Rozdział 44

2.2K 389 130
                                    

Chanyeol

Święta nadeszły nieubłaganie szybko, co z jednej strony mnie cieszyło, a z drugiej napawało irracjonalnym niepokojem. Czułem, że wydarzy się coś strasznego. Byłem przesiąknięty obawą. Ignorowałem jednak wszystkie alarmy dzwoniące w mojej głowie, wiążąc krawat w dniu Wigilii i szykując się na rodzinną kolację w moim rodzinnym domu.

Nasze mieszkanie przesiąknięte było wonią świeczek zapachowych i perfum Baekhyuna, którymi ten obficie się spryskiwał stojąc przed łazienkowym lustrem. Przelotnie zajrzałem zza drzwi i uśmiechnąłem się, widząc go ubranego w dopasowane, czarne spodnie i czerwony sweter, zza którego widoczny był kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli.

- Świetnie wyglądasz, skarbie - pochwaliłem szczerze.

Spojrzał na mnie, dopiero w tym momencie dostrzegając moją obecność, i uśmiechnął się lekko.

- Dzięki, ty również. - Posłał mi przekorne spojrzenie. - Wyglądasz jak prezent zapakowany specjalnie dla mnie.

W odpowiedzi na odważnym konplement uniosłem sugestywnie brwi i wsunąłem dłonie do kieszeni spodni, pławiąc się w podbudowującej świadomości, iż właśnie spędzę pierwsze święta u boku mojej prawdziwej miłości. Nic nie mogło zepsuć tego dnia. Nawet ciche obawy, dręczące mnie pomiędzy myślami o rodzicach i planowaniu wręczenia Baekhyunowi prezentu.

- Powinniśmy się zbierać - powiedziałem, zerkając na zegarek na nadgarstku. - Jest ślisko. Nie dojedziemy w dwadzieścia minut.

- Racja. - Baekhyun ostatni raz poprawił idealnie zaczesane włosy i posłał mi spojrzenie pełne pewności siebie, nim wrzucił do kosmetyczki resztę środków do pielęgnacji.

Zgodnie z planem obaj mieliśmy spędzić całe trzy dni w domu moich rodziców. Trzy dni grania w gry planszowe, oglądania świątecznych filmów, jedzenia pyszność i bawienia się z Rocketem w śniegu. Muszę przyznać, że mimo, iż nie były to zbyt ambitne plany, byłem szczerze podekscytowany. Już dawno nie doświadczyłem czegoś tak emocjonującego.

Pogoda była dla nas łaskawa, lecz korki mimo wszystko przedłużyły naszą podróż o kolejne kwadranse, w trakcie których Baekhyun nucił świąteczne kolendy, a ja w zamyśleniu pogwizdywałem w ich rytm. Sam nie wiem, z jakiego powodu dręczyło mnie przeczucie najgorszego, ale zwaliłem to wszystko na stres w wyniku pracy. Po prostu łatwiej było odstawić trudniejsze rzeczy na później.

Mój rodzinny dom co roku ozdobiony był od góry do dołu kolorowymi lampkami. Drzewka ogrodowe również zawsze wystrojone były w świąteczne łańcuchy, a śnieg usunięty z podjazdu i pozostawiony za domem, by posłużyć jako materiał do ulepienia bałwana. W tym roku co prawda nie było go dużo, ale wspólnie toczenie śnieżnych kul i ustawianie ich na kształt kulistego, śnieżnego ludzika już od dzieciństwa było naszą małą tradycją.

- W końcu w domu - westchnąłem, parkując tuż obok samochodu mojej siostry, ustawionego przy drzwiach garażu. Wbrew temu, jak dobrze czułem się w mieszkaniu, to mój rodzinny dom przez cały czas był dla mnie tym jedynym, prawdziwym domem. Rocket najwyraźniej podzielał moje zdanie, gdyż odkąd zgasiłem silnik auta, niespokojnie czekał na moment, aż otworzę mu drzwi pasażera.

- Stresuje się - wyznał Baekhyun, nerwowo przygryzając paznokieć.

- Czym? - zapytałem, nie mogąc powstrzymać się przed cichym parsknięciem śmiechem.

- Sam nie wiem. To nasze pierwsze święta. Nieco mnie to przerasta - wyznał z zaróżowionymi policzkami.

Uśmiechnąłem się, poruszony jego szczerością i w geście wsparcia przykryłem jego małą dłoń swoją własną, gładząc delikatną skórę kciukiem. Nawet tak niewielki dotyk budził we mnie gamę najróżniejszych uczuć.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz