Rozdział 42

2.5K 393 247
                                    

Chanyeol

Ten dzień nie miał się wyróżniać praktycznie niczym, pomimo tego, że kalendarz przyczepiony kolorowymi magnesami na drzwiach lodówki głosił, iż powinienem dziś obchodzić urodziny. Urodziny przy biurku zawalonym papierami, by w najbliższym czasie otrzymać awans. Zapowiadało się świetnie.

Gdy opuszczałem mieszkanie, Baekhyun jeszcze spał. Od sytuacji, gdy wyznał mi wszystko podczas wieczornego posiedzenia w sypialni, mój zapadł do pracy nie przygasł. Można powiedzieć, że potraktowałem jego słowa jako dodatkową motywację i zasiadając do pracy, myślałem tylko o tym, jak cudownie jest móc robić to dla niego. Z takim podejściem osiągnięcie awansu wydawało się bułką z masłem.

- Wejść - odparłem lakonicznie, słysząc pukanie do drzwi.

Jedyną pukającą osobą była sekretarka, która najczęściej przychodziła, by podać mi kawę lub poinformować o dzisiejszym grafiku i szczerze musiałem przyznać, że ją polubiłem. Miała w sobie coś, co przyciągało do siebie ludzi i niewątpliwie gdybym spotkał ją w innych okolicznościach, z pewnością zostalibyśmy dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście, gdyby nie Baekhyun, którego zazdrość nie znała granic.

- Sto lat, Channie.

Podniosłem wzrok, dostrzegając w progu Baekhyuna i masywną sylwetkę mojego ojca, stojącego za nim. Byłem zaskoczony i jednocześnie szczęśliwy z odwiedzin jedynych osób, dla których mogłem przerwać wypełnianie nudzących formularzy oraz studiowanie raportów.

- Co ty tu jeszcze robisz, synu? - rzucił mój ojciec, wchodząc do pomieszczenia ze zmarszczonymi brwiami.

- Nie rozumiem - odparłem, wędrując wzrokiem od rodzica, po Baekhyuna, stojącego w progu z tajemniczym uśmieszkiem na malinowych ustach.

- Baekhyun musiał osobiście przyjść do mnie w dniu twoich urodzin, aby poprosić, żebyś dostał dzień wolny? Litości, wystarczyło powiedzieć.

- Ale...

- To twoje urodziny - uciął. - Dlatego idź już i nawet nie próbuj szukać wymówek.

Nie szukałem. Nie miałem zamiaru. Po prostu posłałem Baekhyunowi wdzięczne, rozbawione spojrzenie, narzuciłem na ramiona marynarkę i pożegnałem ojca, dziękując za możliwość spędzenia dnia urodzin w domu.

- Skąd pomysł, aby przyjść do mojego szefa? - parsknąłem, stojąc w windzie naprzeciw Baekhyuna i jego nieodgadnionego uśmiechu, który sprawiał, że wizja skradnięcia z tych malinowych ust pocałunku wydawała się jeszcze bardziej kusząca.

- Byłem w okolicy - odparł, wzruszając ramionami. - A poza tym, cóż, to twoje urodziny. Przygotowałem coś.

- Przygotowałeś coś? - powtórzyłem, unosząc brwi.

- Mhm. - Skinął głową. - A właściwie przygotowałem dwie rzeczy. Jedną na później.

- Brzmi interesująco - mruknąłem, uśmiechając się.

- Ale na niespodzianki trzeba zasłużyć.

W jego dziwnie spokojnych oczach dojrzałem błysk sugestii i natychmiast zrozumiałem, co miał na myśli.

- Och, w jaki sposób, skarbie?

Wyszliśmy na parking, kiedy nasze dłonie splotły się razem, jeszcze zanim sami to zauważyliśmy. Jakby nasze palce już wyuczyły się sposobu, w jaki powinny łączyć się ze sobą w odpowiednich sytuacjach. To było po prostu automatyczne - nasze ciała już dawno przyzwyczaiły się do reagowania na bliskość drugiego.

- Nie pracując - odpowiedział, zerkając na mnie z żalem. - A przynajmniej nie bez przerwy.

- Da się zrobić - odparłem z ironicznym uśmiechem.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz