Rozdział 47

92 5 4
                                    

- Dagmara?! - wrzasnęłam na co dziewczyna spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, ale potem odrazu się rozpromieniła. 

- Gosia?! - również krzyknęła i potrącając Marka, który zaczął się krztusić podbiegła do mnie, przytulając mnie. 

- Jezuu, tak dawno cię nie widziałam! Pewnie z 3 lata! - odparłam odrywając się od dziewczyny.

- Taaakk! Ostatni raz widziałyśmy się na koncercie... - przerwała rozglądając się po pokoju. 


Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem i z tym samym wyrazem twarzy. Widać było, że oczekują jakichkolwiek wyjaśnień. 


- O ja pierdole! Sartorius! - krzyknęła brunetka klnąc po polsku, z resztą cała nasza rozmowa była w języku Polskim, więc oprócz nas zrozumiała ją tylko Alice. 

- Um no tak - zaśmiałam się nerwowo i postanowiłam przedstawić jej moich znajomych. - Mogę mówić po angielsku, żeby te debile ogarnęli co mówię?

- Tak, tak - odparła mierząc wszystkich wzrokiem. 

- To tak, to jest mój chłopak Jacob, którego napewno znasz - parsknęłam śmiechem. 


Zapomniałam wspomnieć, że ja i Dagmara zaczęłyśmy kumplować się przez internet, póżniej spotkałyśmy się na koncercie Jacob'a w Warszawie. Miałam wtedy innera, a ona meet&greet. To był cudowny koncert, później długo planowałyśmy wspólnego innera, ale wyjechałam do stanów i nasz kontakt zaczął się urywać. 


- Wy jesteście razem? - spojrzała kolejno na mnie to na Jacob'a. 

- No tak - uśmiechnął się Jacob, otaczając mnie rękami w okół tali. 

- Jezu musze się przyzwyczaić, że do mnie gadasz jako normalny człowiek, a nie jako gwiazda - oddała uśmiech - A tak wracając to zawsze wiedziałam, że będziecie razem. - mruknęła na co Jacob podał jej pytające spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się i położyłam palec na ustach, aby dać jej do zrozumienia, żeby nic więcej nie mówiła. Po czym wybuchnęłyśmy śmiechem. 

- Dobra dalej, to jest Alice ją znasz, bo była z nami na koncercie. To jej chłopak Cameron, to jest Hunter i Mark, ale mam wrażenie, że ich nie muszę ci przedstawiać. 

- No, może jej nie trzeba nas przedstawiać, ale nam ją by się przydało - wzruszył ramionami Mark. 

- Ok, więc to jest moja najlepsza internetowa koleżanka, utrzymywałyśmy kontakt prawie przez rok, ale wyjechałam do USA i przestałyśmy ze sobą pisać.

- A o jaki koncert wam chodziło? - pyta blondyn nie dając za wygraną.

- Lol, skąd wiesz, że chodzi o koncert skoro gadałyśmy po Polsku? - pyta Dagmara posyłając mu podejrzliwe spojrzenie.

- Po prostu się domyśliłem - wzruszył ramionami. - Słowo koncert po polsku brzmi bardzo podobnie jak po angielsku.

- Wow! Mark'ey może jakbyś został tu na dłużej to zaczął byś się dogadywać. Bystry jednak jesteś - parsknął śmiechem Hunter. 

- Ugh zamknij się! - oburzył się Thomas. 

- Dobra musimy iść do pokoi. Miło było - przerwał Cameron. 

- Dagmara masz ten sam numer co kiedyś? - zwróciłam się do dziewczyny. 

- Tak i mieszkam w domku numer 5 na pierwszym piętrze, pokój numer 25. 

- Ja i Alice mamy pokój numer 28, Jacob i Mark 29, a Cameron i Hunter 30 - odparłam ciągnąć za sobą walizkę, bo wszyscy ruszyli już w kierunku naszego domku. 


Kiedy, wyszliśmy z lobby, które było zarówno domkiem numer 1, zobaczyłam ogromny basen, który napewno był dosyć mocno podgrzany bo, woda bardzo parowała. Minęliśmy basen i skierowaliśmy się w stronę jednego z sześciu drewnianych domów. 


- Witamy w naszych skromnych progach domku numer pięć! - krzyknęła Dagmara otwierając nowoczesne drzwi wejściowe. 


Odrazu co rzucało się w oczy to dwie ogromne kanapy, kominek nad którym wisiał telewizor i mały blat kuchenny z lodówką i mikrofalówką, ale bez kuchenki, bo każdy posiłek miał być serwowany na stołówce. Podeszłam do schodów i zaczęłam wynosić swoją walizkę. Każdy zrobił to samo, a Dagmara wzięła jedną walizkę od Jacob'a, pewnie stwierdziła, że nie da rady z dwiema. 

Kiedy byliśmy już na pierwszym piętrze Mark zaczął dyszeć i "ocierać pot z czoła".


- Słaba kondycja huh? - parsknęłam śmiechem w stronę chłopaka. 

- Ugh skończ - syknął. 

- Nie martw się jak wrócimy do domu to zaczniemy razem chodzić na siłownię. - uśmiechnęłam się, opierając o przedłużoną balustradę schodów i spojrzałam w dół. Było stamtąd widać salon i część kuchni. 

- Jakby chciał ktoś wiedzieć, ten pokój jest mój - pokazała Dagmara na jedne z trzech drzwi. 

- No i mój - uśmiechnęła się blond włosa dziewczyna wychodząca z ich pokoju. - Może mnie przedstawisz? - mruknęła dalej sztucznie się uśmiechając w stronę Dagmary.

- Um jasne - przewróciła oczami - To jest moja koleżanka Nina - wskazała na dziewczynę.

- Widzę tu same sławne osoby - parsknęła śmiechem. - Jacob Sartorius, Cameron Dallas, Mark Thomas - zaczęła wyliczać. - Ale was nie znam - spojrzała na mnie i na Alice.

- Jestem Megg - uśmiechnęłam się. - A to jest moja kuzynka Alice - wskazałam na blondynkę, która nie była jakoś wielce zadowolona, że poznaje kogoś nowego. 

- Cześć - mruknęła. 

- Mi też miło poznać - odparła Nina, mierząc chłopaków wzrokiem. 

- Dobra wasze pokoje są na górze, Megg jeżeli będziecie czegoś potrzebować dzwoń - rzuciła szybko Dagmara i chwyciła mocno Ninę za ramię. - My musimy posprzątać pokój, bo za chwile będziemy mieć pewnie kontrole czystości. Paa! - krzyknęła i wciągnęła blondynkę do pokoju trzaskając drzwiami. 

- To było dziwne - stwierdził Mark wnosząc walizkę po kolejnych schodach na drugie piętro. 


Five thousand miles ~ J.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz