Baekhyun
Przebywając w rodzinnym domu Chanyeola, zdarzało mi się doświadczać chwil słabości, kiedy to wszystkie myśli dotyczące mojej własnej rodziny spadały na mnie jak nieoczekiwany grad. Myślałem o mojej matce, którą z własnej woli porzuciłem i o ojcu, który porzucił nas, czując, jak trawią mnie wyrzuty sumienia. Czułem się paskudnie ze świadomością, że to moja decyzja opuszczenia rodzinnego domu do cna rozbiła naszą rodzinę. Nie było już rodziny Byun. Każde z nas żyło osobno i mogłem tylko w myślach prosić, aby moją mamę spotkał taki los, na jaki zasługiwała.
Święta potęgowały poczucie osamotnienia, gdy patrzyłem na radosnych rodziców Chanyeola zakochanych w sobie po uszy, Yoorę i jej narzeczonego oraz te wszystkie rodzinne zdjęcia wiszące nad schodami. Szczerze mówiąc, niczego nie pragnąłem tak bardzo, jak rodziny i jedynie towarzystwo Chanyeola oraz podbudowująca nadzieja na stworzenie własnej pozwalała mi uwolnić się spod nawału przygnębiających myśli.
Drugiego dnia świąt wybraliśmy się na wycieczkę do lasu, gdzie przeszliśmy pieszo niemal trzy kilometry. Byłem padnięty i szczerze mówiąc, dygotałem z zimna, lecz nie odezwałem się ani słowem, nie chcąc popsuć wypadu reszcie. Nie chciałem od nich odstawać. Będąc w rodzinnym gronie narzeczonego, byłem w stanie poczuć to prawdziwe ciepłe uczucie przynależności. Chwilami patrzyłem na panią Park jak niegdyś na własną matkę, a pan Park stawał się dla mnie kimś na wzór ojca, którego ledwie pamiętałem. Nawet Yoora szybko zaczęła traktować mnie z siostrzaną życzliwością, tak typową u szwagierek. I czułem się z tym cholernie szczęśliwy, ponieważ chcąc lub nie, powoli zaczynałem czuć się jak mąż Chanyeola. A szczerze mówiąc, nie było rzeczy, o której marzyłem bardziej.
- Śpisz?
Uniosłem powieki, wyrwany z płytkiego snu.
- Nie - odparłem szeptem, znów zamykając oczy. - A ty?
Usłyszałem cichy śmiech Chanyeola i szelest pościeli, gdy przysunął się bliżej, szczelniej obejmując mnie ramionami. Poczułem jego rozgrzany tors przez materiał bawełnianej koszulki i odruchowo wtuliłem się w jego ciało, co tylko spotęgowało moją senność.
- Chyba miałem zły sen - mruknął z ustami tuż przy moim czole.
- Co ci się śniło? - zapytałem zupełnie odruchowo.
W odpowiedzi westchnął krótko i mocniej wtulił mnie w siebie.
- Nic wartego opowiedzenia, skarbie.
Otworzyłem oczy, zaniepokojony tonem jego głosu, i uniosłem dłoń, by pogładzić palcami widoczny w półmroku kontur jego policzka. Nie miałem siły szacować, która była godzina, ale jedno było pewne - byłem tak zmęczony, że z trudem utrzymywałem otwarte oczy. Nie mogłem jednak zasnąć, czując tę dziwną aurę niepokoju otaczającą Chanyeola.
- To był tylko sen, Channie - szepnąłem, na oślep pieszczotliwie całując jego szczękę. - Idź spać. Chyba nie muszę ci mówić, że duchy nie istnieją.
Zaśmiał się krótko pustym, pozbawionym humoru śmiechem i szybko zamilkł, wcześniej mamrocząc pod nosem coś, czego zupełnie nie zrozumiałem. Przez chwilę leżeliśmy wtuleni w siebie, powoli zasypiając, lecz z płytkiego snu znów wyrwał mnie gwałtowny ruch Chanyeola oraz szelest pościeli.
Na wpół śpiąc, usłyszałem, jak wstaje i stawia parę cichych kroków na drewnianych panelach. Następnie nocną ciszę przerwał dźwięk rozpinanego zamka błyskawicznego i głuchy odgłos grzechoczących o plastik małych elementów. Nawet nie musiałem otwierać oczu, żeby wiedzieć, że Park właśnie wyjmował z torby nieporadnie ukryte przede mną opakowanie tabletek nasennych, by następnie wysypać odpowiednią dawkę na dłoń. Wsłuchałem się w ciszę, w trakcie której przełykał leki, a następnie wrócił do łóżka, miękko wsuwając się pod pościel.
CZYTASZ
Only Boyfriend | ChanBaek
FanfictionDalsze losy bohaterów "Only Whore" oraz dalsze wzloty i upadki głównej pary. Kiedy Chanyeol i Baekhyun wracają z upragnionego wyjazdu czeka ich więcej, niż tylko jedna niespodzianka. Jak Baekhyun poradzi sobie, gdy do wspólnego mieszkania wprowadz...