Rozdział 25

2.7K 527 198
                                    

Baekhyun

- Mogę to zrobić - szepnąłem do siebie, idąc w kierunku ogniska, gdzie Chanyeol i Kai na nowo rozpalali ogień. - Po prostu podejdę i powiem, że chciałbym z nim porozmawiać. To proste. Mogę to zrobić.

Moje serce waliło jak oszale, gdy po raz kolejny układałem sobie w głowie wszystkie słowa, które zamierzałem powiedzieć. To mogło się okazać albo banalnie proste, albo beznadziejnie kłopotliwe. Wszystko jednak w większej mierze zależało ode mnie.

Gdy wszedłem w krąg światła pierwszym, co zauważyłem była pochylona sylwetka Chanyeola, dokładającego nowych drewek do powiększającego się ognia. Byłem o włos od odważnej propozycji rozmowy, gdy zauważyłem kątem oka osobę, która wszystko popsuła.

Jongdae. Wcale nie powinno go tam być. Jego obecność dodatkowo komplikowała całą sytuację, sprawiając, że na nowo zacząłem się wahać.

- Och, Baekhyun - uśmiechnął się Chanyeol. - Jesteś głodny? Zamierzam zaraz pojechać do marketu po skrzydełka na kolację.

Zamrugałem kilkukrotnie oczami, starając się wyprzeć wszystkie myśli o sytuacji pomiędzy mną, a Jongdae.

- Jasne - powiedziałem, stwierdzając, że będzie to idealna okazja, by porozmawiać z Yeolem bez świadków.

- Tylko się pośpieszcie - odezwał się Jongin, rzucając nam krzywe spojrzenie. - Ja i Jongdae umieramy z głodu, prawda, bro?

Chen zignorował jego słowa i jedynie posłał w moją stronę gorzki uśmiech, który wpędził mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Naprawdę nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego nawet gdy wychodziłem na prostą, wszystko wokół mnie musiało się komplikować.

- Racja, jeźdźmy już - powiedziałem, chcąc pośpieszyć Chanyeola i jak najszybciej stracić Jongdae z zasięgu wzroku.

- Poczekaj, mam całe ręce w sadzy, skarbie.

- To nic - fuknąłem, ciągnąc go za rękaw flanelowej koszuli. - Chodźmy.

Chanyeol nie był idiotą. Łatwo zauważył, że coś jest nie tak i choć nie stawiał oporu, gdy pośpieszałem go w drodze do auta, czułem na sobie jego pytające spojrzenie. Nasza rozmowa była tylko formalnością. Z pewnością zdążył się wszystkiego domyślić jeszcze zanim go uświadomiłem.

- Co się dzieje? - zapytał, gdy zatrzymaliśmy się przy samochodzie, a on otworzył drzwi i wyjął ze schowka szmatkę do wycierania szyb, wykorzystując ją do wytarcia brudnych od sadzy rąk.

Przełknąłem ślinę i zebrałem w sobie całą odwagę, starając się nie myśleć za dużo. Wszystko było tylko kwestią chwili.

- Musimy porozmawiać.

Chanyeol zmarszczył brwi, opierając się o maskę auta z kamiennym wyrazem twarzy.

- Więc mów.

Spuściłem wzrok, kuląc się w sobie i nagle zapragnąłem wszystko odkręcić. Nie wiedziałem jak ubrać moje myśli w słowa, a co dopiero jak delikatnie powiadomić o tym wszystkim Chanyeola. Byłem jednak świadomy tego, że milczenie wszystko skomplikuje, a ja nie potrzebowałem dalszych komplikacji.

- Chodzi o Jongdae - powiedziałem, niezbyt pewny, czy te słowa są odpowiednim początkiem rozmowy.

- To znaczy? - zapytał nieco innym tonem Yeol.

Splotłem ręce na torsie, jakbym w taki sposób chciał jak najbardziej odseparować się od Chanyeola. Wzięłem kilka głębszych oddechów i stwierdziłem, że jedynym czego chcę, jest już mieć to za sobą.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz