#37 Kamil

501 89 2
                                    

Ruszyliśmy w drogę, Pero powiedział, że napisał wiadomość do domu, że wyjeżdża i będzie jakiś czas ze mną, a potem wyłączył telefon. Przynajmniej nikt nam nie będzie przeszkadzał, bo ja swoją komórkę również wyłączyłem. W zasadzie ta decyzja została podjęta tak szybko, że nie przemyślałem planu naszej podróży. Było kilka miejsc, które powinniśmy odwiedzić, dwa z nich znajdowały się w Planicy, więc uznałem, że to właśnie tam zaczniemy.

- To dokąd jedziemy najpierw? - zapytał.

- Tam gdzie wszystko się zaczęło.

Mówiąc to miałem na myśli jaskinię, w której najpierw powiedziałem mu, że to koniec, żeby kolejnego dnia odnaleźć go tam i wyznać, że tak naprawdę to go kocham, ale nie potrafiłem się do tego przyznać. Te wspomnienia powinny być szczęśliwe, tak mi się wydawało, ale w głębi serca nie lubiłem tego miejsca. Złamałem jego serce, a on zrobił sobie niepotrzebnie krzywdę, ale to właśnie tam oficjalnie zostaliśmy parą, musiałem go zabrać w to miejsce.

Mogłem go tam zawieźć samochodem, ale moje auto nie należało do najwytrzymalszych, więc wolałem zaparkować gdzieś w lesie i resztę drogi pokonać o własnych nogach. Wysiadłem z auta, Pero spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

- To już tutaj? To co tu się niby stało? - zapytał.

- Jeszcze nie jesteśmy na miejscu, wysiadaj z auta, dalej idziemy pieszo.

Pero skrzywił usta, ale nie marudził, ruszył za mną. Cały czas pamiętałem drogę, nauczyłem się jej na pamięć, na wszelki wypadek, gdyby Pero znowu postanowił zaginąć. Marne szanse, że znowu bym go tu odnalazł, ale tonący brzytwy się chwyta. Gdy dotarliśmy na miejsce wszedł do jaskini jako pierwszy, byłem kilka kroków za nim. Chodził po niej i rozglądał się, gładził ręką jej ściany. Nie widziałem, żeby w jakikolwiek sposób ją kojarzył, cóż, chyba jednak oczekiwałem innej reakcji. Usiadł na wielkim kamieniu, położył nogę na nogę i zapytał:

- Więc jakie wspomnienie powinienem mieć z tym miejscem?

- W połowie dobre, w połowie złe - zacząłem - Zanim zaczęliśmy się spotykać, byliśmy w udawanym związku, ze względu na twoich braci i moich kumpli, wiesz to trochę skomplikowane, wytłumaczę ci to kiedy indziej. Zabrałeś mnie tutaj, a wtedy ja z tobą zerwałem. Powiedziałem, że bez sensu to dłużej ciągnąć i najzwyczajniej w świecie cię tu zostawiłem. Muszę cię za to jeszcze raz przeprosić, mimo że robiłem to już tysiąc razy. Byłeś zły i kopnąłeś jeden z kamieni, zrobiłeś sobie coś w nogę i nie mogłeś stąd wyjść, bo za bardzo cię bolało. Na drugi dzień przyszli do mnie twoi bracia i powiedzieli, że zaginąłeś, że nie wróciłeś do pokoju. Poszli cię szukać, chciałem im pomóc, bałem się, że już więcej cię nie zobaczę i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że nie chce cię stracić. Znalazłem cię tutaj, tutaj powiedziałem ci co do ciebie czuję. Tutaj wszystko się zaczęło, ponad trzy lata temu.

Kiedy opowiadałem mu o tym wszystkim w moich oczach pojawiły się łzy, to takie dziwne, Pero wydawało się, że słyszy o tym pierwszy raz, a ja opowiadałem mu o wydarzeniach, w których brał udział, ale nic z nich nie pamiętał. Zauważył łzy w moich oczach, podszedł do mnie i wytarł je rękawem swojej bluzy. Przytuliłem się do niego, wtedy zaczął szeptać mi do ucha.

- Kamil, nie musisz płakać. W gruncie rzeczy wszystko dobrze się skończyło, miałeś prawo popełnić błąd, pewnie wtedy czułem się okropnie, ale teraz kiedy nic z tego nie pamiętam to myślę, że dobrze zrobiłeś. Gdyby role się odwróciły pewnie postąpiłbym jak ty, nie musisz obwiniać się o to co się stało. To nie twoja wina, nie twoja wina...

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz