Rozdział 52

1.6K 334 139
                                    

- O Boże, czy ty w ogóle śpisz? - Krzywe spojrzenie Sonyi osiadło na mojej twarzy, by chwilę później oceniająco zmierzyć moją rozciągnięta, musztardową bluzę i wytarte na kolanach jeansy.

- Też miło mi cię widzieć - mruknąłem w odpowiedzi, siadając na jedynym wolnym miejscu przy prostokątnym, drewnianym stole.

Na lunchu zjawili się Luhan, Junmyeon i Kyungri, która teraz była w naprawdę zaawansowanej ciąży. Siedziała obok Junmyeona, trzymając jego dłoń pod stołem, i uśmiechała się z troską. Jej pokaźnych rozmiarów brzuch był doskonale widoczny pod prostą, bawełnianą sukienką w kolorze przygaszonej czerwieni, współgrającej z pomadką na jej ustach. Żałowałem, że nie ma z nami Baekhyuna. Byłby wniebowzięty.

Pokrótce opowiedziałem im o wszystkim, co ich interesowało - jak sobie radzę, co o tym sądzę, jak się mają sprawy z policją, a oni słuchali jak oczarowani. Pominąłem jednak epizod z akantem i liczbą trzydzieści dwa, głównie z obawy, że uznają mnie za wariata. Byłem niemal pewny, że usłyszałbym coś w guście "Daj spokój, Chanyeol. Pogódź się z tym, że istnieją zbiegi okoliczności. To czysty przypadek". Nie wierzyłem w przypadki, zwłaszcza teraz.

Każdy zaoferował mi swoją pomoc, a ja jedynie kiwałem głową, słuchając coraz to wymyślniejszych deklaracji. Luhan już dawno oświadczył, że wraz z Sehunem mogą gotować mi obiady i robić zakupy, Sonya zobowiązała się do pomocy przy śledztwie, a Junmyeon i Kyungri po prostu zaoferowali mi wsparcie.

Parę minut po czternastej wcisnąłem wszystkim kit o kiepskim samopoczuciu i wymknąłem się tylnymi drzwiami. Głowa bolała mnie do tego stopnia, że z trudem stawiałem kroki w kierunku mieszkania, które w tej sytuacji wydawało się być niezwykle odległe.

Stojąc przed przejściem dla pieszych, pomyślałem, że jedyną możliwością ratunku od koszmarnego bólu będzie kupienie tabletek przeciwbólowych i czegoś do picia. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że nic nie działa na kaca lepiej niż zimna, mocno gazowana CocaCola prosto z puszki. Być może popijanie nią tabletki nie było zbyt mądre, ale nie miałem czasu się nad tym zastanawiać.

Przechodząc, rozejrzałem się w poszukiwaniu najbliższego sklepu spożywczego i apteki, lecz zamiast tego dojrzałem coś innego. Jubiler.

Sam nie wiem, czemu ten połyskujący patetyczną poświatą szyld zrobił na mnie takie wrażenie. Przecież już nieraz mijałem ten niski, upchnięty między mieszkalnym wieżowcem budynek, na parterze którego otworzony został salon mody damskiej, a wystawną, otoczoną wonią usychających róż kwiaciarnią.

Co mną kierowało, gdy podszedłem do wystawy? Sam nie wiem. Może wspomnienie głosu Baekhyuna, mówiącego do mnie jakby zza grubej ściany. Sen, którego urywki nadal zalegały w mojej pamięci.

Przymknąłem oczy i odciąłem się od ogólnego zgiełku miasta, słysząc wewnątrz siebie głos bruneta. Słyszałem, jak mówi o pierścionku. Nie musi być drogi, może być plastikowy. Pikanie aparatury, zapach środka odkażającego, zaduch szpitalnych sal. Wszystko tak samo realne, obecne we wspomnieniach tak żywo, jakbym przeniósł się w czasie.

Otworzyłem oczy. Nadal stałem przed wystawą jubilera, szukając wzrokiem pierścionków zaręczynowych. Och, diament. Pierścionek dla Baekhyuna musiał mieć diament. Duże, diamentowe oczko, złoto, delikatna oprawa. Nic z tych rzeczy, które umieszczone były na wystawie. Wszedłem do środka. Gorące powietrze pachnące damskimi perfumami i profesjonalizmem nieco mnie otrzeźwiło, lecz było już za późno, aby się wycofać.

- Dzień dobry. - Czarnowłosa ekspedientka wychyliła się z zaplecza z promiennym uśmiechem na twarzy. - W czymś pomóc?

Splotłem ramiona na piersi, zawstydzony tym, jak musiała mnie odebrać. Skacowany, nieogolony mężczyzna, który przypadkowo trafił do sklepu z biżuterią. Po moim wyglądzie mogła wywnioskować, że sam nie wiedziałem, co tu robię. Coś po prostu kazało mi kupić pierścionek. Upewnić się, że Baekhyun wróci, bo będzie miał po co wracać. Wróci, abym mógł mu się oświadczyć, nieważne jak bardzo było to przerysowane i kiczowate stwierdzenie.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz