Rozdział 40

2.7K 413 49
                                    

Chanyeol

Moje dłonie spoczęły na jego drgających ramionach chwilę po tym, jak chłopak z furią cisnął telefonem w materac łóżka.

- Wiedziałem, cholera, wiedziałem, że działo się z nią coś złego.

Jego głos dokładnie obrazował stan, w jakim się znajdował - przerażony, pozbawiony resztek samokontroli i do reszty zrozpaczony. Martwił się, to było pewne. Być może nawet oskarżał się o coś, czemu nie mógł w żaden sposób zaradzić.

- Jeszcze raz, Baek. Powoli i spokojnie - westchnąłem, starając się być tym, który jako jedyny z naszego duetu zachowa zimną krew. - Co się stało?

- Zadzwoniła do mnie i, cholera, ona potrzebuje pomocy, Yeol. Zapytała, czy mógłbym po nią przyjechać i, boże, przecież jest prawie środek nocy!

- Podała ci jakiś adres? - zapytałem, szczerze przejęty całą sytuacją.

Zamierzałem pomóc Kyungri, nawet jeżeli telefon od niej przerwał nam miły, filmowy wieczór, który nieuchronnie zmierzał w kierunku czegoś jeszcze milszego (czego, szczerze mówiąc, oczekiwałem z zapartym tchem). W końcu przyjaciele Baekhyuna byli również moimi przyjaciółmi, a poza tym moja natura nie pozwalała mi pozostawić bezbronnej, ciężarnej kobiety w jakimkolwiek niebezpieczeństwie. Kłóciło się to z moją postawą obronnego samca alfy.

- Mówiła, że jest... Jest pod... Zapomniałem, jak nazywa się to miejsce. W Eunpyeong-gu.

- Wiesz, jak tam dojechać? - zapytałem, pochodząc do szafy, by wyciągnąć z niej parę pierwszych lepszych dresów, jakie wpadły mi w ręce.

- Tak, chyba - mruknął bez przekonania. - Cholera, denerwuję się.

- Spokojnie - posłałem mu łagodne spojrzenie. - Po prostu ubierz się ciepło i jedźmy po nią.

🌻🌻🌻

Eunpyeong-gu było miejscem, do którego nikt nie zechciałby trafić po dwudziestej drugiej. Brudne ulice, obskurne budynki z tynkiem odłażącym od ścian i paskudny odór szmuglowanych w ciemnych alejkach dragów. Miałem spore obawy przed zostawieniem auta w cieniu dużego budynku mieszkalnego naznaczonego tu i ówdzie niestarannym graffiti, jednak zmartwione spojrzenie, które rzucił mi Baekhyun, szybko odsunęło wszystkie niepewności na bok.

- Trzymaj się blisko mnie i nie patrz na żadną osobę, którą miniemy - ostrzegłem, nim opuściliśmy auto.

- Jasne. - Wywrócił oczami i wysiadł jako pierwszy, mocno zatrzaskując za sobą drzwi.

Rzadko bywałem w tych okolicach. Ekskluzywne kluby i kasyna z muzyką na żywo były zdecydowanie lepsze niż to - czysty obraz nędzy, głodu i uzależnień, kwitnących na tle ceglanych budynków. Wiedziałem jednak, że to środowisko nie było Baekhyunowi obce. Wręcz przeciwnie - dorastał w takim miejscu.

Szliśmy krętym, szarym chodnikiem, wyłożonym wyszczerbionymi płytami, kruszącymi się ze starości w otoczeniu budowli, które zdecydowanie były starsze od nas samych. Cała aura dzielnicy budziła we mnie ciąg obaw - począwszy od tej o bezpieczeństwo Baekhyuna, poprzez strach o ciężarną dziewczyną, aż po swoje własne zdrowie i auto pozostawione na niestrzeżonym parkingu.

- To jak szukanie igły w stogu siana - parsknąłem. - Nie mógłbyś po prostu do niej zadzwonić?

- Dzwoniła z budki telefonicznej - odparł Baekhyun, rzucając mi zirytowane spojrzenie.

- Ktoś w ogóle jeszcze z nich korzysta? - mruknąłem bardziej do siebie niż do towarzysza.

W odpowiedzi Baek posłał mi kolejne, zdecydowanie ostrzejsze spojrzenie.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz