#33 Kamil

482 85 0
                                        

Wstałem o siódmej rano, na telefonie czekała już wiadomość od Cene, szybko ją przeczytałem. Pero nie wrócił na noc do domu. Strasznie się o niego martwiłem, zdawałem sobie sprawę z tego, że pewnie jest u Miny, ale chciałem się tego upewnić. Niczego nie mogłem być pewny, a to że pojadę sprawdzić czy tam jest, to nie będzie wścibstwo, a zwyczajna troska. Mimo wszystko cały czas się o niego bałem, kochałem go, nie mogłem inaczej. Wykręciłem numer do jego brata.

- Cene, będziesz taki miły i wyślesz mi wiadomość z adresem Miny, chcę tam pojechać sprawdzić czy Peter tam jest i czy wszystko z nim okej, proszę zrób to dla mnie - poprosiłem.

- Czekaj parę minut, wyślę ci jej adres, ale nie wiem czy nadal tam mieszka. Przy okazji jak już znajdziesz Petera to mu powiedz, że mama go chyba zabije. Albo lepiej powiedz mu, że na pewno go to zrobi - odparł po czym rozłączył się.

Tak jak obiecał kilka minut później dostałem od niego kolejnego smsa, wyskoczyłem z mieszkania jak strzała. Mina na moje nieszczęście mieszkała dość daleko, musiałem przejechać całe miasto modląc się, że policja nie zatrzyma mnie za przekroczenie prędkości. Traciłbym tylko czas na czekanie, aż wypiszą mi mandat. Dojechałem pod jej dom, zaparkowałem auto byle jak. Nadusiłem dzwonek i czekałem, widziałem, że spogląda przez okno kto przyszedł, ale kazała na siebie długo czekać zanim otworzyła drzwi. Wtedy pierwszy raz widziałem Minę na żywo, nie potrafiłem pojąć co Pero w niej widział. Może i była ładna, ale teraz kiedy ledwo przebudzona otworzyła mi drzwi, wyglądała jak potwór z najgorszych koszmarów.

- Cześć Mina, pewnie mnie nie znasz, ja ciebie też tak w zasadzie nie znam, ale strasznie się martwię o Petera. Nie spędził przypadkiem nocy u ciebie? Nie było go u mnie, do domu też nie dotarł, powiedz mi tylko czy tu jest - poprosiłem i spróbowałem zajrzeć do środka przez jej ramię.

Minie zajęło parę sekund dojście do siebie i zrozumienie mojej prośby, przesunęła włosy, który poleciały jej na twarz.

- Kamil, ty jesteś Kamil. Pero nie dotarł do domu, naprawdę? Wczoraj wieczorem stąd wyszedł, chciałam, żeby został, ale wiesz jaki on jest uparty, zresztą pewnie znasz go lepiej ode mnie. Nie mam pojęcia gdzie mógł pójść, może mogę pomóc ci go szukać? Poczekaj tylko chwilę, ubiorę się i możemy ruszać - odparła.

- Nie Mina, naprawdę nie musisz. Nie chce marnować czasu, przejadę się po okolicy, sprawdzę miasto, na pewno go znajdę, dam sobie radę.

- Okej, poszukam go sama, swoim autem, im więcej osób będzie szukać, tym szybciej go znajdziemy - podała mi kartkę - To mój numer telefonu, jak go znajdziesz daj znać, podaj też swój, żebym w razie co mogła się z tobą skontaktować.

Zdziwiła mnie trochę troska Miny, chyba faktycznie chciała Petera odzyskać, martwiła się o niego jak ja. Chociaż nie, to ja martwiłem się bardziej. Podałem jej swój numer, w razie gdyby ona odnalazła go pierwsza, wróciłem do auta i ruszyłem powoli ulicą, zauważyłem jakiś park, na ławce ktoś leżał. Mógł to być jakiś pijak, ale wolałem się upewnić. Wysiadłem z auta, podszedłem bliżej. Na ławce leżał Pero, cicho pochrapywał. Kamień spadł mi z serca, bałem się, że go nie odnajdę, że coś mu się stało, a on spał sobie na ławce i ssał kciuk, zupełnie jak małe dziecko. Szturchnąłem go lekko.

- Peter, budzimy się, już wstał dzień, a ty nie powinieneś spać na twardej ławce, co sobie ludzie pomyślą - powiedziałem.

- Nie obchodzi mnie zdanie innych, poza tym co ty tu robisz, skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? - zapytał nieco oburzony.

- Mam swoje tajemnice - odparłem, a kiedy Pero nie patrzył wysłałem smsa Minie, niech i ona wie, że nic mu się nie stało. 

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz