52. Nie wybaczę

6 1 0
                                    

- Nie zostawiła po sobie nic! Rozumiesz? Nic! - Krzyczy znajomy głos.
Uchyliłam lekko oczy. Razi mnie światło więc znowu je zamykam i zasypiam.

***

Umarłam? Znów otwieram oczy ale tym razem jest ciemniej. Próbuję złapać oddech i wyczuwam jakieś rurki w moich nozdrzach. Chce się wyrwać ale nie mogę się ruszyć przez te wszystkie podpięcia do monitorów. Ja żyję! Nie, nie, nie, nie!! Zaczęłam płakać, bo znowu tu wróciłam! A może to już moje piekło i jestem poza światem. Nie wiedziałam co jest realne. Mogłam szarpać tylko głową i chyba ktoś mnie w końcu zauważył. To chyba pielęgniarka.
- Spokojnie dziecko! Wszystko będzie dobrze, jesteś w szpitalu. - Wzruszona naciska jakiś przycisk i wzywa ordynatora.
Zaraz potem przybywa grono lekarzy którzy zadają mi dziwne pytania. Kiwam głową i czekam, aż kilkoro oczu da mi wreszcie spokój.
- Jest świadoma! - Krzyknął jeden z nich do prowadzącego. Poświecili mi latarką po oczach i podali leki których nazwy są zbyt skomplikowane by cokolwiek zapamiętać.
- Witaj z powrotem! Teraz musisz odpoczywać. Twój organizm jest wycieńczony.. Masz zapalenie płuc i straciłaś dużo krwi. Miałaś dużo szczęścia dziecko. - Uśmiechnął się i pogłaskał mnie po głowie jakiś lekarz. Chyba to ten sam który ostatnio mnie wypisywał ze szpitala. Co za ironia, ostatnio walczyłam o życie, teraz chcę sobie je odebrać. Na pewno wyląduje w psychiatryku.
- Możecie powiadomić rodzinę. - Powiedział do kogoś i odszedł. Kogo ma na myśli, ja nie mam rodziny. A jednak po kilku minutach wpadł wujek z ciocia których do nie dawna miałam za rodziców.
- O mój Boże! - Wrzasnęli na mój widok. Po co się fatygują i tu przychodzą. Chciałam ich wyprosić ale nie mogłam wypowiedzieć żadnego zdania. Nie chce na nich patrzeć.
- Wiktoria, coś ty zrobiła dziecko! Na miłość boską.. Mogłaś umrzeć! Co Ci odbiło? - Uklęk wujek, a ciotka zaczęła głaskać mnie po głowie. Odsunęłam głowę od niej, uświadamiając jej, że nie ma tu czego szukać. Wybuchła płaczem i wybiegła na korytarz. To była kiedyś moja mama, idealna, dobra, troskliwa i kochająca. To była piękna fikcja, należy jej się oskar za aktorstwo.. Jak ludzie mogą tak kłamać? Jak można zrobić to komukolwiek.. Zrujnowali mi cały świat, co chcą w zamian? Wujek się jednak nie poddawał i nieustannie trzymał mnie teraz za rękę.
- Kochanie, jesteś moją córka bez względu na to co było kiedyś. Zawsze kochałem twoją matkę tak samo jak Ciebie. Traktuję Cię jak własną córkę i nie pozwolę by stała Ci się krzywda. Klaudia jest po prostu zazdrosna tak samo jak żona. Ona nigdy mi nie wybaczyła, że kochałem twoja mamę bardziej niż ją i mieliśmy romans. To moja wina, przepraszam kochanie. Nasze małżeństwo i tak od lat nie istnieje. Ona ma innego, a my odgrywaliśmy tą całą szopkę dla Was, żebyście miały szczęśliwy dom. Przykro mi, że dowiedziałaś się o tym w taki sposób.. Jeśli mnie nienawidzisz zrozumiem i odejdę. Tylko obiecaj mi, że to się nigdy nie powtórzy. - Wstał doszukując się jakiejkolwiek odpowiedzi. Pokiwałam tępo głową na znak, że się zgadzam. Przytulił mnie i odszedł. Tego chciałam, by w to uwierzył. Jest śmieszny, przecież nie wybaczę i nie zaufam im ponownie! Ludzie są ochydni, brzydzę się już..

Poza NiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz