Rozdział 2

702 46 3
                                    

Bardzo długo mijał mi lot. Nie mogłam się zdrzemnąć z faktem że obok mnie siedzi
Jacob. Ten Jacob na którego koncercie rok temu byłam w Wiedniu na VIP i w Warszawie na Inner Circle.

Cholerny zbieg okoliczności niech ktoś mnie uszczypnie błagam.

Jak zawsze byłam bardzo odważna to tak teraz nie mogłam nic powiedzieć bo byłam w szoku.

Z moich przemyśleń wyrwała mnie moja rodzicielka.

-  Megg, chcesz iść usiąść obok nas ?? Mamy wolne miejsce obok siebie.

- Nie mamo tutaj jest okej. Trochę się zdrzemnę. - mrugnęłam do niej porozumiewawczo.

Kobieta chrząknęła, aby zwrócić uwagę Sartorius'a. Dobrze go znała i wiedziała, że za nim szaleje. W końcu to ona woziła mnie razem z tatą na te koncerty i wydawała na nie kupę kasy, tylko po to, żebym mogła go zobaczyć.

Gdy szatyn się odwrócił i spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy, ona mu tylko pomachała mówiąc cicho „Hi".

Nie znam cię kobieto.

- Hi... - odparł Jacob uśmiechając się do mojej mamy a potem spojrzał na mnie i odwrócił się z powrotem do szyby.

Zaśmiałam się nerwowo i machnęłam rękami próbując dać jej do zrozumienia, żeby sobie poszła.

- Okej już idę. - mruknęła po Polsku i wróciła na swoje miejsce.

Oparłam głowę o siedzenie, zamknęłam oczy i wypuściłam lekko powietrze z ust, jakbym je cały czas wstrzymywała. To była chyba najbardziej stresująca sytuacja w moim życiu.

Ogarnij się mogło być gorzej. Mogła zacząć do niego gadać coś więcej i pokazywać mu twoje zdjęcia z meet&greet. - pomyślałam próbując się uspokoić.

Stwierdziłam, że zawsze odstresowuje mnie muzyka, więc wyjęłam telefon i słuchawki z plecaka, który był wciśnięty między moje nogi a siedzenie.

Oczywiście znając mojego pecha nie wsadziłam do końca słuchawek i piosenka BINGO zabrzmiała w całym samolocie, przynajmniej tak mi się wydawało.

Czemu ja? Czemu słucham tak głośno muzyki?!

Jacob parsknął śmiechem a ja zawstydzona, odrazu wsadziłam lepiej końcówkę od słuchawek i przełączyłam piosenkę tak, aby Jacob widział że, nie słucham jego piosenek.

Zasnęłam. Spałam dobrą godzinę. Gdy się obudziłam na szczęście lądowaliśmy. Najbardziej stresujący lot w moim życiu nareszcie minął.

Jacob's POV
Nie chciałem wracać z Europy do domu. Myśl, że będe musiał iść do szkoły dla normalnych nastolatków mnie przytłaczała. Moi rodzice stwierdzili że powinienem mieć normalne życie nastolatka, a nie jeżdżenie w trasy i bycie cały czas poza domem. Uznali, że powinienem spotykać się z ludźmi poznać przyjaciół i zacząć się uczyć jak normalny nastolatek W SZKOLE A NIE PRZEZ INTERNET.

Trasy będą się odbywać głównie w wakacje, albo małe koncerty w weekendy.

Jeszcze gorsze było to, że ten idiota Matt nie wykupił nam business classy i musiałem lecieć z Drakiem na zwykłych biletach. W dodatku pomiędzy mną, a Dreakiem miał ktoś siedzieć.

Miałem strasznie zły humor. Całe szczęście obok mnie siedziała bardzo ładna blondynka z niebieskimi oczami. Była śliczna i nie mogłem oderwać od niej wzroku, nie mam pojęcia czemu.

Gdy podeszła do nas uśmiechnięta kobieta odrazu wiedziałem, że to ktoś z jej rodziny, więc odwróciłem się w stronę okna. Słyszałem, że rozmawiają w jakimś nie zrozumiałym dla mnie języku.

Ja mam serio takiego pecha, że ona nie mówi po angielsku?!

Nagle usłyszałem ciche „Hi" w pierwszej chwili myślałem, że to nie do mnie, ale gdy nikt nie odpowiadał odwróciłem się, aby ogarnąć sytuację.

Prawdopodobnie mama blondynki machała mi.

Urocze.

Odpowiedziałem uśmiechając się i z powrotem odwróciłem się do okna. Słyszałem jeszcze jakieś szelesty i szepty od dziewczyny siedzącej obok, po czym kobieta odeszła a młoda wypuściła z ulgą powietrze.

Nagle usłyszałem moja piosenkę dudniącą z jej telefonu. Nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem.

Five thousand miles ~ J.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz