#45 Kamil

518 77 0
                                        

Nie rozumiałem dlaczego Pero właśnie teraz chciał jechać do domu, wyglądał jakby o czymś sobie przypomniał, ale co mogło być aż tak ważne, żeby porzucać nasze dalsze plany. Skoro tak bardzo na to nalegał, nie mogłem mu odmówić. Ruszyłem się z łóżka, ale robiłem wszystko w normalnym tempie, patrzył się na mnie krzywo jakby samym spojrzeniem chciał przyspieszyć moje ruchy, ale pośpiech nie był najlepszym doradcą.

- Kamil mógłbyś się ruszać trochę szybciej? Mamy szczęście, że się nie rozpakowaliśmy. Zaniosę już rzeczy do auta, ty załatw wszystko w recepcji, tylko proszę cię, nie ruszaj się jak ślimak - rzucił w moją stronę.

- Spokojnie, powiesz mi wreszcie o co ci chodzi? - zapytałem.

- Wieczorem, wszystkiego dowiesz się wieczorem, obiecuję - odparł.

To mnie trochę uspokoiło, chociaż przyznam szczerze, że miałem złe przeczucia, ale to chyba moja wyobraźnia przeciwstawiła mi się i przywoływała do głowy najgorsze scenariusze. Chciałem wiedzieć co kombinuje, ale skoro nie chciał mi tego teraz powiedzieć, pozostawało mi tylko czekać.

Tym razem na recepcji siedziała młoda dziewczyna, wpatrywała się w ekran komputera i przeżuwała gumę. Kiedy do niej podszedłem, rzuciła na mnie wzrokiem.

- W czym mogę pomóc? - zapytała.

- Chciałbym się wymeldować z hotelu - odparłem.

Dziewczyna wszystko robiła tak wolno, że gdyby był tutaj Peter to zacząłby na nią wrzeszczeć. Chyba była nowa, co jakiś czas wołała kogoś, żeby jej pomógł. Wszystko trwało dwadzieścia minut, a mogło trwać o wiele dłużej, gdyby jeden z pracowników nie zauważył, że zaczynam się bardzo denerwować. Po wszystkim poszedłem do samochodu, Pero wyglądał na bardzo zdenerwowanego, stukał palcem w szybę w drzwiach.

- Dłużej się nie dało? - zapytał oburzony.

- Na recepcji była jakaś nowa dziewczyna, nie do końca wiedziała jak się wszystko robi, to nie ode mnie zależało - odparłem - Gdzie mam cię zawieźć do mnie czy do twoich rodziców?

- Do rodziców, muszę zapytać o coś mamę.

- Nie boisz się, że matka cię zabije jak pokażesz się w domu? Od wczoraj nawet nie włączyłeś telefonu, nie chciałbym wiedzieć ile masz od niej nieodebranych połączeń i wiadomości - powiedziałem.

Peter wziął do ręki swoją komórkę, chwilę trzymał ją w dłoniach, aż w końcu postanowił ją włączyć. Kiedy telefon się włączył rozpętało się piekło, co chwile sygnalizował przyjście jakiejś wiadomości, Pero odczytywał smsy, na jego twarzy malowało się coś między rozbawieniem a przerażeniem.

- Nie wiedziałem, że istnieją takie słowa. Istnieje szansa, że nie dożyje jutra, ale pewnie tylko na krzyku się skończy - powiedział - O jest jedna wiadomość głosowa, odtwarzamy?

Kiwnąłem głową, byłem ciekawy co też jego matka mogła wygadywać do telefonicznej sekretarki, ale okazało się, że wiadomość nie była od niej.

- Peter, martwię się o ciebie, wyszedłeś bez słowa, Kamil napisał mi, że cię znalazł. Zadzwoń do mnie, zależy mi na tobie, nie chce cię stracić - brzęczał w głośnikach głos Miny.

Pero wpatrywał się w telefon, nie odzywał się, chwilę później spojrzał na mnie.

- Dlaczego do niej napisałeś? - zapytał.

- Martwiła się, chciałem ją uspokoić, chyba nie jest aż taka zła, przecież nie zrobiła nic złego - odparłem.

Reszta drogi minęła nam w milczeniu, włączyłem radio, bo ta cisza wydawała mi się niezręczna. Kiedy dotarliśmy na miejsce Pero czekał jeszcze chwile zanim wysiadł.

- Mam na ciebie poczekać? - zapytałem.

- Nie, jedź do mieszkania, później przyjdę. Muszę chwilę pobyć sam - powiedział, po czym pocałował mnie w policzek - Do zobaczenia Kamil. 

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz