- Zjecie? - zapytała, wskazując na naleśniki.
- Z wielką chęcią. - odpowiedział Jacob.
Usiedliśmy do stołu. Po 15 minutach byliśmy najedzeni i odeszliśmy do mojego pokoju. W między czasie podziękowaliśmy mojej rodzicelce.
Zamknęłam drzwi pokoju i od razu usłyszałam pytanie:
- A więc...... dużo o mnie opowiadasz?? - poruszył komicznie brwiami.
- Powiedziałam tylko, że mam chłopaka i ma na imię Jacob - parsknęłam śmiechem.
- Ahaammm... Jasneee ...
Podeszłam do niego i zakryłam jego usta swoimi rękami.
- Nie lubię jak robisz ten swój sarkazm i przeciągasz litery w wyrazach.
Jacob zdjął moje ręce z jego ust i powiedział:
- Serioooooooo??
- Awww zamknij japę - pocałowałam go.
Chłopak rzucił się na moje łóżko i od razu musiał coś powiedzieć.
Czy ten człowiek nie może być cicho na chodź jedną krótką chwilę?! - pomyślałam .- Ale i tak go kocham.
- To co dzisiaj robimy?
- A ja wiem?? Ja podobno jestem chora a ty spierdoliłeś ze szkoły. - zaśmiałam się cicho.
- A No tak zapomniałem.
- Ej a co z zaległościami?
- Z jakimi zaległościami? - zapytał ze zdziwieniem szatyn, obracając głowę ku mnie, ponieważ wcześniej patrzył w sufit, ja natomiast siedziałam na obrotowym fotelu do biurka.
- No ja nas dzisiaj w szkole nie było to musimy nadrobić wszystkie lekcje co nie?
- Nie - parsknął śmiechem. - Kto ci tak powiedział?
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć że w Ameryce jak nie chodzisz do szkoły to nie musisz potem nadrabiać wszystkiego w domu, prawda?
- Właśnie to chce ci powiedzieć.
- Ahh to super - uśmiechnęłam się.
Po nie całych 5 minutach, ja i Jacob siedzieliśmy na telefonach, to zdecydowanie nie jest to co dawniej. Wiecie o co mi chodzi, przyzwyczailiśmy się do siebie. Dawniej jak się spotykaliśmy żadne z nas nie używało telefonu, woleliśmy patrzeć na siebie nawzajem, Jacob ciągle mnie gdzieś zabierał. Teraz tego nie ma.- Jacob...
- Mhm...?
Zeszłam z krzesła i podeszłam do łóżka, dałam znać chłopakowi, żeby się przesunął bo mam zamiar położyć się koło niego. On nie zareagował.
- Jacob! - powiedziałam trochę głośniej.
- Mhm...? - mruknął nawet na mnie nie spoglądając.
- Ja pierdziele Jacob!!!- wrzasnęłam.
- Jezu, no co? - zapytał teraz już na mnie patrząc, ale dalej trzymając telefon w rękach.
- Nie jestem Jezusem. Przesuń się.
Chłopak przesunął się, lecz dalej patrzył w telefon. Wyrwałam mu go.
- Ej ej jej !! Co ty robisz?!
- Zabieram ci telefon - wzruszyłam ramionami. - Nie oddam go dopóki ze mną nie porozmawiasz. - wyłączyłam telefon, wstałam z łóżka i wrzuciłam go do kieszeni bluzy zawieszonej na krześle.
- Tak?! Tak się bawimy? Okej.
Chłopak podszedł do mnie i popchnął mnie na łóżko. Potem rzucił się na mnie...
CZYTASZ
Five thousand miles ~ J.S
Fanfiction15 a w dalszych rozdziałach 16 letnia Megg Rose, dzięki zmianie zamieszkania poznaje wówczas 17 letniego Jacoba Sartorius'a. Ich życie bardzo się zmienia, kiedy zaczynają kumplować się z całą paczką młodych gwiazd zaczynając od Marka Thomas'a, Hunte...