34. Mój cel.

28 5 0
                                    

- Przede mną nic nie ukryjesz. - Puściła mi oczko.
- Raczej przed Filipem.. - Burknęłam pod nosem. - Właśnie.. Co słychać u Filipa?
- U Filipa trochę się poprawiło. Nie rozrabia już, bo mam go pod stałą kontrolą. Dochowasz tajemnicy? - Zapytała blondynka.
- Pewnie! - Uśmiechnęłam się.
- On się chyba zakochał. Przyznał mi się raz, że jest ktoś, lecz nie ma o czym gadać, bo bez wzajemności. Widzę, że to go trapi. Ciekawa jestem o kogo chodzi, niestety nie chce mi powiedzieć.
- Oo.. Szkoda.. Chłopaka - Dodałam. Zaskoczyła mnie ta wiadomość. Dlaczego w takim razie był dla mnie taki nie miły? A co jeśli..? Nie, to absurd. Wybij to sobie z głowy.

- Wiktoria?! Słuchasz mnie? - Pomachała mi dłonią przed oczyma.
- Sorki, zamyśliłam się.. Co mówiłaś? - Oprzytomniałam.
- Mówiłam, że to pewnie przez tą dziewczynę między nami się wszystko popsuło. Chociaż ja w sumie też nie byłam zaraz taka święta.. Pamiętasz tego Sebastiana?
- Noo pamiętam. - Nie mam pojęcia czy powiedzieć jej jak się wcześniej zachowywał wobec mnie i jaki koszmar przez niego przeżyłam w poprzedniej szkole.
- Piszemy ze sobą. Podoba mi się ale jak na razie nic z tego nie będzie. Nie chce zranić Filipa. Nie może zostać teraz sam... Poczekam, aż i on ruszy dalej z życiem.
- Rozumiem Cię. On potrzebuje Cie teraz, zwłaszcza po tych jego ostatnich załamaniach. Poczekaj na lepszy czas.. - Mam nadzieję, że zdążę bezboleśnie uprzedzić ją o Sebastianie.
- Racja.. Dobra, ja już uciekam. Wow! Przegadałyśmy ponad dwie godziny! - Spojrzała na telefon.
- Pięć wiadomości! Kurde, mama mnie chyba zabije haha. - Krzyknęła, gdy odprowadzałam ją do drzwi. Fajnie, że ktoś się o nią troszczy. Zazdroszczę jej tego. O mnie by sobie przypomnieli w domu chyba za tydzień, po telefonie od wychowawczyni ze szkoły przez nieusprawiedliwienie nieobecności. Ta szara rzeczywistość..

***

Następnego dnia w szkole razem z Leną usiadłyśmy na przerwie przy naszym ulubionym stoliku spożywając śniadanie. Filip wyglądał na zaskoczonego i wahał się czy się do nas dosiąść. Podszedł dopiero wtedy, gdy właśnie przysiadł się Maks.
- Widzę, że nie tylko przyjaźń kwitnie wokół nas. - Zaczął, gdy Maks pokazał mi coś śmiesznego w swoim w telefonie.

- Zazdrościsz? - Odburknął Maks.
- Pff no proszę Cie, nie rozśmieszaj mnie. Uwierz, na prawdę nie ma czego. - Spojrzał na mnie rozrywając mi tym samym serce. Poczułam wściekłość pomieszaną ze smutkiem. Przez chwile myślałam, że.. Ehh jestem żałosna. Spuściłam wzrok i zobaczyłam jak Maks zacisnął pięść.
- Nie warto. - Popatrzyłam mu w oczy i chwyciłam za nadgarstek po czym wstałam szybko wychodząc z pomieszczenia. Słyszałam tylko jakieś wrzaski Leny skierowane do Filipa. Było mi cholernie przykro ale miał w sumie rację. Jestem całkowitą porażką. Czego tu zazdrościć? Przynajmniej jest szczery. To nie jego nienawidzę.. Nienawidzę siebie. Zrozumiałam to już dawno. Niestety nieustannie muszę sobie o tym przypominać.

~~~

Co zrobiłam? Nie wróciłam. Pojechałam do domu uświadamiając sobie jaka jestem słaba. Jak bardzo przejmuje się zdaniem innych. Zdaniem chłopaka, który nie jest mi bliski. A może jest? Nie wiem, to wszystko jest skomplikowane. Nie mogę jednak okazać więcej słabości.
Nikt nie będzie mną manipulował. Muszę walczyć o swoje tak, jak radził mi James.
W przeciwnym razie zginę..

Najlepszą obroną jest atak! Muszę sprawić, że zacznie zazdrościć. Tak, to mój cel..

Poza NiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz