Rozdział 28

370 32 9
                                    

- I co?! - syczy Jacob.

- O nieee... boje się ! - płacze Kate.

- Nie masz czego się bać o odpieram ze spokojem.

- Coo?? - Mark spogląda na mnie niespokojnym wzrokiem.

- Kate NIE jest w ciąży!!!!! - wydzieram się, wyrzucam test i biegnę przytulić Jacob'a.

Czemu nie przytulam Kate?


- Panie Boże dziękuje!! - blondyn podszedł do Kate i namiętnie ją pocałował!

- Halo, Halo nie za ostro? - pytam spoglądając na parę.

- Właśnie zaraz dostaniecie ochrzan! - mówi ostrym tonem Jacob.


Ughhhh uwielbiam jak jest taki stanowczy! Zaraz co?


- Siadać na kanapie i macie przesrane! - warczę udając poważną.


Moi przyjaciele posłusznie usiedli na kanapie i spojrzeli na mnie.


- A więc...

- Jak mogliście się ruchać bez gumki? - przerywa mi ten przystojny kretyn.

- Nie przerywaj mi, kurwa. - warczę w jego stronę.

- Dobrze, przepraszam. - cmoknął mnie w czoło.

- Jak w ogóle mogliście się pieprzyć ?! - krzyczę.

- No, normalnie... - odpiera Mark jakby to było zwykłe klaśnięcie w dłonie.

- Ja pierdziele! Mark ! Kate ma 16 lat !! Co jakby serio zaszła w ciążę? - piorunuje blondyna wzrokiem.

- Ja też tego chciałam, nie tylko on. - mruczy Kate.

- No okej. Sprawa zamknięta. - decyduję.

- Kate masz zakaz ruchania się przed 17, rozumiesz?!

- Tak, tato. - odpowiada i uśmiecha się lekko.

- Nie mów do mnie tato. - śmieje się szatyn.

- No ale tak się zachowujesz. Jak mój ojciec. - Kate wyrzuca ręce w powietrze.

- Zacznijmy od tego, że twój ojciec by cię z domu wypierdolił a Mark'a zajebał jakby się dowiedział - stwierdza Jacob.

- Ale się nie dowie. - uśmiecha się Mark.

Szatyn podchodzi do mnie i mocno mnie przytula. Potem szepcze mi do ucha:

- Dla naszych dzieci też będziesz taka stanowcza i ostra? - pyta gryząc mnie w płatek ucha.

- Nie mów mi o dzieciach przez najbliższe 5 lat. - odpowiadam śmiejąc się.


Kate i Mark patrzą na nas pytającym wzrokiem.

- Patrz jacy są zgodni - znowu szepcze mi do ucha szatyn a ja już nie wytrzymuje i wybucham śmiechem.


****************************************


- Gdzie jest ten pieprzony samolot?! - warczę spoglądając na ekran przylotów.

- Nie denerwuj się bejbe - spogląda na mnie uśmiechając się słodko.

- Bejbe, bejbe, bejbe ouuuuu!!! - wyję w odpowiedzi.

- Bejbe, bejbe, bejbe nołłł!!!! - wydziera się jeszcze głośniej Jacob.


Darliśmy się na całe ryje. Na koniec wybuchliśmy głośnym śmiechem.


Uwielbiam tego człowieka naprawdę.


- Jacob ludzie się na nas dziwnie patrzą. - przyznaję obracając się w okół siebie, spoglądając na innych.

- No i co? - pyta i zaczyna kręcić się w okół własnej osi z głową zadartą to góry. - Macybeniaaaaaaaaa - wydarł się na cały głos.


Zanim skończył zamknęłam mu japę, całując go.


- Cicho! - zaczęłam się śmiać dalej ustami przy jego ustach. - A tak w ogóle to kocham tego vine!

- Serio? Widziałaś? Boże to było tak dawno. - odpowiada śmiejąc się.

- Gdzie Cameron? - pytam zmieniając temat.

- Poszedł po picie. - wzrusza ramionami.


Odwróciłam się i zobaczyłam Cameron'a, który stoi jak wryty i się na nas gapi.


- Cameron, co ci? - pytam śmiejąc się.

- Przepraszam, do mnie pani mówi? Znamy się? - udaje zaskoczonego.

-Coo?? - parska śmiechem Jacob.

- Nie przyznaje się do was. Do wariatkowa was trzeba wysłać a nie szwendać się po miejscach publicznych.

- Ok to w takim razie my też się nie przyznajemy do ciebie. - odpowiadam i biorę Jacoba pod rękę. - Prawda kochanie? - pytam, lecz chłopak nie zdąża mi odpowiedzieć.


W tej chwili usłyszeliśmy piski jakiś dziewczyn, które od razu podbiegły do mnie i chłopaków.


- O nie... - wzdycha Cameron, gdy zauważa stado.





Okazało się, że są to fanki Jacoba i Camerona. Niektóre patrzyły na mnie z nienawiścią a inne zapraszały do wspólnego zdjęcia z Jacob'em oraz Cameron'em.

Po nie całych 10 minutach, wszystkie fanki rozeszły się.


- Gdzie jest ten pieprzony samolot? - zapytałam, bo miałam już dosyć czekania. Chciałam zobaczyć Alice.


Cameron sprawdził godziny przylotów. Powiadomił mnie, że samolot już wylądował. Stanęliśmy przy bramkach, które odgradzały drzwi. Przez te drzwi wychodzili ludzie po odebraniu swoich walizek z taśm.

Nagle zobaczyłam jak przez drzwi wychodzi szczupła, o jasnych blond włosach dziewczyna. Miała biały t-shirt z czerwonym napisem levis. Czarne leginsy i vansy old-school. To Alice na pewno!! Tak byłyśmy ubrane jak leciałyśmy razem do Grecji.


- Alice !! - udarłam się. Dziewczyna odwróciła się.

- Gosia!!

- Go co? - pyta Cameron ze zdziwieniem.

- Gosia. - wydukał mu w odpowiedzi Sartorius. - Nie wnikaj. Kiedyś ci wytłumaczy.


Pobiegłyśmy do siebie i od razu się przytuliłyśmy. Ona rzuciła swoją walizką. Przytulałyśmy się dobre 10 min, tarzając się po ziemi.


- Dziewczyny, może już pójdziemy? Moja mama czeka w aucie - zaproponował Jacob patrząc na nas.


Wstałyśmy z ziemi i otrzepałyśmy się z brudu. Alice poprawiła włosy i podała rękę Jacob'owi.


- Alice - uśmiechnęła się.

- Jacob. Miło mi cię poznać Alice. Dużo o tobie słyszałem.

- Serio?! - śmieje się nerwowo.


Alice's POV

OMG!!! Tak dawno się nie widziałam z Gosią!! I jeszcze Jacob o mnie słyszał chyba zemndleje!! Rok temu miałam na niego mega szał, więc mam podjarkę. Dałam sobie z nim spokój jak usłyszałam, że Gosia z nim jest. Troszkę zazdro , ale cieszę się z jej szczęścia. Cameron ahhh szkoda strzępić ryja. Takie cudooo !!! Postanowiłam się z nim przywitać.

- Alice - uśmiechnęłam się do bruneta.

- Cameron - odwzajemnił uśmiech.

Five thousand miles ~ J.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz