#22 Pero

502 86 18
                                    

Kamil zjawił się po kilkunastu minutach, uśmiechnął się do mnie, ale widziałem, że czymś się martwił. Nie chciałem go o wszystko wypytywać, więc po prostu wsiadłem. Spoglądał na mnie kątem oka jakby mnie o coś oskarżał, ale oczywiście nie miałem zielonego pojęcia o co i czy w ogóle dobrze odczytuje sygnały z jego strony.

- Gdzie chcesz jechać na zakupy? - zapytał.

- Nie wiem, zabierz mnie gdzieś gdzie zawsze je robiliśmy.

Kiwnął głową, kiedy był skupiony na drodze przed nami mogłem mu się przyjrzeć z boku. Kamil wyglądał tragicznie, jakby od kilku dni nie spał. Na jego twarzy pojawił się zarost, lekko napuchnięte oczy, chyba dużo płakał. Ciężko było siedzieć obok niego i wiedzieć, że jest się osobą, przez którą z jego oczu płyną łzy. Było mi ciężko z tym, że niczego nie pamiętam, ale jemu musiało być strasznie trudniej. On to wszystko pamiętał, a teraz ja byłem wobec niego chłodny i obojętny. Cała miłość zniknęła, Kamil przebywał ze mną, bo liczył, że wreszcie się ocknę, ale ja już powoli sam przestawałem w to wierzyć.

To nie było już moje dawne życie, byłem całkiem nową osobą. Zaczynałem zdawać sobie sprawę z tego, że powinienem ułożyć sobie życie na nowo. Nie chciałem nikogo krzywdzić, ale wybory mają to do siebie, że kiedy wybierzesz jedną opcję, drugą musisz porzucić. Porzucenie drugiej opcji wiązało się ze skrzywdzeniem jednej z dwóch osób. Był Kamil i była Mina, ale byłem też ja, rozdarty między nimi. Zbliżał się dla mnie trudny czas, najbliższe dwa tygodnie miały mi dać odpowiedź na moje pytania, najbliższe dwa tygodnie miały mi pomoc wybrać. Nieważne kogo wybiorę, ta druga osoba i tak będzie cierpieć.

Dojechaliśmy do wielkiego supermarketu, Kamil zaparkował i wysiadł z auta, podszedł otworzyć mi drzwi. Kiedy wysiadłem pocałowałem go w policzek, kilka osób na nas spojrzało, ale nikt nic nie powiedział. Kamil zerknął na mnie lekko zdziwiony. Chyba się tego nie spodziewał, ja też w sumie tego nie planowałem. Tak jakoś wyszło, kiedy otworzył mi te drzwi poczułem, że muszę to zrobić, że może to mały gest, ale w jego oczach będzie znaczył bardzo dużo.

Ruszyliśmy na wielkie zakupy, mama spisała mi wszystkie potrzebne rzeczy na kartce, łącznie znajdowało się na niej jakieś 50 produktów. Głównie żywność, ale na liście był też jakiś płyn do naczyń o nazwie Kraft, nie wiem czemu, ale ta nazwa mi się z czymś kojarzyła, jednak nie mogłem sobie przypomnieć z czym. Kiedy wszystkie rzeczy znalazły już swoje miejsce w koszyku skierowaliśmy się do kasy. Zapłaciłem za wszystko i mogliśmy wracać do mnie. Oczywiście tylko na chwilę. Kamil szybciej powiedział, że ma dla nas już jakieś plany.

- Kamil, miło cię znowu widzieć - powiedziała mama, gdy weszliśmy do domu - Dziękuję, że zrobiłeś z Peterem zakupy. Powoli musi wracać do szarej codzienności i wykonywać tak proste czynności.

- Mamo przestań... - przewróciłem oczyma.

- Nie ma sprawy, naprawdę bardzo mi miło, że mogłem pomóc, przy okazji spędziłem z Peterem trochę czasu, więc dla mnie to była przyjemność.

Położyłem wszystkie zakupy na stole, a potem odwróciłem się i skierowałem się w stronę drzwi. Mama zauważyła gdzie idę i krzyknęła:

- Zaraz, zaraz Peter gdzie ty się wybierasz?

Kamil spojrzał na nią i odparł:

- Niech się pani nie martwi, porywam pani syna na jakiś czas. Jak mi się znudzi to go oddam, więc tak szczerze pewnie już pani go nigdy w życiu nie zobaczy. 

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz