#15 Kamil

503 91 21
                                    

Kiedy Pero zadzwonił i poprosił, żebym po niego przyjechał, rzuciłem wszystko co robiłem w kąt i po prostu po niego pojechałem. Zaparkowałem w pobliżu parku i poszedłem go poszukać. Siedział na ławce, patrzył w ziemię, na której kreślił coś czubkiem buta.

- Co tak rysujesz? - zapytałem.

Pero spojrzał się na mnie, chwile wpatrywał się w swój rysunek, a potem odpowiedział:

- Wiesz Kamil? To zegar, widzisz? Nie wiem skąd, ale skądś go kojarzę. Taki przebłysk wspomnień. Nie mam pojęcia skąd znam ten zegar.

Spojrzałem na dół, faktycznie też kojarzyłem kształt tego zegara, ale to nie to wywołało u mnie zdziwienie. Na zegarze widniała godzina 20:31. Oczywiście mogła to być też 8:31, ale wątpię, że to o tę godzinę chodziło. To nie mógł być przypadek.

- To gdzie mam cię zabrać Pero? Do rodziców? - zapytał.

- Nie, nie chce. Jedźmy do ciebie, proszę - odparł.

Nie musiał mnie długo namawiać, wstałem a on ruszył razem ze mną. Szliśmy obok siebie w milczeniu, żaden z nas nie chciał przerywać tej ciszy. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy do mnie, chociaż w zasadzie to było nasze wspólne mieszkanie, ale Pero nawet tego nie pamiętał. Włączyłem radio w samochodzie, ale ustawiłem je dość cicho. Peter patrzył przez szybę na ulicę, wyglądał jakby grał w teledysku do jakiejś smutnej piosenki. Kiedy dotarliśmy do mieszkania wszedłem jako pierwszy, Pero był dwa kroki za mną. W korytarzu zaczął przyglądać się ścianom, na których wisiały nasze wspólne zdjęcia, parę medali. Oglądał to wszystko, niektóre z tych rzeczy dotykał rękoma, szukał wspomnień, ale nic mu się nie przypominało.

- Pójdę się tylko przebrać, czuj się jak u siebie, bo przecież jesteś u siebie, tylko że o tym nie wiesz, bo nie pamiętasz - powiedziałem.

Pero kiwnął głową, schowałem się w sypialni i przebrałem się w koszulkę i dresowe spodnie, zerknąłem na ścianę i wtedy sobie przypomniałem. Zegar, który rysował Pero to ten sam zegar, który widnieje na zdjęciu, które dostał ode mnie kilka lat temu. Podszedłem bliżej, żeby się przyjrzeć, która jest na nim godzina. 20:31.

Wyszedłem z sypialni, Pero siedział w salonie i trzymał w rękach ramkę ze zdjęciem. Usiadłem obok niego. Zdjęcie, któremu się przyglądał zawsze leżało na szafce w salonie. Pero patrzył się na nim na mnie tym swoim, jak to kiedyś Ewa powiedziała "cielęcym wzrokiem".

- Ale musiałem być w tobie zakochany, na tym zdjęciu wyglądam jakbym świata poza tobą nie widział - zaśmiał się.

- Bo tak było Pero, na początku tego nie odwzajemniałem, ale byłeś jak wielki wrzód na tyłku, który co chwile daje o sobie znać. A potem tak jakoś wyszło i zaczęliśmy się spotykać. Stare, dobre czasy. Co robiłeś w parku?

Pero nie odpowiedział od razu, chwile się zastanawiał co powiedzieć, jakby nie był pewien czy warto zdradzać mi swoją tajemnicę.

- Chciałem się przejść, trafiłem do tego parku, a potem nie chciałem wracać sam i pomyślałem o tobie - odparł.

- Nic nowego sobie nie przypomniałeś? - zapytałem.

- Nic poza tamtym zegarem.

Wstałem i chwyciłem Petera za rękę, zabrałem go do sypialni i pokazałem mu zdjęcie, które wisiało na ścianie. Pero spojrzał się na niego, potem na mnie a potem znów na niego.

- To ten sam zegar. Co to za zdjęcie? - zapytał.

- Dałem ci je kiedyś, pokłóciliśmy się i chciałem ci to jakoś wynagrodzić. Zresztą tak czy siak byś to zdjęcie dostał. Kiedy byliśmy raz na wystawie zdjęć to akurat to ci się spodobało. Zapytałeś mnie wtedy co widzę na tym zdjęciu, o jakiś głębszy przekaz. Powiedziałem, że ty powiesz to ładniejszymi słowami. A wtedy powiedziałeś, że to zdjęcie przedstawia...

- ... czas, przemijanie i miłość - dokończył Pero.

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz