierają się łzy - ...ale przede wszystkim mogę uciec od tego wszystkiego co się tu zdarzyło. - szepce.

-Wiem księżniczko, wiem! - szepce i ocieram pojedynczą łzę, która spłynęła po jej policzku - Możesz myśleć inaczej,ale dla mnie zawsze będziesz najmądrzejszą dziewczynką na świecie. I najśliczniejszą - moja siostra chichocze i wsłuchuje się w każde kolejne wypowiedziane przeze mnie słowo - Naprawdę cholernie nienawidzę pożegnać - śmieję się i kontynuuje - Zawsze chce tak dużo przekazać, a nigdy nie wiem jak to zrobić. Jednak wiem, że nie muszę mówić za dużo, bo Ty i tak wszystko wiesz. Wiesz co we mnie siedzi. I wiesz co czuje, wielokrotnie lepiej niż ja. Tak było z Luną. Tak było z moimi koszmarami. Tak było ze wszystkim księżniczko. I jesteś najlepszą młodszą siostrą na świecie. Zniosłaś tyle złych rzeczy, tyle cierpiałaś.... Nigdy nie powinnaś cierpieć. Nigdy! Przenigdy! I mam szczerą NADZIEJĘ, że teraz zaczniesz nowe lepsze życie w nowym miejscu. I mimo, że masz dopiero, albo aż, te piętnaście latek to jesteś bardzo bystrą istotką, która bardzo nam pomogła parę miesięcy temu, ale teraz nawet nie był bym w stanie Cię zatrzymać. Chcę żebyś znalazła swoje miejsce, szczęście i zapomniała o tym co było tu. No może, oprócz mnie... - śmiejemy się - Zawsze podążaj za swoimi marzeniami, bo one znają drogę do twojego przeznaczenia. Ach, Kocham Cię, siostrzyczko - szepce i obejmuje moją siostrę, która mocniej się we mnie wtula 

-Też cię kocham, braciszku. I przed wyjazdem muszę zrobić jeszcze jedną rzecz...

*Luna*

Siedzę skulona na łóżku, przykryta różowym kocykiem po samą szyję. Zapycham się zimnym popcornem i beznamiętnie wpatruje w ekran telewizora, który wyświetla film pt. ,,Ośmioklasiści nie płaczą" . W pewnym momencie rzucam garścią popcornu w ekran.

-Ona i tak Cię zostawi baranie! A jak nie Ona to ty ją cholerny pajacu! - kolejna garść jedzenia ląduję na ekranie. 

-Luna, skarbie wszystko w porządku? - moja mama zbiega po schodach i bacznie się mi przygląda. Kiwam twierdząco głową. Jednak moja rodzicielka nie kupuje tego i przysiada obok mnie.

-Co się dzieje, kochanie? - pyta czule bacznie się mi przyglądając.

-Nic nie jest tak jak powinno być, mamuś. Nic! Wszystko popsułam. Wszystko się popsuło. Rozumiesz? - łzy ciurkiem zaczynają lecieć po moich policzkach. 

-Och, Luna... - szepce i przyciąga mnie do siebie, głaszcząc po głowie - Nie wiem co się stało. I nie będę naciskać, ale jestem pewna, że w końcu wszystko się ułoży i będzie jak dawniej.

-A co jeśli nic już, nigdy, nie będzie jak dawniej? - pytam, szlochając jej w ramię.

-Nigdy to wielkie słowo i nie warto go nadużywać, skarbie. W końcu wszystko wróci do normy, czemu miałoby być inaczej?

-B-b-b-b-bo zaufałam Stephanie i straciłam wszystkich, na których mi zależy... - głośno szlocham i mocniej wtulam się w mamę.

-Och, kochanie.... - wzdycha i głaszcze moje plecy. Kiedy mama brała wdech by coś powiedzieć usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. 

-Otworzę - szepnęła i delikatnie odsunęła mnie od siebie - I sądzę, że Akkie i Yup* nie zasługują na takie wyzwiska! Są naprawdę przeuroczy! - cmoka mama grożąc mi palcem, a ja śmieję się przez łzy i ponownie nakrywam się kocem wracając do filmu, jednak popcorn wylądował już całkowicie na podłodze przy telewizorze. 

-To tak na zapas! - odpowiadam na pytające spojrzenie mamy.

Otulam kolana dłońmi i kładę na nich głowę próbując skupić się na tym co wyświetlają w telewizji. 

Po chwili słyszę zbliżające się kroki i jestem pewna, że to moja rodzicielka więc nawet nie reaguję. Mocniej tylko wbijam się w kanapę,a  łzy ponownie napływają do moich oczu. 

-Hej Luna... - szepce niepewnie słodki głos, który bym rozpoznała wszędzie. Naomi. Odwracam się do dziewczyny. Wpatruje się w nią z niedowierzaniem a Ona zaciekle się mi przygląda. Przez dobrą chwilę po prostu się w siebie wpatrujemy jednak po minucie gwałtownie wstaję z kanapy i mocno przytulam piętnastolatkę. 

-Naomi... - szepce - M-y-y-y-y-yślałam, ze już wyjechałaś - mówię przez łzy.

-Nie wyjechałabym bez pożegnania, zołzo - mówi oburzona i wesoło się uśmiecha. 

-Naomi ja... - zaczynam, jednak nie dane mi dokończyć.

-Wiem, ja wiem Luna. Dla nas wszystkich to trudne i każdy przeszedł, przechodzi przez to inaczej. Jak widzisz ja uciekam - uśmiecha się niepewnie i wzrusza ramionami - Każdy inaczej radzi sobie z emocjami i uczuciami, które w nim siedzą. Ale ja wiem, że Ty to nadal Ty. Czy w czarnej szmince i wyzywającym stroju czy dziewczęcej sukience i różowych policzkach. Tu..  - dźga palcem moje serce - Tu zawsze będziesz Ty. Prawdziwa Ty. A czy akurat w twojej pustej główce uwidzi się być zimną suką czy słodką dziewczynką to zawsze będziesz Ty. Po prostu niektórych rzeczy nie da się w nas zmienić tak jak uczucia, tak nagle nie wyparują. A jeśli kogoś kochasz, to to już na zawsze pozostanie w Tobie, Luna. Nie ważne czy strzelisz do tego z pistoletu czy rozbijesz młotkiem. Ono zawsze będzie to czuć, serce jak kogoś kocha  już nigdy nie przestaje. Jeśli kocha tylko głowa to to nawet po tygodniu Ci przejdzie, ale jeśli kocha serce to zostaje już w nas na zawsze. I nic na to nie poradzisz. Wiem, że nadal go kochasz Luna, a On nadal kocha Ciebie,ale ja nic z tym nie zrobię. To od was zależy co z tym zrobicie. Ale wiem jedno. Nie zapomnicie, bo to co czujecie jest tak silne, że nie ucieknie i nie wyparuje. Nigdy! To zawsze będzie w Tobie. W was - powiedziała dobitnie i mnie objęła - No nic, muszę lecieć, bo spóźnię się na samolot. Kocham Cię! - powiedziała już słodko i wybiegła z salonu pozostawiając mnie przez dobrą chwilę w stanie osłupienia. Dopiero po chwili kiedy światło na schodach się zapaliło a moja mama poszła na piętro, jakby mnie olśniło.

-Kocham go, dlatego do niego nie wrócę... - szepce kiedy słyszę dźwięk zamykanych drzwi i bezsilnie opadam na skórzaną kanapę, zasłaniając wilgotne oczy dłońmi i głośno krzyczę...

*Główni bohaterowie z filmu ,,Ośmioklasiści nie płaczą"

Nadzieja Jest BroniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz