Rozdział 8

1K 57 15
                                    

~Ludzie nie płaczą dlatego,
Że są słabi.
Płaczą,  bo byli silni zbyt długo... ~

*dwa tygodnie później *
*Naomi *
Powolnym krokiem dę do szkoły. Wszystko co dobre kiedyś się kończy.  Święta spędziłam tak jak chciałam z Luną.  Matteo pojechał wtedy do Tamary. Starsza osoba,  która jest dla nas jak babcia.  Mieszka jakieś 30 km od nas. Mam już przekroczyć próg szkoły kiedy się zatrzymuje i gwałtownie cofam. Wiecie co zobaczyłam???
Lunę....Ona całuję się z Sergio. Taki przystojniak ze szkoły,  ale jedne wielki kretyn. Kiedy mnie zauważa odrywa się od chłopaka i do mnie podchodzi.
-Jeszcze trzy dni temu mówiłaś,  że podoba Ci się mój brat. - Nawet nie wiecie jaka jestem wściekła. Mój ton głosu to potwierdza.
-Ale Twój brat nie odwzajemnia moich uczuć.
-To trzeba się lizać z pierwszym lepszym facetem? Jeszcze z takim kretynem...
-Nie mów tak Naomi, znasz mnie wiesz. A skoro Twój brat nic do mnie nie...
-Nie wcale Cię nie znam. A skąd wiesz,  że On nic do Ciebie nie czuję??? Hmmm???Nie zmieniłaś z nim słowa od dwóch tygodni Luna.  Nie znasz Go.
-Właśnie,  że znam.  Jest dupkiem,  który kogoś postrzeli. Kogo?  Swojego ojca!!!  Jakim trzeba byc kretynem...
-Zamknij się!-  krzyczę przez łzy,które napływają mi do oczu. Pozwalam Im na to - Nic o nas nie wiesz. Myliłam się co do Ciebie. Ufałam Ci Luna....
-Może mi powiesz,  że On Go postrzelil przypadkiem.
-Zamknij się do cholery...
-Naomi wszystko gra?- wtuliłam się w mojego chłopaka. Zawsze jest jak Go potrzeba. Wytarł kciukiem moje łzy.
-Odczep się od mojej rodziny. I wiesz? Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy.  Wiesz kim jesteś... Zwykłą plastikową suką.  Interesuje Cię tylko czubek własnego nosa. 
-Naomi....
-Daj mi spokój...
-Naomi ja nie zerwe z Serigio.
-Nie.... Już nic nie mów. - obracam się i moim oczom ukazuje się Matteo. Pobiegam do Niego.
-Matteo słyszałeś wszystko???
-Tak...
-Wszytsko w porządku?  - Nie odpowiedział mi.  Posłał mi sztuczny uśmiech i odszedł.
Nie poszłam na lekcje. Nie miałam na to siły. Czemu to wszystko spotyka mnie. Mnie?  Mój brat cierpi przez całe życie. 
Wróciłam do domu późnym wieczorem. Matteo spał. Sen dobrze mu zrobi.  Uśmiecham się w duchu i sprawdzam wyświetlacz telefonu:

2 wiadomości od: Luna

Niechętnie odblokowuje telefon i sprawdzam skrzynkę.

23.55
Od :Luna
Hej Naomi możemy się spotkać. Muszę Ci wszystko wyjaśnić.

23.58
Od: Luna
Proszę.

Wzdycham i wystukuje wiadomość. 

Do:Luna
Jutro po szkole.  Tam gdzie pierwszy raz.

Blokuje telefon i biorę prysznic.  Zakładam moje piżamy i kładę się spać.
-Maia nieeeeeee! - słyszę krzyk mojego brata. Po chwili wychodzę z pokoju.  Siedzi na kanapie jak zwykle. Cały się trzęsie.
-Matteo...
-Nie Naomi.  To mnie wykończyć. Zrozum Gaston lepiej się Tobą zajmie niż ja.
-Czy Ty....
-Naomi ja kolejny raz przekonałem się,  że nie zasługuje na miłość. Lepiej....
-Poczekaj chwile. Pójdziesz ze mną jutro do szkoły i porozmawiasz z Luną.
-Naomi....
-Skoro nie chcesz z nią rozmawiać,  rozumiem.  Ale zrób to dla mnie.
-Dobrze. Skoro tak to co mi szkodzi.... Choć tu... - mój brat pierwszy raz od czterech lat mnie przytula. Czuję ciepło.

Idę z Matteo do szkoły. Pisałam z Luną.  Powiedziała,  że porozmaiwa z moim bratem.  Idziemy w wyznaczone miejsce.
Jednak ten widok nikogo z naszej dwójki nie cieszy. Luna całuję się z Sergio. Znowu. Kiedy nas zobaczyła oderwała się od chłopaka i szepnęła mu coś na ucho.
-Cześć - podchodzi do nas.- Matteo słuchaj...
-Nic nie mów Luna.  Życzę Wam szczęścia.

*Matteo*
Odszedłem. Ten widok zabolał. Szedłem przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Usłyszałem pisk opon.  I ciemność...

Nada

Nadzieja Jest BroniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz