Rozdział 18

3.9K 536 719
                                    

Baekhyun

Dzień z każdą godziną robił się coraz cieplejszy, więc zdjąłem bluzę, stwierdzając, że w samej koszulce będzie mi wystarczająco ciepło. Uznałem, że wykorzystam czas, w którym inni będą biegać po stacji, na nacieszenie się internetem, więc praktycznie nie spuszczałem wzroku z ekranu telefonu, z zadowoleniem obserwując coraz to nowsze polubienia i komentarze pod moim zdjęciem.

Westchnąłem, czekając na dziewczyny, które miały kupić napoje. W ciągu kilku godzin trasy zdążyłem odczuć dokuczliwe pragnienie, które wzmogło się po zjedzeniu pikantnych prażynek, a nie miałem zamiaru grzebać w bagażniku w poszukiwaniu wody. O nie, nie chciałem gasić pragnienia obrzydliwą nagrzaną przez temperaturę panującą w aucie, rozgazowaną wodą.

- Hej! - zaczepiłem Kaia i Jongdae, którzy jako pierwsi wyszli z marketu.

- Co jest, piękny? - zagadnął wesoło brunet, machając torbami wypełnionymi szklanymi butelkami.

- Chce mi się pić - powiedziałem. - Idź kupić mi wodę.

- Okay - westchnął, wpychając torby w dłonie Jongdae i polecając mu, by spakował je do auta. - I tak miałem jeszcze skoczyć po fajki.

- Tylko pamiętaj, że ma być lekko gazowana, okay? I w temperaturze pokojowej, bo nienawidzę lodowatych napoi!

- Bez obaw - zawołał, odchodząc.

Uśmiechnąłem się, beztrosko bujając nogami, siedząc na masce auta Chanyeola. Dzień był ciepły i przyjemny, co dawało mi nadzieję na to, że tygodniowy pobyt w lesie nie będzie taki zły. Cóż, może nawet spodoba mi się biwakowanie?

Niestety, moje dobre nastawienie odeszło tak szybko, jak przyszło, gdy tuż obok pojawił się Jongin z butelką najzwyklejszej wody.

- Trzymaj - rzucił w moją stronę napojem, który złapałem, gdy był w połowie drogi od mojej twarzy.

- Dzięki - parsknąłem sarkastycznie.

- Coś ci nie pasuje? - uniósł brwi, wpatrując się we mnie.

Przez chwilę miałem wrażenie, że zrobił to specjalnie.

- Prosiłem o lekko gazowaną wodę w temperaturze pokojowej, a nie coś o smaku mrożonego potu w butelce - fuknąłem.

- Ja pierdolę - z ust bruneta wyrwało się ciche przekleństwo. - Nic ci się nie stanie, gdy to wypijesz.

- Czytaj - powiedziałem rozkazującym tonem, wskazując napis na etykiecie.

Jongin westchnął, przewracając oczami i spojrzał we wskazane miejsce.

- "Woda źródlana" - przeczytał, a następnie skierował wzrok na mnie. - I co? Co w tym złego, że to woda źródlana?

- W źródłach pływają ryby - odparowałem, starając się zdobyć na jeszcze odrobinę cierpliwości.

- Co to ma do rzeczy?

- Ryby robią siku - dokończyłem, krzywiąc się. - A potem ty kupujesz mi wodę źródlaną, która, pomijając fakt, że będzie smakowała obrzydliwie, to jeszcze będzie z domieszką rybiego moczu. Dzięki.

Brunet spojrzał na mnie z politowaniem, po czym wybuchnął kpiącym śmiechem. Nie miałem zamiaru mu dłużej wymieniać powodów, dla których nie wypiję tej wody. Po prostu produktom z niskiej półki mówiłem nie.

- Wiedziałem, że wymiękniesz jeszcze zanim dojedziemy - zaśmiał się, a ja poczułem, jak czerwienieją mi policzki. - Lepiej już wracaj do domu. Zaoszczędzisz sobie konieczności picia wody z rybimi szczochami.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz