Rozdział 53

1.8K 330 173
                                    

Kris

Miły wczesny wieczór, kieliszek sherry i niezapłacone rachunki, upchnięte w rogu biurka - cała rzeczywistość mojego zawodu, zamknięta w ścianach ekskluzywnego budynku, na wynajem którego zdecydowanie nie było mnie stać. Zatopione w półmroku biuro, za oknem rozświetlony Seul i ja - siedzący w fotelu i z dumą oglądający najnowsze wydanie. Miało być naszą nadzieją - jeżeli byśmy na nim nie zarobili, cały "Cricet" przestałby istnieć. Wszystko zależało do tego numeru.

Takie było moje życie - jednego dnia kończyłem Akademię Sztuk Pięknych jako artysta pasjonujący się fotografią, następnego odnajdywałem pociąg do dziennikarstwa, a za tydzień kończyłem jako kapitan tonącego statku. Wydawca niesprzedającego się magazynu, skazany na pożyczki do czasu aż nie porzuci marzeń o poprawie sytuacji.

Drgnąłem, słysząc dźwięk telefonu służbowego. Odkąd przestało nam się powodzić na rynku, rzadko ktokolwiek dzwonił na ten numer, więc było to dla mnie nie lada zaskoczeniem. Już prawie zapomniałem, jak brzmiał ten dzwonek.

- Halo? - zapytałem z lekką obawą.

- Dodzwoniłem się do redakcji magazynu Cricet?

- Tak - odpowiedziałem nieco za szybko. - Jak najbardziej.

Po drugiej stronie odpowiedział mi cichy pomruk zadowolenia.

- Świetnie. Potrzebuję pewnej informacji.

- Informacji?

- Informacji - potwierdził. - To znaczy, potrzebuję namiarów na modela z waszej ostatniej sesji.

Poczułem nieprzyjemny niepokój. Namiary na modela? W całej swojej marnej karierze nie spotkałem się z czymś takim.

- Excusez-moi?

- Byun Baekhyun. Model z ostatniej sesji. Potrzebuję namiarów.

- Nie jestem upoważniony, aby udzielać takich informacji - odparłem z całym rzeczowym profesjonalizmem w głosie. - Bardzo przepraszam, ale...

- Siedem milionów wonów.

- Pardon?

- Myślę, że wystarczy, aby spłacić zadłużenie.

Poczułem, jak dłoń, w której trzymałem komórkę, zaczyna mi ciążyć. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw i nie miałem pojęcia, do czego może to zmierzać. Mężczyzna chciał mnie przekupić w zamian za namiary na modela? Może konkurencja zamierzała ukraść mi sprzed nosa obiecujący materiał na gwiazdkę pierwszych stron?

- Nie rozumiem, do czego pan zmierza - wydusiłem.

- Chcę tylko adresu. Może numeru telefonu, nieważne. Wystarczy adres.

- Adres Byun Baekhyuna?

- Dokładnie tak.

- W zamian za...

- Otóż to, siedem milionów wonów.

- To żarty?

Po drugiej stronie zapadło długie milczenie.

- Przelew dotrze do rana. Nie chciałby pan, abym teraz przerwał transakcję, prawda?

- Ja...

- Proszę się nie wahać. Tylko adres.

- Ja... Proszę mi dać moment.

Niepewny tego, co właściwie robię, otworzyłem szufladę i po omacku wysunąłem z niej odpowiednią teczkę, z której natychmiast wysypały się luźne kartki. Adres Byun Baekhyuna. Nie znałem powodu, dla którego ktoś o tak podejrzanie szorstkim głosie mógłby go chcieć, ale nie myślałem teraz o tym. Siedem milionów wonów byłoby jak wybawienie. Cricet mógłby zacząć żyć nowym życiem.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz