(Pamiętajcie, aby zostawić komentarz ☺️)
Kiedy byliśmy już na miejscu, zaczęliśmy wychodzić z auta i wypakowywać swoje walizki o dziwo jako jedna dziewczyna z grupy miałam dwie walizki, reszta chłopaków miała po jednej.
Pobiegłam po wózek na bagaże i przyprowadziłam go pod samochód. Jacob zapakował na niego moje i jego walizki. Chłopaki wieźli swoje, więc nie potrzebowali wózka. Podziękowaliśmy pani Sartorius, ona wtuliła się w swojego syna.
Stała z nim tak dobre trzy minuty dlatego postanowiłam przerwać.
- Muszę go pani porwać, ale za tydzień oddam obiecuję - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Ah dziecko ty mi go zabrałaś i raczej już nie oddasz - zaśmiała się smutno i przyciągnęła mnie do wspólnego przytulasa.
Wspominałam, że uwielbiam tą kobietę?
- Okej mamo my na serio musimy już iść - syknął Jacob próbując wyrwać się z naszego uścisku.
- Dobrze, dobrze - odpowiedziała kobieta. - Bawcie się dobrze i pamiętajcie, że ja nie chce być jeszcze babcią - mrugnęła do nas na co ja się zarumieniłam.
Jacob chwycił za wózek i skierowaliśmy się do wejścia, gdzie za szybą czekali już na nas chłopcy.
- Zobaczymy - odkrzykuje chłopak, przyciągając mnie do siebie.
- Chwila... - wyplątuje się z uścisku szatyna i postanowiłam jeszcze raz uścisnąć matkę chłopaka. Podbiegłam do niej i mocną ją przytuliłam - Dziękuję, bardzo dziękuję - mruczę w jej ramię.
- Za co ty mi dziękujesz? - śmieje się kobieta.
- Jest pani jedną z najbliższych mi osób - odpieram dalej ją przytulając.
- Oh skarbie - śmieje się przytulając mnie jeszcze bardziej.
- Normalnie to bym nie przerywał takiego kochanego widoku, ale Megg spóźnimy się - chłopak złapał mnie za rękę.
- Jeszcze raz bardzo dziękuje Pani Sartorius - uśmiechnęłam się i zaczęłam znowu podążać ku wejściu.
- Uważajcie na siebie, Jacob napisz jak dolecicie do nowego jorku i Megg na przyszłość mów mi Pati.
- Dobrze mamo - syczy Jacob przewracając oczami.
****************************************
- Jezu nareszcie! - krzyknął z niezadowoleniem Mark. - Co wy tak długo tam robiliście? - nie czaka na odpowiedź tylko dogania Huntera, który już dawno był pod taśmą, gdzie oddaje się bagaż.
- Cieszę się, że dwie najważniejsze kobiety w moim życiu mają ze sobą tak dobry kontakt wiesz? - wyszeptał mi do ucha Jacob.
- A co z Caroline? - parskam śmiechem.
- No dobra mam trzy najważniejsze kobiety w moim życiu - uśmiecha się i łapie mnie za rękę.
*****************************************
Po oddaniu bagaży skierowaliśmy się w stronę security czyli miejsca, gdzie po sprawdzeniu biletów sprawdzą nas i nasze plecaki.- Ej a co jak coś zapiszczy? - pyta Mark.
- No to cię wezmą na tak zwaną stronę i będą cię osobno sprawdzać - odparłam.
- Pierwszy raz kurwa samolotem lecisz? - przewraca oczami Hunter.
- No nie - wzrusza ramionami blondyn. - Ale już dawno nigdzie nie leciałem.
- A masz jakieś prochy? - pyta Jacob.
- A zabiorą mi je?
- Tak! - krzyknęłam równo z chłopakami.
- Taki żarcik - mruga do nas.
Po oddaniu bagaży mieliśmy czas dla siebie. Oczywiście ja jak to ja musiałam pochodzić po sklepach z kosmetykami. Co jak co, ale na lotnisku oryginalne kosmetyki są dużo tańsze.
Ciągnęłam za sobą mojego chłopka, który nie był zbytnio tym faktem ucieszony.
- Ej, chodźmy jeszcze na dział z perfumami - zadecydowałam wrzucając do koszyka najnowszy tusz z benefit'u.
- Mogę iść do chłopaków? - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Nie! Musisz mi pomóc wybrać perfumy. - cmoknęłam go w policzek, a on przewrócił oczami.
Podeszłam do regału wypełnionego perfumami, różnych firm. Zaczynając od tańszych aż po najdroższe Gucci, Versace, Louis Vuitton lub Armani'ego.
Wyjęłam pasek papieru z pojemnika i napsikałam na niego próbką Gucci. Ostatnio wypuścili serie perfum lżejszych. Zawsze były dla mnie zbyt mocne.
- Ok biorę te. - mruknęłam po chwili zastanowienia.
- Jesteś pewna? - spojrzał na mnie Jacob i pokazał na tabliczkę z ceną. - Za 150 ml musisz wywalić 200$.
- No i co? - parsknęłam śmiechem. - Nie ja zarabiam na swoje utrzymanie. Rodzice przelewają mi na konto co miesiąc 1000$ - wzruszyłam ramionami. - Nie spędzają ze mną czasu ani się mną nie interesują to niech płacą za moje zachcianki.
- Okej ja tylko zapytałem. - uśmiechnął się chłopak. - Przynajmniej zawsze ładnie pachniesz. - mruknął odsłaniając moje włosy z szyi.
Po chwili poczułam lekkie muśnięcia. Boże jeszcze nigdy nikogo tak bardzo nie pragnęłam jak w tej chwili.
Chwila co? Co się ze mną dzieje?
Widzę, że jednak to czytacie 😂 Może jest to około 10 osób, ale będe pisać nawet tylko dla nich 😂
Megg Xoxo
CZYTASZ
Five thousand miles ~ J.S
Fanfiction15 a w dalszych rozdziałach 16 letnia Megg Rose, dzięki zmianie zamieszkania poznaje wówczas 17 letniego Jacoba Sartorius'a. Ich życie bardzo się zmienia, kiedy zaczynają kumplować się z całą paczką młodych gwiazd zaczynając od Marka Thomas'a, Hunte...