Rozdział 32

2.7K 508 163
                                    

Chanyeol

Zwykle nasze leniwe, sobotnie poranki zaczynały się około godziny dziesiątej, kiedy budziliśmy się wtuleni w siebie i długo przed wstaniem dzieliliśmy senne pocałunki. Niestety, tym razem zmuszony byłem przełamać naszą sobotnią rutynę i wstać nieco przed szóstą, by pojechać do biura.

Oczywiście, nie miałem nic przeciwko. Taka była moja praca. Mój ojciec od zawsze był sprawiedliwym człowiekiem, więc mocno trzymał się zasady, że każdy jego pracownik zaczyna od najniższych szczebli, by powoli piąć się do góry. Żadnego szczególnego traktowania. Żadnej faworyzacji. Byłem więc świadomy tego, że zanim obejmę wysokie stanowisko w firmie, będę musiał być dyspozycyjny dwadzieścia cztery na dobę.

- Naprawdę musisz? - jęknął płaczliwie Baekhyun, wtaczając się na moją klatkę piersiową i mocno wtulając.

- Idź spać, skarbie - pogładziłem dłonią jego splątane włosy i uśmiechnąłem się, wiedząc jego zamknięte oczy oraz lekko rozchylone usta. - Wrócę zanim się obudzisz, obiecuję.

- Nie możesz zadzwonić do ojca i powiedzieć, że nagle się rozchorowałeś? - westchnął jeszcze mocniej otaczając ramionami mój tors.

Wiedziałem, że opuszczenie łóżka z sennym Baekhyunem więżącym mnie w silnym uścisku nie będzie łatwe, ale wzywały mnie obowiązki. Nieważne jak bardzo pragnąłem zostać pod ciepłą kołdrą, dzielić z Byunem naszą rutynową serię słodkich pocałunków i przytulać się oglądając poranne programy śniadaniowe, musiałem wyjść.

- Przywiozę ci kawę i coś słodkiego, kiedy wrócę - powiedziałem, kiedy w końcu udało mi się uwolnić spod ramion chłopaka.

Jęknął przeciągle i szczelniej zakopał się pod śnieżnobiałą kołdrą wraz z czuwającym przy nim Rocketem. Dzień był słoneczny i ciepły, choć zima zbliżała się wielkimi krokami. Oczami wyobraźni już wiedziałem nas obrzucających się śnieżkami, bawiących się z Rocketem w świąteczny poranek i jedzących wigilijną kolację w salonie moich rodziców. Uwielbiałem Baekhyuna noszącego moją zimową kurtkę i owijającego się szalikiem aż po same oczy.

W drodze do pracy właściwie nie myślałem o górze dokumentów wymagających przejrzenia i segregacji. Nie myślałem o raportach, szkoleniu nowych pracowników i konieczności wypicia porannej kawy, aby nie zasnąć przed monitorem. Właściwie skupiałem się tylko na tym, aby w drodze powrotnej kupić Baekhyunowi ten głupi kubek karmelowej Macchiato i czekoladową muffinkę, którą zje oskarżając mnie o tuczenie go.

🌻🌻🌻

- Panie Park, pańska kawa.

Oderwałem wzrok od ekranu komputera, zsuwając z nosa okulary i chwytając kubek czarnej espresso, postawioną na biurku przez zawstydzoną sekretarkę. Od dnia, kiedy Baekhyun zachował się wobec niej tak bezpośrednio, że nawet mi odebrało mowę, dziewczyna celowo unikała wszelkich zadań, które zobowiązywałoby ją do towarzyszenia mi sam na sam. Właśnie z tego powodu tuż po zostawieniu kawy na moim biurku wyparowała z pomieszczenia tak szybko, że nie zdążyłem nawet podnieść wzroku, kiedy zamknęły się za nią drzwi.

Upiłem łyk kolejnej już z rzędu kawy i przetarłem oczy rzucając ulotne spojrzenie ekranowi telefonu, wzdychając na widok godziny. Trzynasta piętnaście. Powinienem skończyć już godzinę temu, a przynajmniej taką miałem nadzieję.

- Proszę - odezwałem się nagle, wyrwany z transu, słysząc pukanie do drzwi.

Mój ojciec wszedł do mojego biura z pogodnym uśmiechem i rozejrzał się wokół z podziwem.

- Widzę, że już się urządziłeś.

Trudno było nazwać to urządzeniem się, ponieważ jedynym, co zrobiłem w tym biurze było przesunięcie jednej z szafek pod przeciwległą ścianę i powieszenie paru certyfikatów ze studiów za biurkiem, ale cóż. Och, przyniosłem też swój własny kubek do kawy, ponieważ średnia espresso z firmowego automatu nie smakowała tak tragicznie, tylko gdy piłem ją z naczynia, będącego prezentem od Baekhyuna.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz