#38 Pero

514 82 8
                                    

Głaskałem Kamila po plecach, wspomnienia wywołały jego płacz, chyba faktycznie obwiniał się o to co się wtedy stało. To nie miało znaczenia, może mnie skrzywdził, może wtedy byłem trochę zawiedziony jego postawą, ale teraz widziałem wszystko z innej perspektywy. Kamilowi na mnie zależało, może za późno zdał sobie z tego sprawę, ale najważniejsze, że to zrozumiał.

- Przepraszam cię, tak bardzo żałuję tego co wtedy powiedziałem, te słowa nigdy nie powinny wyjść z moich ust. Bałem się, że już nigdy cię nie zobaczę, kiedy cię tu znalazłem kamień spadł mi z serca - wydukał.

- Doceniam to Kamil, naprawdę to doceniam. Nie wiem co mi wtedy powiedziałeś i lepiej mi teraz tego nie mów, ale wiedz, że wszystko ci wybaczam, każdy ma prawo popełniać błędy, tak jak ja umawiając się z Miną bez twojej wiedzy. Musimy nauczyć się sobie wybaczać, nie ma sensu się na siebie gniewać, życie jest zbyt kruche, żeby tracić czas na kłótnie. Przecież jednego z nas może pewnego dnia zabraknąć.

Kamil spojrzał mi w oczy, było w nich tyle miłości. Nie zastanawiał się długo i po prostu mnie pocałował, tkwiliśmy tak złączeni w tej jaskini, nie chciałem, żeby przerywał, ale usłyszałem czyjeś kroki, przed nami pojawiła się para nastolatków. Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną, że ktoś tu w ogóle był, chłopak był chyba zniesmaczony tym co tu zastał, ale odezwał się do nas.

- Przepraszamy, nie chcieliśmy przerywać... - powiedział.

- Nie ma sprawy - rzuciłem - Tak naprawdę mieliśmy się już zbierać, więc możecie tu zostać. Miłej zabawy wam życzę.

Chwyciłem Kamila za rękę i pociągnąłem go w stronę wyjścia. Kiedy oddaliliśmy się od jaskini, spojrzał na mnie i zadał mi pytanie.

- Czemu to zrobiłeś? Przecież mogliśmy tam zostać, byliśmy pierwsi.

- Może i byliśmy pierwsi, może mogliśmy tam zostać, ale oni nie przyszli tam bez powodu. Daj się młodym wyszaleć, może właśnie tam zrozumieją, że to co jest między nimi to miłość na całe życie. My już mieliśmy swoją szansę, może ta jaskinia to komnata miłości - zaśmiałem się.

- No pewnie, a jak powiedziałem ci, że cię kocham to zza skał wyskoczyły krasnoludki z fajerwerkami - odparł Kamil przewracając oczyma.

I tak koleś, który jeszcze kilka minut temu płakał jak dziecko, stał się królem żartów i sucharów. Kiedy wracaliśmy do samochodu rozmawialiśmy jeszcze o tamtym dniu. Głównie Kamil mówił, opowiadał jak to się stało, że udawaliśmy parę, powiedział o liścikach, które podrzucili nam moi bracia i jego koledzy. Powiedział mi, że w gruncie rzeczy jest im wdzięczny, ale nigdy im za to nie podziękował. Gdyby nie oni pewnie nigdy nie bylibyśmy razem.

- Jaki byłem kiedyś? - zapytałem.

- Co to za pytanie? Byłeś taki jaki jesteś teraz, straciłeś tylko pamięć a nie swoją tożsamość czy charakter. Byłeś i nadal jesteś świetnym sportowcem, dobrym przyjacielem, troskliwym bratem i największą miłością mojego życia.

Kiedy powiedział te słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Fajnie było wiedzieć, że mu na mnie zależy, ale nie do końca zgadzałem się z jego słowami. Czy byłem troskliwym bratem? Po słowach, które skierował do mnie Domen, nie byłem tego wcale taki pewien.

- To gdzie teraz jedziemy?

- 112 A - odparł Kamil.

- Co? - zapytałem.

- Dowiesz się na miejscu.

__________
Za kilka minut nowy rozdział you can be my angel oraz voices in my head. :)

do you remember? || prochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz