Kiedy Kamil wyszedł postanowiłem się przejść. Przebrałem się i chciałem wyjść i iść bez celu, w poszukiwaniu czegokolwiek co by mi pomogło. Gdy stałem przed drzwiami, zobaczyła mnie mama.
- Gdzie wychodzisz, nie zgubisz się? - zapytała.
- Spokojnie, nie zgubię się, a jeśli nawet to zadzwonię po kogoś. Nie jest jeszcze ze mną tak źle, mózg mi działa - odparłem i po prostu wyszedłem.
Przechadzając się uliczkami, miałem nadzieję, że znajdę coś co sprawi, że przypomnę sobie cokolwiek, ale i to nie działało. Szedłem ulicą, myślałem, że idę jako anonimowa osoba, ale wszyscy się na mnie patrzyli. Wszyscy mnie rozpoznawali. Mama mówiła, że ponoć jestem skoczkiem narciarskim i swego czasu odnosiłem duże sukcesy, pewnie stąd mnie kojarzą. Idąc cały czas prosto trafiłem do małego parku, usiadłem na ławce i wpatrywałem się w drzewa. Wtedy poczułem czyjeś dłonie na moich ramionach, delikatne palce, długie paznokcie drażniące moją skórę. To była ona.
- Czemu nie przyszłaś do domu moich rodziców? - zapytałem.
Usiadła obok mnie i położyła swoją dłoń na moim kolanie.
- Pero, nie powinnam się tam pokazywać, oni nie zrozumieją.
Patrzyliśmy razem przed siebie. Nie zrozumieją, ale czego? Czy ona się czegoś boi.
- Kamil mówił, że zerwaliśmy, bo nie potrafiliśmy się dogadać, więc chyba nikt się nie zdziwi jak się u nas pojawisz. Zawsze możemy się dogadać i po prostu być przyjaciółmi.
Na jej twarzy pojawiło się lekkie zdziwienie, a więc miałem rację Kamil musiał mnie okłamać.
- Tak ci powiedział? Nie wiem co w nim widzisz, zresztą dla mnie od początku wasz związek był bez sensu. Pero, potrzebowałam czasu, żeby wszystko przemyśleć. Już wszystko ci wybaczyłam, wszystkie krzywdy jakie mi wyrządziłeś. Brakuje mi ciebie. Jeszcze możemy wszystko naprawić, jeśli tylko będziesz chciał możemy do siebie wrócić - powiedziała.
Możemy do siebie wrócić - ale do czego? Nie pamiętałem co nas łączyło, ponoć ją skrzywdziłem, ale co takiego jej zrobiłem. Naprawdę reagowałem na jej obecność, na moim ciele pojawiały się dreszcze. Jedni czują motylki w brzuchu, a inni prąd, który przechodzi całe ciało kiedy ktoś cię dotyka.
- Nawet jeśli, co wtedy z Kamilem? - zapytałem.
- Pero, jak zwykle o wszystkich się martwisz. Potraktuj to jako dar od losu, zaczynasz nowe życie, jesteś jak czysta kartka. Kamil to wszystko zrozumie, najważniejsze dla niego jest twoje szczęście. Może na początku będzie mu ciężko, ale Peter, zawsze tak jest, kiedy ktoś komuś łamie serce. Musisz podjąć ryzyko. Przemyśl to.
Wstała, naciągnęła sukienkę, która trochę się podwinęła. Podniosła swoją torebkę z ziemi i wyjęła z niej kartkę, napisała na niej coś i wręczyła mi ją.
- Tu masz mój numer jak będziesz mnie potrzebował to dzwoń. Jak wszystko przemyślisz i zadecydujesz to też dzwoń. Ja muszę już iść Pero, do zobaczenia - powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
Patrzyłem na nią, gdy oddalała się od ławki, na której przed chwilą siedziała razem ze mną. Otworzyłem karteczkę, faktycznie napisała tam swój numer z dopiskiem "dzwoń o każdej porze dnia i nocy". O ile byłem rozkojarzony dlatego, że straciłem pamięć, o tyle kiedy pojawiła się ona byłem rozkojarzony jeszcze bardziej. Weszła mi pod skórę, cały czas o niej myślałem, ale z drugiej strony myślałem o Kamilu. Dlaczego ona go nienawidzi? Rozstałem się z nią, a z nim związałem się na długie lata. Musiałem go kochać, ale nie potrafiłem sobie tego przypomnieć. Chciałem wracać już do domu, ale postanowiłem zadzwonić do niego, jego numer wziąłem przed wyjściem od Cene. Wykręciłem numer.
- Kamil, mógłbyś po mnie przyjechać. Jestem w parku niedaleko domu. - powiedziałem.
- Już jadę - odparł bez zastanowienia.
CZYTASZ
do you remember? || proch
FanfictionKONTYNUACJA "LOST". Kiedy Peter i Kamil odnaleźli wspólną droge, ich życie stało się bajką, ale jak to zawsze w bajkach bywa czar kiedyś musiał prysnąć. Peter ulega wypadkowi w skutek, którego traci pamięć. Nie pamięta nic, nie poznaje nawet swoich...