#7 Kamil

565 87 2
                                        

Kiedy tylko odłożyłem telefon zerwałem się na równe nogi. Pero odzyskał przytomność, moje modły zostały wysłuchane, byłem tak szczęśliwy, chciałem od razu do niego jechać i powiedzieć mu jak strasznie mi go brakowało, jak bardzo nas wszystkich wystraszył.

Wyjechałem z domu i już po chwili wylądowałem w korku, nie miałem czasu na czekanie aż wszyscy ruszą. Zaparkowałem na pierwszym, wolnym miejscu. Wysiadłem z auta i zacząłem biec przed siebie, chciałem być w szpitalu jak najszybciej, więc biegłem tak szybko jak tylko potrafiłem.

Kiedy dotarłem już do szpitala Domen i Cene próbowali mnie powstrzymać przed wejściem na salę, ale odepchnąłem ich na bok.

- Zanim tam wejdziesz, musisz najpierw o czymś wiedzieć - zaczęli, ale ja ich nie słuchałem.

Otworzyłem drzwi i podbiegłem do łóżka Petera, spojrzał na mnie znużonym wzrokiem, w ogóle nie zareagował na mój widok, jakbym był kimś kogo nawet nie zna. Przytuliłem go i wyszeptałem:

- Pero tak się cieszę, że już się wybudziłeś. Tak strasznie za tobą tęskniłem. - odsunąłem się i w jego oczach zobaczyłem pustkę, nie było tam nic. Jakby w środku nie było Petera.

Spojrzał na mnie, zmierzył mnie od góry do dołu i cichym głosem zapytał:

- Kim ty jesteś? I kto to jest Pero?

Zaśmiałem się, Peter lubił żartować, ale w tej sytuacji mógłby się powstrzymać, przecież on się dopiero co obudził, jeszcze kilka godzin temu modliłem się, żeby w ogóle przeżył.

- No jak to kto to jest Pero, przecież to ty. Nie udawaj, że mnie nie poznajesz, to ja Kamil, mieszkamy razem 2,5 roku, od 3 lat jesteśmy parą, nie udawaj, że zapomniałeś. - odparłem.

Pero spojrzał na szklane drzwi za którymi stała jego mama, jakby szukał potwierdzenia moich słów. Jego matka kiwnęła głową, wtedy spojrzał z powrotem na mnie i beznamiętnym tonem oznajmił:

- Nie pamiętam cię, nic nie pamiętam.

Spojrzałem na niego zdziwiony, czekałem aż się zaśmieje, aż powie, że to tylko jeden wielki żart, ale Peter nie wyglądał jakby robił sobie ze mnie jakieś jaja. Pero był poważny, Pero mówił prawdę.

- Mógłbyś wyjść i zawołać tu moją mamę? Chciałbym z nią porozmawiać. - poprosił.

Kiwnąłem głową i skierowałem się do wyjścia, przekazałem wiadomość jego matce, od razu do niego poszła. Usiadłem na ławce w poczekalni, po chwili podeszli do mnie bracia Petera, poklepali mnie po plecach. Domen się odezwał:

- Chcieliśmy ci powiedzieć, ale w ogóle nas nie słuchałeś. Pero stracił pamięć, nic nie pamięta. Ma tam jakieś przebłyski, bo mówi, że skądś kojarzy mamę, ale reszta to dla niego czarna magia. Naprawdę mi przykro Kamil, wiem jak to musi cię boleć. Lekarze mówią, że być może kiedyś odzyska pamięć, być może i kiedyś to słowa klucz.

Najważniejsze, że Pero żyje - pomyślałem. Moje modlitwy zostały wysłuchane, tylko cholera po co mówiłem, że mogę nawet zniknąć z jego życia, przez to, że stracił pamięć, tak jakby faktycznie zniknąłem. Pero w ogóle nie pamiętał ani mnie, ani czasu jaki razem spędziliśmy, ufał tylko swojej matce. Przypomniała mi się nasza rozmowa, kiedy to Peter pytał mnie co bym zrobił jeśliby stracił pamięć. Skubany, wykrakał to. Powiedziałem, że będę o niego walczyć, bo jest jedyną osobą o którą warto walczyć. I danego słowa dotrzymam, pomogę mu odzyskać wspomnienia. Pomogę mu odnaleźć siebie, a jeśli jego wspomnienia nie wrócą to rozkocham go w sobie ponownie. 

______

INFO: Nie wiem czy jutro uda mi się dodać dwa rozdziały, istnieje prawdopodobieństwo, że jutro będzie tylko jeden rozdział albo nie pojawi się żaden. 

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz